"XX - część pierwsza"

Nie za bardzo znam się na muzyce, znam się trochę na słowach. Jeżeli pozwalam sobie napisać o najnowszej płycie Voo Voo, to dlatego, że lubię ten rodzaj przeżyć, który daje twórczość Wojciecha Waglewskiego i jego przyjaciół, i lubię ten rodzaj słownych splotów, z których Waglewski robi swoje teksty. Nowa płyta jest na jubileusz 20-lecia pracy twórczej; jest paradoksem, że zespół, którego lider lubi śpiewać o tym, iż nie musi chcieć i najchętniej robiłby nic, przez dwie dekady pracował tak ciężko (blisko 30 płyt) i tak twórczo. Nowa płyta to również dowód pracowitości i kreatywności. Jest naprawdę n o w a - nic tu nie jest odświeżone i sprzedane po raz drugi.

26.06.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Jak cała twórczość Voo Voo, także i ta płyta jest różnorodna stylistycznie. Są na niej taneczne, “dancingowe" kawałki przywołujące atmosferę zabawy nad ranem, kiedy zmęczonych ludzi dotyka nagle “wielki smutek świata" (określenie Stachury) albo zbiera im się na miłość (“Lustro", “Ckni się"). Jest sporo jazzowania i swingowania, doskonale pasującego do tekstów o umykającym czasie, zabieganiu i konieczności uświadomienia sobie “dokąd biegnę i w sumie po kiego" (“Kręcę"). Jest surowa gitarowa ballada (“Napity") i są rozmaite zabawy dźwiękami, które zakłócają linię melodyczną, ale pomagają słowom. Są wreszcie na wpół żartobliwe ukłony w stronę Beatlesów (“Państwo się znudziło"), a może bardziej nawet - Czerwonych Gitar (“Sej"). Całość zamyka energetyzująca “wyszałka", w której obok Waglewskiego-ojca hałasy robią Waglewscy-synowie: Emade i Fisz.

Płytę spaja dyskretnie poprowadzone kilka historii, krzyżujących się i wzajemnie interpretujących. Są pan i pani - państwo, którzy się sobie podobają, którzy za sobą tęsknią i którym “wystarczy, by tak jak dziś / Bóg nam przyklasnął nocą, / zamknął na chwilę oczy, / pozwolił samym być". I są inne “państwa", które swoją miłość wystawiają na widok publiczny, by po jakimś czasie znudzić się sobą i rozejść. Wolność, niezależność, “niemuszenie" i niepoddawanie się presji czasu, nadto wierność w miłości i przekonanie, że “jestem tym, co oddaję, a nie - co mam" - oto główne tematy Waglewskiego. Także otwarcie na to, co nie z tego świata: “Czasem się wkurzam, / czasem się łamię, / a jednak coś mnie musi pchać, / skoro to wszystko tylko błysk trwa mać". Bóg jest tu kimś, z kim się rozmawia, kto odpowiada mrugnięciem zza chmur i kto przypomina, że to, o co naprawdę powinniśmy się troszczyć, to “podupadły z popylania" duch.

Stare, zawsze rewolucyjne prawdy, dobre granie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2005