Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Spotkanie Franciszka z Wołodymyrem Zełenskim, do którego doszło w sobotnie popołudnie, ważniejsze było dla papieża niż dla prezydenta Ukrainy. Głównym celem podróży Zełenskiego, do ostatnich dni utrzymywanej w tajemnicy (jak wszystkie jego wyjazdy z Kijowa w czasie wojny), była rozmowa z prezydentem Sergiem Mattarellą i premierką Giorgią Meloni. To zrozumiałe. Włochy są jednym z tych państw zachodnich, które wspierają Ukrainę nie tylko dobrym słowem. Od początku wojny Włochy przekazały Ukrainie ponad miliard euro, z czego dwie trzecie stanowiła pomoc wojskowa. W tym roku parlament włoski zdecydował o dwukrotnym zwiększeniu wsparcia militarnego. To z pewnością większa pomoc, niż można się było spodziewać po prawicowo-populistycznym rządzie, zważywszy choćby na wypowiedzi dwóch koalicjantów pani premier – Silvia Berlusconiego, który chwali się przyjaźnią z Putinem, i Mattea Salviniego, który sprzeciwia się sankcjom na Rosję. Zełenski przyjechał, by za wsparcie podziękować i omówić szczegóły współpracy wojskowej.
Wizyta w Watykanie była dla niego dodatkiem do rozmów politycznych. Ma oczywiście znaczenie symboliczne i budzi ciekawość mediów, ale z pewnością większą wagę przykłada do spotkania papież. Franciszek wciąż wierzy, że Watykan może odegrać kluczową rolę w negocjacjach pokojowych. Spotkanie z Zełenskim jest dla niego elementem tego planu (pisaliśmy o nim tydzień temu). Jak na razie mało realnego.
Nikt nie wątpi, że papieżowi zależy na pokoju w Ukrainie i że troszczy się o ofiary wojny. O swoim wsparciu dla Ukrainy zapewniał wiele razy. Jednak wobec władz Ukrainy zachowuje daleko idącą powściągliwość i trudno nie mieć wrażenia, że ich nie rozumie: ani zabiegów o wsparcie militarne, ani wielomiesięcznego oporu, za cenę śmierci i cierpienia tysięcy obywateli. Zełenski z kolei nie rozumie, jak można tego nie rozumieć i zrównywać ofiarę z agresorem, o czym świadczą papieskie apele „do obu stron konfliktu” i współczucie okazywane rosyjskim żołnierzom i ich bliskim.
Trudno przypuszczać, by sobotnia czterdziestominutowa rozmowa przerwała ten łańcuch niezrozumienia. Z pierwszych informacji, przekazanych przez Sala Stampa, wynika, że jej głównym tematem, jedynym, co do którego obie strony się zgodziły, była pilna potrzeba zwiększenia pomocy humanitarnej dla Ukrainy.