Zamiast blokowiska

Piotr Fokczyński: Obowiązkiem miasta i architektów jest tworzenie jak najlepszych miejsc do życia. Wiele rozwiązań w Nowych Żernikach jest oczywistych, ale nie w Polsce.

19.03.2017

Czyta się kilka minut

W środku poniemiecki bunkier i przyszłe Centrum Kultury i Aktywności Lokalnej / Fot. Biuro Promocji Miasta i Turystyki UM Wrocław
W środku poniemiecki bunkier i przyszłe Centrum Kultury i Aktywności Lokalnej / Fot. Biuro Promocji Miasta i Turystyki UM Wrocław

JACEK ANTCZAK: Ponad 80 lat po słynnej WuWie, czyli wybudowanym w Breslau w 1929 r. modelowym osiedlu Wohnung und Werkraum Ausstellung (Mieszkanie i Miejsce Pracy), Wrocław wpadł na pomysł stworzenia wzorcowego kawałka miasta. Na osiedlu Europejskiej Stolicy Kultury – Nowe Żerniki, początkowo zwanym WuWą 2, ma się po prostu dobrze żyć i mieszkać?

PIOTR FOKCZYŃSKI: Gdy kilka lat temu pojawiliśmy się na terenie WuWy, by rozważyć odbudowanie jednego z jej obiektów, poczuliśmy oddech historii. Pomyśleliśmy wtedy o naszych zobowiązaniach wobec wrocławskiej społeczności – mając w mieście sporą grupę świetnych, nagradzanych na świecie architektów, możemy skrzyknąć się i spróbować zrobić coś dla miasta. Tak jak kiedyś w przypadku WuWy. To był pierwszy impuls, wtedy włączył się prezydent Rafał Dutkiewicz...

...i zapytał, czy można wybudować we Wrocławiu osiedle, które będzie „wzorcowym miejscem zamieszkania”.

Od razu założyliśmy, że nie będziemy robili fajerwerków architektonicznych, tylko wybudujemy wzorcowe osiedle, odnoszące się do bieżącej sytuacji i potrzeb mieszkańców. Chcieliśmy wpisać się w miasto.

Jak wybraliście lokalizację?

Chcieliśmy włączyć się w strukturę rozwoju przestrzennego Wrocławia. Od początku było jasne, że ma być to przede wszystkim dobre miejsce do życia dla wrocławian. Nie bez znaczenia też było, aby działka stanowiła własność miasta.

Na świecie modelowe osiedla powstają dzięki wielkim inwestorom, deweloperom, korporacjom. Słowem – wielkim pieniądzom. Tu inspiratorem i koordynatorem jest samorząd, samo osiedle zaś powstaje w kooperacji miasta, deweloperów, architektów oraz mieszkańców – coś nowego.

Na świecie są różne struktury inwestycyjno-organizacyjne podobnych przedsięwzięć. Słynne HaffenCity w Hamburgu było budowane przez spółkę z udziałem miasta. Takie osiedle nie może funkcjonować bez sporego udziału przestrzeni publicznych. Nie możemy porównywać się z możliwościami finansowymi Hamburga, ale struktura jest podobna – mamy tu publiczne pieniądze, aktywność prywatną, a także komercyjną działalność deweloperów. Nowe Żerniki pozostają jednak projektem miejskim, w którym miasto Wrocław uczestniczy i koordynuje prace na każdym etapie.

Większość pomysłów w Nowych Żernikach jest oczywista...

Pytanie: „co w tym nadzwyczajnego?” padało od początku. Uznaliśmy, że obowiązkiem miasta i architektów jest tworzenie jak najlepszych miejsc do życia. Wiele naszych rozwiązań jest oczywistych, ale nie w Polsce.

W założeniach nie ma supermarketu, jest za to osiedlowy bazarek.

Bazar będzie pewną nowością. Takiego projektowania uczyliśmy się jeszcze na studiach, więc pewnie Nobla za to nie będzie, ale pomyśleliśmy, że musimy to wreszcie przećwiczyć w praktyce. Od czasów osiedli budowanych w głębokim PRL-u, które oczywiście miały mnóstwo mankamentów, nikt czegoś takiego u nas nie robił. Chcemy pokazać, że się da. Każde miasto w Polsce powinno taką akcję przeprowadzić – oczywiście według swojej metody. Trzeba wytworzyć wzorzec lokalny, który będzie promieniował.

Odbył się nawet konkurs na projekt kościoła.

Akcja „Kościół: piękno i kicz”, która odbyła się w ramach ESK 2016, była ważnym elementem całego przedsięwzięcia – udany konkurs, kapitalny zwycięski projekt kościoła i wystawa pokonkursowa. Osiedle jest zaprojektowane, teraz trzeba pilnować realizacji. Nie budujemy też w szczerym polu – mieliśmy punkty odniesienia i architekci się ich chwytali, bo lubią kontekst. Od początku wiedzieliśmy, że stary przysiółek, w którym ludzie żyją od czasów wojny, trzeba będzie zszyć z naszym układem urbanistycznym.

Jest jeszcze niemiecki bunkier.

Schron przeciwlotniczy stał samotny, aż okazało się, że można go wykorzystać jako centralny punkt osiedla – na jego kanwie zaprojektowaliśmy dom kultury. To też był udany konkurs, nie mogę się doczekać jego realizacji – jestem pewien, że będzie nagradzany.

Dom kultury też ma być wzorcowy?

Tak, ma pokazać, że takie obiekty niekoniecznie muszą się mieścić w kontenerach albo być zwyczajnymi, nudnymi budynkami. To będzie miejsce spotkań. Mieszkańcy Wrocławia chętnie uczestniczą we wszystkich inicjatywach, które wzbogacają codzienne osiedlowe życie.

Jeszcze jedna rzecz niespotykana: konstruktywna współpraca deweloperów – mających przecież przeróżne interesy – i kilkudziesięciu architektów.

To fascynujące, że pojawiają się takie pozytywne zjawiska. Przecież pierwotnie chcieliśmy to budować sami, jako miasto. Ale zrozumieliśmy, że nic z tego nie wyjdzie. Gdyby rząd, co ostatnio pojawiło się w debacie publicznej, zapytał nas, czy da się stworzyć instytucję narodowego czy miejskiego dewelopera, który zrobiłby wszystko, to odpowiedzielibyśmy, że nie. To właśnie różnorodność i konkurencyjność dają pozytywne efekty. Pierwsze rozmowy ze Związkiem Firm Deweloperskich były pełne rezerwy. A teraz? Po pięć firm podchodzi do każdego przetargu na ostatnie działki. Na budowie Nowych Żernik jest pięciu deweloperów oraz miejski generalny wykonawca, i wszyscy współpracują.

Projekt poprzedzały dziesiątki warsztatów i seminariów.

Zaczęliśmy od zaproszenia socjologów. Chcieliśmy zobaczyć, dla kogo budujemy i czego nasi przyszli mieszkańcy potrzebują. Zdobyliśmy pewną wiedzę, ale niepełną. Dopiero teraz się okaże, jaka jest struktura społeczności, bo zaczynają tu mieszkać ludzie, którzy się konsolidują i antagonizują. Nawet piszą do mnie... na temat ogrodzeń.

Przecież nie miało ich być.

Teraz naszym zadaniem są kontakty z ludźmi i monitorowanie tego, co im narysowaliśmy. Architekci tego nie lubią, bo można dostać po głowie. Ale jesteśmy blisko rozwiązania problemu. Będziemy mieli pierwsze spotkania z mieszkańcami, którzy chcą się ogrodzić. Mówiliśmy, że nie wolno, ale Polacy lubią się zasłonić. No i już wiemy, że będzie trzeba rewidować projekt i szukać kompromisów. Moment konfrontacji z żywym człowiekiem jest kapitalny.

Niedawno otrzymaliście w RPA nagrodę za najbardziej innowacyjny projekt miejski w konkursie ISOCARP.

Jurorzy dostrzegli to, o czym rozmawiamy. Ale nie jest też tak, że nie przywiązujemy wagi do samej architektury. Uczestniczyłem w spotkaniach projektantów z deweloperami, gdzie była mowa o optymalizacji kosztów i obdzieraniu pomysłu architektonicznego ze wszystkiego, co kosztuje. Architekci potrzebowali mojego wsparcia – trochę jako negocjatora pomiędzy pięknem a pieniądzem. I wiele rzeczy udało nam się uratować, ponieważ deweloperzy wiedzą, że wchodzą w coś unikalnego.

Nad czym Wrocław ma patronat.

I o czym się mówi w Polsce, a jak się okazuje, także na świecie. Gdy wszyscy patrzą, to nie wypada aż tak bardzo oszczędzać. Dzięki temu kultura architektoniczna tego osiedla będzie miała unikalny ład, nie tylko przestrzenny, ale i estetyczny. Od 15 lat organizuję konkurs „Piękny Wrocław”, gdzie doceniamy budynki szczególnej urody. Nowe Żerniki to kilkanaście budynków tej klasy postawionych w spójnym układzie urbanistycznym.

Media czasem krytykują Was, że ciągle w wielu miejscach jest łyse pole, że drogi prowadzą donikąd...

Nie wyobrażamy sobie sytuacji, że osiedle już stoi, a mieszkańcy na drogi czekają latami. Teraz też dopiero widzę, jak trudno skoordynować sześć placów budowy – jednym z nich jest cała infrastruktura. Bo to, co widzimy na wierzchu, to jedno, ale pod spodem są sieci, rury itd.

To wzięło na siebie miasto?

Drogi tak, dodatkowo spółka miejska MPWiK dobrze z nami współpracuje. Ale w kooperację dobrze weszły też przedsiębiorstwa zewnętrzne, jak Tauron czy Fortum. I to wszystko na jednym placu budowy. W tej chwili mamy skończony układ drogowy, poza deweloperami stawiającymi budynki wielorodzinne zaczynają swoje budowy kooperatywy mieszkaniowe. Ale wiadomo już, że każdy wykończony budynek będzie miał wyjście na chodnik i odpaloną latarnię. Nasadzane są też drzewa.

Nikt ich nie wyciął ostatnio?

Odwrotnie: będziemy pokazywali, jaki efekt mają nasadzenia zastępcze. W naszym planie jest park, który zaczynamy kształtować dzięki dużej liczbie nasadzeń – to też będzie wzorcowy zaczątek parku.

Cieszę się, że nie przecinacie wstęgi przy każdym kawałku oddanej ulicy, tylko od razu tworzycie nowy kawałek miasta.

Nie ma potrzeby robienia eventów, choć wiecha na pierwszej budowie była udaną imprezą. Tego zwyczaju nie można zaniedbać! Ale na poważnie, tam się po prostu cały czas coś dzieje i chciałbym, aby mieszkańcy Wrocławia mieli świadomość, że naszym zamiarem nigdy nie było przedsięwzięcie propagandowe. Mam dla kolegów architektów wielki szacunek, bo zaangażowali mnóstwo swojego czasu i pokazali, że architektura jest dla nich pasją. To osiedle jest przykładem obywatelskiego rozumienia naszego zawodu. Gdy skończymy, na pewno usiądziemy na ławkach przy domu kultury, rozejrzymy się dookoła i stwierdzimy, że było warto. A jak ktoś będzie chciał się dowiedzieć, jak się powinno budować dla ludzi, to mu opowiemy. Możemy to nawet nazwać „Mieszkanie ++”, czyli „Mieszkanie z dwoma plusami”. ©

PIOTR FOKCZYŃSKI jest architektem, dyrektorem Wydziału Architektury i Budownictwa Urzędu Miejskiego Wrocławia. Koordynator z ramienia miasta Wrocław projektu Nowe Żerniki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2017