Zabij czas modnie

Młodzież ma inne priorytety, ale i dla osób starszych sklepy wielkopowierzchniowe mają jakieś atrakcje. Popatrzymy na dom meblowy IKEA. Oto relaks, chwila spokoju, oddechu...

18.02.2008

Czyta się kilka minut

Z trudem reagujemy na nowe trendy w bieliźniarstwie, na zmieniające się kroje spodni, szerokości krawatów czy klap marynarek. Owszem, robią na nas wrażenie koncepcje odzieżowe osób publicznych, ale nie marzymy wcale i jak najdalsi jesteśmy od kupienia sobie kapelusza ? la Nelly, czy którejś z przedziwnych kreacji byłej minister spraw zagranicznych. Nie włożymy już mini, na którą zużyto ilość materiału potrzebną zaledwie do uszycia chusteczki do nosa. Nie wzuwamy rzeczy za krótkich ni za długich, nie przymierzamy odzieży nadmiernie opinającej ani zbyt luźnej. Powiedzmy sobie szczerze: nie stać nas już na reakcję i refleks. A moda na ludziach w naszym wieku nie odciska już piętna.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że od czasu do czasu coś nas budzi z monotonnego obsuwania się ku bezkształciu i nudnawemu, bo jednostajnemu zgorszeniu, że oto młodzież ubrała się w coś zaiste nieprzywoitego bądź papuziego. Coś wstrząsa naszymi utartymi sposobami okrywania ciała, lecz przyznajmy to szczerze, częściej poruszają nami mody na spędzanie wolnego czasu.

hhh

Za starych, dobrych czasów człowiek rozluźniał się metodami tradycyjnymi, którym zresztą moje pokolenie hołduje i dziś, będąc - przyznajmy - na marginesie obecnej oferty. Ot, było i jest kino, księga, butla czy zabawa w zagadki. Może mecz, czasem plotki i ciastko z kremem, czasem wycieczka do Rabki, muzeum, zoolog. Wprawniejsi intelektualnie rozmawiają o losach ojczyzny, wyobrażają sobie, że są bogaci, że mieszkają na bajecznej wyspie południowego Pacyfiku w towarzystwie ładnych kobiet, a jeszcze lepsi ryzykują i ugotują coś w niedzielę na podstawie egzotycznego przepisu podanego przez idola sztuki kulinarnej.

Ostatnio media, w trybie bicia na alarm, pokazują młodzież, która miast czytać "Trylogię" siedzi całymi dniami w centrach handlowych, zwanych galeriami.

Młodzi ludzie czują się tam bezpiecznie, odprężają się, nie śmiecą, nie chuliganią, zabijają sobie czas, podobnie jak my, niemal ćwierć wieku temu czytając za przeproszeniem Prousta. Badacze pochylają się nad tym zjawiskiem z troską, a to pochylenie zaiste jest trwałe i nie świadczy o sprężystości. Powiedzmy sobie szczerze, że badacze owi nie mieli za swych młodych lat sklepu, do którego mogliby dla relaksu pójść w trakcie lekcji bądź po, i wobec tego nie dzierżą żadnego życiowego odniesienia.

Trudno mi sobie wyobrazić siebie, pięknego i młodego, siedzącego godzinami w salonie ZURiT-u, w gieesie, samie, warzywniaku czy w mięsnym. Pomijam, że nazwanie którejś z tych placówek galerią byłoby wtedy całkowicie niedorzeczne.

Nie będę tu wspominał, jak młody człowiek się wtedy luzował, choć wtrącę, że czytałem "Echo Krakowa" i paliłem giewonty, by wywołać zawroty głowy i nudności, co dawało atrakcję w postaci migoczącej pomroczności. Dość jednak wspominania partyzantki i powiem teraz głośno, że siedzenie w supermarketach uważam za zajęcie nie dość że modne, to jeszcze miłe, pożyteczne i rozwijające.

Młodzież ma inne priorytety, ale i dla osób starszych sklepy wielkopowierzchniowe mają jakieś atrakcje. Popatrzymy na dom meblowy IKEA. Ten ład, te wzorcowo urządzone wnętrza, kuchnie, łazienki, saloniki, pokoje dziecinne, sypialnie, idealne gabinety skonstruowane w sam raz, by tworząc w nich uzyskać światowej klasy wyróżnienie literackie. Wszystko przemyślał specjalista, żadnych stosów starych gazet, żadnych wazonów podarowanych przez znajomych przed laty, kretyńskich figurek, poobijanych garnków, lamp ze zwłokami owadów, gniazd moli w kanapach, rzędów niepotrzebnych książek. Nic z tych rzeczy. Wszystko posprzątane, ogarnięte, gary pomyte, dywany odkurzone, wszystko równo stoi, nic się nie krzywi, nie opada, nie klęśnie. Oto relaks, chwila spokoju, oddechu, mógłbym w IKEI spać i się budzić, z żalem wychodzić do pracy na czas, gdy przychodzą klienci...

Albo Leroy Merlin. Sklep ogrodniczo-budowlany. Uwielbiam to miejsce, choć mam daleko. Znajduję tu wszystko od elementów twardej męskiej zimowej przygody po słodycz tropików. Regały z odzieżą roboczą, idealnie pasujące do żylastych dłoni topory, piły spalinowe, świdry, rękawice, specjalistyczne kalosze, imaginacja puszczy, przebijania się przez gęstwinę, ale i zagadka ciesiołki. Im bliżej stoiska ogrodniczego, czuję powiew monsunu, szelest dżungli i ferię barw sztucznego, ba!, prawdziwego kwiecia. Ławeczka, oczko wodne, zapach, jakby przedmieścia Papeete, plaży Polinezji Francuskiej, puszczony przez głośniki muzak przynosi trel kolorowego ptaka. Wystarczy usiąść i zamknąć oczy. Pal sześć jesień w Europie Środkowej, po co gdzieś lecieć, tułać się? Leroy Merlin wystarczy!

Gdybym miał coś radzić, czegoś chcieć, to mogliby w Leroy otworzyć eksperymentalny dział z częściami do samolotów, batyskafów, rakiet kosmicznych albo dżipa pachnącego benzyną postawić tam gdzieś koło superprofesjonalnych łopat do odśnieżania. Cóż dodać? Otóż Castorama mnie już nudzi, choć wciąż mają wspaniały dział z gwoździami, linkami, klejami i farbami mrozoodpornymi. Carrefour? Wolne żarty! Przyznaję jednak, że czasem zachodzę tam jeszcze na godzinkę lub dwie w okolice akwarium w dziale rybnym i kręcę się koło szaf z mrożonymi zwierzętami egzotycznymi.

No więc, gdy tak chodzę i relaksuję się modnie, gdy tak patrzę na relaksującą się młodzież, smucę się, albowiem żałuję tych lat młodych, straconych na relaksie monotonnym i szarym, tych godzin spędzonych w niezdrowym parku, miast w bezpiecznym i klimatyzowanym supermarkecie z towarem budzącym demony mojej wyobraźni.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2008