Zakładnicy Kremla

Odkąd Rosja anektowała Krym, w domach pozostałych na półwyspie Tatarów nikt nie śpi spokojnie. Represje się nasiliły.

13.09.2021

Czyta się kilka minut

Zatrzymanie Tatarów Krymskich, którzy przyszli pod siedzibę FSB w Symferopolu, by wesprzeć rodziny aresztowanych, 5 września 2021 r. / Krymska Solidarność
Zatrzymanie Tatarów Krymskich, którzy przyszli pod siedzibę FSB w Symferopolu, by wesprzeć rodziny aresztowanych, 5 września 2021 r. / Krymska Solidarność

Niepokoi każdy szum na zewnątrz. Gałęzie stukają o okno czy przyszły rosyjskie służby? FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa) dobija się do domów swych ofiar w nocy lub nad ranem. Krymskie Tatarki już wiedzą: gdy służby zabierają męża, prawdopodobnie zostanie osądzony na pokazowym procesie i skazany za ekstremizm, terroryzm lub podobne przewinienia nawet na kilkanaście lat kolonii o zaostrzonym reżimie. Kary najczęściej odbywają na dalekiej rosyjskiej prowincji, co zdaniem obrońców praw człowieka ma na celu utrudnienie więźniom politycznym kontaktu z rodzinami.

Szewketa Useinowa i Eldara Odomanowa aresztowano 3 września. A 4 września, w nocy – kuzynów Azyza i Asana Achtemowów. Funkcjonariusze FSB w maskach porwali mężczyzn, nie okazując żadnych dokumentów uzasadniających aresztowanie. W ciągu dwóch dni lista dzieci dorastających na półwyspie bez ojców poszerzyła się o kolejne nazwiska. I przekroczyła już dwieście pozycji.

Kreml: mamy zakładników

Nariman Dżelal, szpakowaty czterdziestolatek w okularach, pytany o to, czemu nie wyjeżdża z okupowanego Krymu, uśmiechał się łagodnie i odpowiadał, że przecież żyje spokojnie na swojej ziemi i nie popełnia żadnego przestępstwa – a jego naród przetrwał już stalinowskie represje i nie po to wrócił na Krym z deportacji, aby teraz uciekać. Jako zastępca Refata Czubarowa, szefa Medżlisu, samorządu Tatarów Krymskich, był dla społeczności źródłem moralnego wsparcia oraz swego rodzaju centrum koordynacji pomocy dla rodzin więźniów politycznych.

Tydzień wcześniej Nariman wrócił z Kijowa po pierwszej konferencji Platformy Krymskiej, międzynarodowego szczytu poświęconego tematyce okupowanego półwyspu. Rosyjskie służby określiły całe wydarzenie jako zmasowany atak na jedność terytorialną Rosji, a odważne przemówienie Narimana o łamaniu praw człowieka na półwyspie – jako noszące znamiona terroryzmu.

4 września w nocy poinformował na Facebooku o zatrzymaniu Asana Achtemowa. Kilka godzin później rosyjskie służby przyszły i po niego. Na oczach żony i czwórki małych dzieci wiceszef Medżlisu został wciągnięty do nieoznakowanego busa i wywieziony w nieznanym kierunku.

Ukraińskie władze oraz media uznały zatrzymanie Narimana za „zemstę Putina za Platformę Krymską” i wezwały opinię międzynarodową do reakcji. Ich zdaniem po spektakularnym ciosie piarowym, jak udział polityków wszystkich krajów UE w wydarzeniu poświęconemu tzw. deokupacji Krymu, Rosja miała potrzebę przypomnieć światu, że jej zdaniem Krym należy do Rosji – a mieszkający tu ludzie są zakładnikami, z którymi okupacyjna władza może robić, co chce.

Areszt za pytania

Po dobie od pierwszych aresztowań nikt nie wie, dokąd wywieziono pięciu zatrzymanych. Adwokaci nie otrzymują od służb żadnej odpowiedzi, gdy starają się ustalić miejsce przetrzymywania swoich klientów. Pod budynkiem FSB w Symferopolu zaczynają się zbierać zrozpaczone rodziny, a także znajomi i sąsiedzi zatrzymanych.

„Zniknęli ludzie. Funkcjonariusze w maskach wyciągnęli ich z domów bez okazania jakiejkolwiek podstawy prawnej. Ich sąsiedzi i bliscy chcą się po prostu dowiedzieć, co się z nimi stało. Stoimy tu pokojowo, czekając na jakąś informację od służb” – informują.

Z czasem grupą około stu osób zaczyna interesować się policja.

60-letnia Zudije Salijewa już niczego się nie boi. Jej jedyny syn jest w więzieniu od 2017 r.

„Przyszliśmy usłyszeć, gdzie jest pięciu porwanych przez służby mężczyzn! Gdzie mamy się dowiedzieć, co się z nimi stało? Mamy siedzieć w domu? Powiedzcie to rodzicom Riszata Ametowa! Gdy go zabraliście, znaleźli go martwego po dwóch tygodniach!” – odpowiada policji próbującej usunąć ją z placu.

Około godziny 17 na tłum rusza oddział specjalny OMON i zaczyna wciągać zebranych do furgonetek. Tatarscy aktywiści rejestrują wszystko na telefonach.

„On nic złego nie zrobił, przyszedł tu tylko, by sprawdzić gdzie jestem!” – wykrzykuje jakaś kobieta po tym, jak OMON wciąga do wozu towarzyszącego jej mężczyznę. Aktywiści z Krymskiej Solidarności ustalają listę aresztowanych pod wpisem na Facebooku. Co chwilę dochodzą nowe nazwiska. „Mój powiedział, że go zatrzymali, potem już nie odbierał! Czy ktoś go widział?” – pisze zdenerwowana kobieta.

Łącznie do aresztu trafiło ok. 60 osób, w tym również przypadkowi przecho- dnie. Wśród zatrzymanych jest ojciec Asana Achtemowa i młodszy brat Aziza. Po kilku godzinach wszyscy zostają wypuszczeni – poza bliskimi więźniów.

– Takie rodzinne represje to szantaż. Mają zastraszyć naszą społeczność, a także zwiększyć presję na uwięzionych – oburza się M., jeden z uczestników wydarzeń na półwyspie, którego imienia i nazwiska ze względów bezpieczeństwa nie publikujemy. – W ten sposób pokazują więźniom, że są bezkarni i mogą w każdej chwili uwięzić także całą ich rodzinę. Co czuje człowiek przez cały dzień przetrzymywany w kajdankach, z workiem na głowie, gdy słyszy, że służby zatrzymały również jego tatę czy brata? Przecież wie, że może dostać każdy możliwy wyrok na podstawie sfingowanych dowodów, więc nie chce, by to spotkało też jego bliskich. To tortury psychologiczne. Metody stosowane przez rosyjską maszynę represji wykraczają w tym momencie poza jakiekolwiek normy człowieczeństwa – mówi M.

Dywersanci z promptera

„Ukraiński wywiad zorganizował dywersję na Krymie” – głosi tytuł wideo opublikowanego następnego dnia w rosyjskich mediach. „Powinni dostać karę śmierci, zabić terrorystów!”, komentuje jeden z rosyjskich internautów.

Kuzyni Azyz i Asan mówią szybko, literackim rosyjskim, choć, jak podkreślają ich znajomi, nigdy się takim nie posługiwali. Ich historia jest zaskakująco szczegółowa. Brzmi, jakby czytali gotowy tekst z promptera. Mężczyźni opisują śledczym, jak minuta po minucie przebiegała ich współpraca z Narimanem w celu wysadzenia w powietrze gazociągu w Symferopolu. Trudno ocenić, w jakim są stanie – twarze zostały zamazane. Asan podczas nagrania cały czas trzyma się za brzuch, co według obrońców praw człowieka może świadczyć o tym, że był torturowany.

Zatrzymanym wciąż nie pozwolono się spotkać z adwokatami. Za to Asan Achtemow poparł wniosek śledczych o swój areszt. „Zmusili go. Coś takiego się nie zdarza, jeżeli nad człowiekiem się wcześniej nie znęcano” – komentuje adwokat Ajder Azamatow.

Nariman opisał w liście przekazanym swojemu prawnikowi, że gdy minął się z Asanem na korytarzu w budynku FSB, zapytał go, czy wszystko dobrze. Mężczyzna pokręcił głową.

„Bili cię?” – upewnił się, a Asan przytaknął.

Powtórka z 1944

Więźniów tym razem oskarżono o dywersję. To nietypowe – Tatarów Krymskich skazuje się zwykle na kolonie karne pod zarzutami ekstremizmu i przynależności do religijno-społecznego ruchu Hizb-at-Tahrir – na Ukrainie legalnego, a w Rosji zakazanego. Obrońcy praw człowieka uważają takie wyroki wobec Tatarów Krymskich za represje na tle politycznym.

– Chodzi o to, by organizacje międzynarodowe nie mogły uznać Narimana i reszty za więźniów politycznych – uważa M. – W ten sposób pokazują też swojemu społeczeństwu, że zamknęli groźnych dywersantów, którzy w dodatku sami się „przyznali”, jeśli można tak nazwać świadectwa dawane pod wpływem tortur. Rosyjskim władzom przyda się taki obraz przed wyborami do Dumy, które mają się odbyć za dwa tygodnie.

Zdaniem M. rosyjskie społeczeństwo jest utrzymywane w strachu przed wrogami wewnętrznymi, rzekomymi terrorystami. Dzięki temu mało kto krytykuje system represji. Obywatele Rosji są już w takim stanie paranoi, że gotowi są legitymizować powrót stalinowskich metod.

– Powróciliśmy na naszą ziemię po Wielkiej Deportacji wraz z babcią, która to wszystko przeżyła. Dobrze, że babcia nie widzi tego, co się u nas teraz dzieje. Między 1944 rokiem a tym, co odbywa się na Krymie obecnie, jest znak równości. To jest po prostu nowa forma deportacji. W dzisiejszych czasach deportowanie ludzi w bydlęcych wagonach, tak jak zrobił to Stalin w 1944 r., jest niezgodne z koncepcją „cywilizowanego świata”. Dlatego stara się zmusić nasz naród, byśmy ze strachu o życie swoje i rodzin sami wyjeżdżali – stwierdza M.

Dodaje też, że nie wie, co dalej czeka naród Tatarów Krymskich.

– Od 2014 r. mamy tu areszty, tortury, zaginięcia ludzi. Zdarzały się już morderstwa podczas tortur. Na całym półwyspie kobiety wychowują dzieci samotnie, bo ich mężowie siedzą w więzieniach. Nie wiem, co będzie dalej. Czy może być gorzej? Mnie samego oskarżano już o szerzenie nienawiści między narodami tylko dlatego, że po tym, jak Rosja zajęła Krym, pisałem o tym na Facebooku.

M. mówi, że chce pokazać światu, co się tu dzieje: że po ulicach jeżdżą czołgi i rosyjskie pojazdy wojskowe.

– To, co robimy na Krymie, to walka o prawdę, a nie szerzenie nienawiści – dodaje. – Ale dziś na Krymie prawda jest przestępstwem. ©

Rozmowę z Nikołajem Połozowem, prawnikiem, który broni Tatarów Krymskich i innych więźniów politycznych na półwyspie – zobacz na powszech.net/krym

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2021