Zakładnicy polityki

W ubiegłorocznym konflikcie wokół Związku Polaków na Białorusi mniejszość polska okazała się instrumentem w wewnętrznych i międzynarodowych rozgrywkach białoruskiego reżimu. Konflikt, który miał przede wszystkim charakter polityczny, wpłynął również negatywnie na sytuację miejscowych Polaków.

14.03.2006

Czyta się kilka minut

Andżelika Borys (fot. K.Konstantynowicz) /
Andżelika Borys (fot. K.Konstantynowicz) /

Wcześniej Związek starał się trzymać z dala od polityki. Jednak posunięcia władz, wymierzone w tę organizację, doprowadziły do upolitycznienia kwestii mniejszości polskiej. Zmusiły też jej członków do opowiedzenia się po jednej ze stron: obozu prołukaszenkowskiego lub obozu Andżeliki Borys broniącej niezależności Związku. Konflikt przebiegał zatem nie tylko na linii władze-mniejszość, ale doprowadził do rozłamu wśród samych Polaków, których liderzy stanęli po obu stronach barykady.

Jednak dla większości przedstawicieli społeczności polskiej cała sytuacja pozostaje raczej niezrozumiała i obca.

Konflikt gwałtowny...

Zamieszanie wokół organizacji mniejszości polskiej, które w końcu stało się przedmiotem sporu międzynarodowego, miało początkowo wymiar lokalny. W marcu 2005 r. zjazd Związku wyłonił nową prezes: Andżelikę Borys. Jej wybór miał być wówczas kompromisem między rywalizującymi ze sobą grupami: byłego prezesa Tadeusza Kruczkowskiego i jego oponentów z Józefem Porzeckim na czele. Konflikt między zwolennikami Kruczkowskiego i Porzeckiego był też konfliktem dwóch wizji przyszłości organizacji: ten pierwszy opowiadał się za ograniczeniem działalności organizacji tylko do sfery kultury (co sprowadzało się do biernego podtrzymywania folkloru i języka), zaś dla jego konkurenta Związek miał być organizacją bardziej zaangażowaną w życie społeczne Białorusi.

Władze białoruskie starają się maksymalnie kontrolować sytuację wśród mniejszości narodowych, a zwłaszcza polskiej. Dlatego zaangażowały się w ten spór - i swoimi działaniami faworyzowały Kruczkowskiego oraz jego stronników. Pierwszym zaskoczeniem dla reżimu była porażka Kruczkowskiego podczas marcowego zjazdu. Kolejnym - zdecydowana postawa prezes Borys, która opowiedziała się za niezależnością organizacji od władz. Nowa prezes nie uległa wywieranym na nią naciskom, co spowodowało przystąpienie reżimu do realizacji planu "przywrócenia pełnej kontroli nad Związkiem".

Działania władz wymierzone w nowe kierownictwo Związku zbiegły się w czasie z konfliktem dyplomatycznym między Mińskiem i Warszawą: w okresie od kwietnia do lipca 2005 r. nastąpiło znaczne ochłodzenie stosunków. Obie strony wydaliły po trzech dyplomatów. Białoruś oskarżyła Polskę o dążenie do destabilizacji i mieszanie się w sprawy wewnętrzne. Z kolei Polska zarzuciła białoruskim władzom łamanie praw człowieka i mniejszości, i zaczęła głośno mówić na arenie międzynarodowej o konieczności demokratyzacji kraju.

Białoruski reżim, zwłaszcza po Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie, postrzega Polskę jako zagrożenie. Chodzi nie tylko o krytykę reżimu w Mińsku ze strony polskich elit politycznych czy zaangażowanie mediów i organizacji pozarządowych we wspieranie demokracji, ale też o aktywność polskiej dyplomacji na rzecz umiędzynarodowienia problemu sytuacji politycznej na Białorusi. Doprowadzenie do ochłodzenia stosunków z Polską było elementem prowadzonej przez Mińsk polityki samoizolacji w kontaktach z Zachodem. Jej celem jest odcięcie białoruskiego społeczeństwa od zewnętrznych wpływów.

Ale oprócz wymiaru międzynarodowego konflikt ten miał wyraźny kontekst wewnętrzny: białoruski reżim, dążący do całkowitej kontroli nad społeczeństwem, nie mógł sobie pozwolić, aby organizacja formalnie zrzeszająca 22 tys. członków pozostawała niezależną.

...dla większości obcy

Białoruscy Polacy i ich organizacja okazali się więc jedynie przedmiotem w rozgrywkach politycznych prowadzonych przez białoruski reżim - tych międzynarodowych, i tych wewnątrzbiałoruskich. Dla zdecydowanej większości nie tylko zwykłych Polaków, ale nawet działaczy te zawiłości polityczne były niejasne i zupełnie obce. Choć, pośrednio, sytuacja zmuszała ich do samookreślenia i konieczności opowiedzenia się po którejś ze stron.

Samo opowiedzenie się - i odnalezienie - w zmieniających się okolicznościach okazało się jednak trudne, i to z kilku powodów. Pierwszy, konkretny, to brak rzetelnej informacji o tym, co się wydarzyło. Drugi związany jest ze specyfiką tożsamości narodowej białoruskich Polaków, którzy faktycznie bardzo nie odróżniają się kulturowo od białoruskich sąsiadów. Wreszcie trzeci powód odnosi się do niskiego poziomu ogólnej świadomości obywatelskiej wszystkich mieszkańców Białorusi, nie tylko Polaków.

Obecnie trudno jest dokładnie określić stanowisko, jakie Polacy zajmują wobec konfliktu. Ponieważ reżim blokuje wszelkie informacje, nie ma możliwości przeprowadzenia dokładnych badań. Jasne jest stanowisko głównych liderów. Jednak o tym, co myśli reszta z prawie 400 tys. białoruskich Polaków, wiadomo znacznie mniej.

Z powodu monopolu państwowych mediów, które uprawiają propagandę w stylu sowieckim, mieszkańcy Białorusi nie mieli dostępu do informacji o tym, co się naprawdę wydarzyło wokół Związku i w relacjach polsko-białoruskich. Większość z nich traktuje z dystansem podawane przez propagandę informacje. W związku z tym głównym źródłem wiedzy, zwłaszcza dla osób mieszkających poza Grodnem, stały się kontakty z przyjeżdżającymi z Polski rodakami czy szczątkowe informacje, które przywozili z miejsca wydarzeń lokalni działacze.

Próżnia informacyjna sprawiała, że Polakom trudno było zorientować się w sytuacji, co z kolei skutkowało tym, że konflikt był dla zwykłych ludzi czymś obcym. Tym bardziej że działania władz wobec Związku i wobec Polski nie wpłynęły w sposób szczególny na życie zwykłych Polaków, niezaangażowanych w działalność społeczną.

Białoruska polskość

Prawie 400-tysięczna mniejszość polska jest drugą (po rosyjskiej) mniejszością narodową kraju. Nie tworzy jednak zwartej i wyodrębniającej się grupy społecznej (podobnie zresztą jak pozostałe największe mniejszości: rosyjska czy ukraińska). Ośrodkiem polskości jest obwód grodzieński, gdzie mieszka prawie 300 tys. białoruskich Polaków. W innych regionach ich skupiska są mniejsze i bardziej rozproszone, a przez to nie wyróżniają się spośród dominującej ludności białoruskiej. Inna jest też ich tradycja kulturowo-historyczna.

Grodno i Grodzieńszczyzna tworzą kategorię samą w sobie i nie do końca są centrum odniesienia dla Polaków mieszkających w pozostałych częściach kraju. Dla przykładu, Polacy z Mińska mają więcej bezpośrednich związków z Polską niż z Polakami z Grodzieńszczyzny. Mieszkając w dużej aglomeracji, ta niewielka grupa utrzymuje kontakty z polskością głównie przez działający w Mińsku Instytut Polski czy ambasadę oraz wyjazdy do Polski, a w mniejszym stopniu przez utrzymywanie więzi z rodakami z północno-zachodniej części kraju.

Jedną ze specyficznych cech Polaków z Grodzieńszczyzny są ich losy historyczne. Ludność polska zaczęła przybywać na te tereny już w X w., a większe osadnictwo rozpoczęło się w wiekach XIV-XV. Jednak obszar ten należał administracyjnie do Polski właściwej tylko w dwudziestoleciu międzywojennym. Wcześniej jego historyczne losy były związane z Wielkim Księstwem Litewskim i imperium rosyjskim, a potem z ZSRR. I w odróżnieniu od Ukrainy nie doszło tu do dużej kolonizacji polskiej. Nastąpiły natomiast silne procesy polonizacji kulturowej. Najsilniej przebiegały one wśród ludności wyznania rzymskokatolickiego. Dlatego w okresie budzenia się świadomości narodowych na przełomie XIX i XX w. większość mieszkających na Grodzieńszczyźnie katolików, niekoniecznie będąc etnicznymi Polakami, zaczęła uważać się za Polaków. Obecnie ponad 95 proc. katolików w diecezji grodzieńskiej przyznaje się do polskiego pochodzenia.

Identyfikacja religijna odgrywa fundamentalne znaczenie w kształtowaniu tożsamości białoruskich Polaków. Wyznanie rzymskokatolickie jest podstawową cechą wyróżniającą, ważniejszą niż język czy przynależność kulturowo-historyczna. Według oficjalnych danych jedynie 13 proc. białoruskich Polaków uznaje język polski za ojczysty. Zdecydowana większość posługuje się w życiu codziennym rosyjskim bądź - na wsi - białoruskim. Stąd poza religią trudno znaleźć inne cechy odróżniające Polaków od Białorusinów, skoro obrzędowość czy tradycja historyczna są często bardzo podobne.

Przynależność religijna jest więc kategorią niemal równoznaczną z narodową. Zwłaszcza w miasteczkach i na wsi życie polskie koncentruje się wokół kościoła. Religia łączy z polskością dzięki językowi używanemu w liturgii i modlitwie, którym jest polski. Stąd na wsi, zwłaszcza wśród starszych, często można spotkać się z określeniem "polska wiara".

Innym elementem kształtującym polskość jest pamięć rodzinna, jednak poziom świadomości narodowej przedstawia się różnie w różnych pokoleniach. Najstarsi, urodzeni przed II wojną światową i pamiętający "czasy polskie", czują się silniej związani z polskością. Ich dzieci, wychowane w ZSRR, nie mają już tak jasno określonej tożsamości. Władze sowieckie tępiły przejawy odrębności narodowej i prowadziły politykę totalnej rusyfikacji. W latach 1948-1988 nie było na Białorusi nie tylko żadnej polskiej szkoły, ale i żadnej klasy, w której by nauczano polskiego. W obawie przed represjami starano się ukrywać przywiązanie do polskości. Dlatego pokolenie 40-50-latków znajduje się dziś w stanie "próżni" i w większości nie odczuwa silnego związku z polskością, nie zna języka, nie jest świadome tradycji i de facto nie odróżnia się od reszty społeczeństwa, w dużej mierze zsowietyzowanego.

Dopiero ich dzieci, które wychowywały się już w niepodległej Białorusi, odczuwają silniejsze więzi z polskością - głównie dzięki opowieściom dziadków, nauce polskiego w szkołach i na lekcjach religii oraz wyjazdom do Polski. Zwłaszcza lata 1989-1994 były wybuchem polskiego odrodzenia narodowego. Powstały wówczas organizacje mniejszościowe, zakładano klasy z językiem polskim i zespoły artystyczne.

Regionalizacja Polaków

Wszystko to sprawia, że polskość na Białorusi manifestowana jest w inny sposób niż np. w Polsce. W istocie najważniejszą cechą określającą tożsamość mieszkańców Białorusi, w tym także Polaków, nie jest narodowość czy nawet wiara, ale lokalność: przywiązanie do "małej ojczyzny", do ziemi rodzinnej. Ma ona znaczenie zwłaszcza wśród ludzi mieszkających poza dużymi miastami. Pod tym względem Polacy nie odróżniają się bardzo od Białorusinów.

Duże znaczenie lokalności wynika nie tylko z niskiego poziomu tożsamości narodowej. Wymuszane jest też przez działania obecnego reżimu autorytarnego, który represjonuje wszelką działalność społeczną, zwłaszcza na poziomie ogólnopaństwowym, której nie jest w stanie kontrolować. To zaś powoduje zachowywanie przez ludzi dystansu do tego, co dzieje się w skali całego kraju - i koncentrowanie się na najbliższym otoczeniu. Z tego powodu większość Polaków stara się nie wchodzić w relacje z władzami na wyższym poziomie właśnie dlatego, żeby się nie narażać niepotrzebnie na negatywne konsekwencje.

Lokalność Polaków wynika też z braku silnego centrum intelektualno-kulturowego, które spajałoby całą grupę. Liderzy organizacji to przede wszystkim działacze, a dopiero w dalszej kolejności intelektualiści. Brak jest silnych osobowości będących "duchowymi" autorytetami dla całej społeczności. Dlatego Polacy w poszczególnych częściach kraju zachowują swoją odrębność ukształtowaną przez region, w którym żyją.

Na jednym wózku

Umacnianie się autorytaryzmu i ochłodzenie stosunków między Mińskiem i Warszawą sprawiają, że sytuacja białoruskich Polaków staje się coraz trudniejsza. Polityka państwa wobec mniejszości narodowych zaczęła się zaostrzać właściwie już od momentu objęcia władzy przez prezydenta Łukaszenkę, zaś etapem końcowym jest sytuacja obecna: problemy z funkcjonowaniem polskiego szkolnictwa, likwidacja organizacji polskiej mniejszości (a na pewno jego niezależności), prześladowania liderów, groźba utraty własności Domów Polskich, antypolska propaganda.

Władze nieprzychylnie odnoszą się także do podtrzymywania kontaktów z Polską. Prezydent zarzuca Warszawie podburzanie białoruskich Polaków do działalności antypaństwowej. Wszystko to stawia polską społeczność w trudnym położeniu. Zwłaszcza że nie widać perspektyw na poprawę sytuacji.

Jednak te problemy zbliżają jeszcze bardziej Polaków do tych Białorusinów, którzy pielęgnują swą tożsamość narodową. Również wobec nich reżim stosuje podobne metody: ich organizacje społeczne są delegalizowane, liderzy prześladowani, a język marginalizowany (na Białorusi nie ma dziś żadnej szkoły średniej z wykładowym białoruskim, podczas gdy z polskim są dwie).

Można powiedzieć, że również świadomi Białorusini są mniejszością w swoim kraju. O bliskości obu grup - świadomych Białorusinów i Polaków - świadczy też poparcie dla represjonowanych działaczy polskich, którego udzielili przedstawiciele demokratycznej opozycji. I ważne jest też, że relacje międzyludzkie pomiędzy Polakami i Białorusinami pozostają dobre.

Rafał Sadowski jest analitykiem ds. Białorusi w warszawskim Ośrodku Studiów Wschodnich.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Nowa Europa Wschodnia (12/2006)