Wzorowy papież

fot.KNA-Bild

TYGODNIK POWSZECHNY: - Trwa proces beatyfikacyjny Jana Pawła II. Gdyby poproszono Bernarda Lecomte'a, by zaświadczył o świętości zmarłego Papieża, o czym by opowiedział?

BERNARD LECOMTE: - To pytanie bardzo mnie krępuje, bo przecież jestem dziennikarzem. Pracując przez cztery lata nad biografią Jana Pawła II, założyłem sobie unikanie emocji i przesadnego zaangażowania. Także teraz chciałbym odpowiedzieć

z dystansem. Otóż przedstawienie postaci Jana Pawła II stanowi zadanie nad wyraz trudne, ponieważ biograf - zwłaszcza dziennikarz - powinien szukać ukrytych słabości. Musi wnikać za kulisy wydarzeń. Tymczasem w życiu Karola Wojtyły, od narodzin aż do śmierci, ciężko wyszperać jakiekolwiek niedociągnięcia czy wady. Jasne, że Jan Paweł II nie był nadczłowiekiem. Niektórzy spośród wielu świadków jego młodości, z którymi rozmawiałem, wspominali: "Był trochę zbyt poważny". Albo: "Nie lubił dostawać złych ocen". Tyle, nic poza tym. Nie dało się pójść ani kroku naprzód.

Biedny Szulc

Dlatego uważam, że pośród osobistości Kościoła czy nawet w porównaniu do innych współczesnych świętych życie Karola Wojtyły było od początku do końca absolutnie wzorowe. To był wzorowy uczeń, wzorowy seminarzysta, wzorowy ksiądz i biskup, a na koniec - wzorowy papież. I chciałbym raz jeszcze podkreślić: mówię o tym z dystansem, bez zbędnych emocji.

- Jak napisać dobrą biografię bohatera bez skazy?

BL: - Jeżeli podsumujemy pontyfikat Jana Pawła II, bilans będzie nie tylko pozytywny: milczenie Chin, ostre reakcje rosyjskiej Cerkwi, obojętność części świata muzułmańskiego i jeszcze kilka innych spraw, których da się uznać za sukcesy. No właśnie: nie można ich nazwać porażką, ale nie są na pewno sukcesami. I wolno sobie wyobrazić, że Karol Wojtyła przeżywał w Pałacu Apostolskim chwile wahania czy zniecierpliwienia. Proszę wziąć pod uwagę np. jego niechęć do wojny. Byłby zrobił wszystko, aby nie dopuścić do wybuchu walk w Iraku, ale nie zapobiegł konfliktowi ani w 1990, ani w 2003 r. Nie był czarodziejem i nawet jeżeli był wyjątkowy, pozostał tylko człowiekiem. Właśnie taką myśl uczyniłem osią biografii. Mnie interesowało życie człowieka, nie Papieża.

- Ks. Adam Boniecki nazwał Pana "biografem żurnalistą", podczas gdy o George'u Weiglu napisał: "biograf dworski". Jak ocenia Pan "Świadka nadziei"?

BL: - Odpowiedź będzie prosta i szczera. Czuję się zaszczycony, że porównano mnie z Weiglem.

- Nie porównano. Przeciwstawiono.

BL: - Moim zdaniem, pierwszy jest Weigel. Potem są inni, wśród nich Lecomte. Praca Amerykanina jest imponująca. Oczywiście mieliśmy inną perspektywę. Weigel jest teologiem, ja - dziennikarzem. Weigel jest Amerykaninem, ja - Francuzem. On napisał biografię autoryzowaną, dlatego ks. Boniecki nazywa go biografem dworskim. Ja starałem się napisać biografię dziennikarską, pozwalając sobie czasem na krytykę.

KS. ADAM BONIECKI: - Zna Pan papieską biografię Tada Szulca? Otóż Szulc miał dostęp do Papieża, dużo z nim rozmawiał i zadał mnóstwo pytań. Pewnego dnia spytałem Jana Pawła II, co myśli o książce. A Papież odpowiedział: "Biedny Szulc, zadał mi tak wiele pytań, a zapomniał o tym najbardziej istotnym. Nic nie zrozumiał". Jak Pan sądzi, jakie pytanie miał na myśli Jan Paweł II?

BL: - Sam mam ochotę zapytać.

KS. AB: - Sporo o tym myślałem, bo spędziłem z Szulcem wiele czasu, przygotowywałem jego spotkania z Janem Pawłem II i czułem się nieco za całą rzecz odpowiedzialny. Uważam, że kluczową kwestią, niezbędną do zrozumienia Papieża, jest wiara. Szulca fascynowało, jak chłopak z Wadowic zrobił tak oszałamiającą karierę. Analizował wszystkie relacje, znajomości, zbiegi okoliczności, rekonstruował wydarzenia - ale nie był zdolny zrozumieć. Bo zapomniał o wierze.

BL: - André Frossard, francuski przyjaciel Papieża, pewnego dnia powiedział: "Nie można zrozumieć tego człowieka, jeśli się nie widziało, jak się modli". Zresztą we wstępie do biografii uprzedzam o tym czytelników. Dla biografa opowiadać o wierze jest zadaniem trudnym. Ale nie ma innego wyjścia, bo wiele decyzji Jan Paweł II podejmował na skutek modlitwy. Wymykały się racjonalnemu rozumowaniu dziennikarzy czy polityków.

- Można prosić o przykład?

BL: - Oczywiście. Przykład francuski, ale powszechnie znany: nominacja Jean-Marie Lustigera na arcybiskupa Paryża. Prasa komentowała: "To ze względu na jego żydowskie pochodzenie". "Lustiger jest Janowi Pawłowi II bliski intelektualnie". "Jego matka zginęła w Auschwitz. Teraz syn będzie symbolem". Tymczasem Papież powiedział, że tamta nominacja narodziła się dzięki modlitwie. I cóż ma zrobić biograf? Tylko jedno. Powinien zacytować, że Papież powiedział: "To owoc mojej modlitwy".

Turek strzela do Papieża

- W wielu biografiach spotykamy się z próbami psychoanalizy Jana Pawła II. Np. amerykańscy autorzy sugerują, że to śmierć matki miała się przyczynić do zawierzenia Maryi.

BL: - To psychoanaliza bazarowa. Oczywiście, strata matki stanowi istotne wydarzenie w życiu dziecka. Ale absurdem jest hipoteza, że z tego powodu Papież czcił Maryję. W dziejach były miliony Polaków, którzy w dzieciństwie stracili matkę, ale żaden nie stanął na czele Kościoła...

KS. AB: - ...a większość nie otaczała Maryi wielką czcią i oddaniem.

- Wielu papieskich biografów szuka jednego klucza do postaci Papieża. Np. z książki Gian Franco Svidercoschiego można wywnioskować, że wszystko, co Jan Paweł II czynił, stanowiło wynik bolesnego doświadczenia dwóch totalitaryzmów.

BL: - Nie wystarczy wspomnieć tylko o tym. Przecież i Joseph Ratzinger, i Jean--Marie Lustiger doświadczyli totalitaryzmów, a poszli nieco inną drogą. Dlatego doświadczenie Karola Wojtyły konstruowałbym również z obrazu Polski międzywojnia, nasilenia antysemityzmu, inwazji nazistów, wkroczenia Sowietów czy odkrycia horroru Auschwitz.

- Czy polskie wydanie biografii Pańskiego pióra nie podsuwa przypadkiem tropu interpretacyjnego? Francuski oryginał ukazał się jako "Jan Paweł II", polski przekład - jako "Pasterz". Dlaczego?

BL: - To wspólna decyzja, moja i wydawnictwa. Czy można znaleźć jedno słowo, by opisać Jana Pawła II? Intelektualista? Mistyk? Zwierzchnik Kościoł? Te określenia dźwięczą banalnie. Słowo, które w najwyższym stopniu oddaje istotę minionego pontyfikatu, to - Pasterz. Bo Jan Paweł II, od pierwszego aż do ostatniego dnia, był pasterzem powszechnym. Dokonał globalizacji Kościoła, odbył 104 podróże apostolskie, odprawił setki Mszy. To duszpasterstwo par excellence.

- Pisze Pan, że gdyby z pontyfikatu Jana Pawła II należało wybrać jedno znaczące zdjęcie, byłaby to fotografia przedstawiająca modlitwę Papieża przy Ścianie Płaczu. Dlaczego spośród tylu ważnych wydarzeń i gestów wskazał Pan właśnie tamtą chwilę w Jerozolimie?

BL: - Obalenie komunizmu czy osiągnięcia w dziedzinie walki o prawa człowieka wpisują się w historię jednego wieku. Natomiast tamten gest, a wraz z nim wszystko, co Karol Wojtyła uczynił dla zbliżenia chrześcijaństwa i judaizmu, wpisało się w historię dwóch tysięcy lat. Jestem przekonany, że za dwa wieki w książkach, gdy będzie mowa o Papieżu, jako ilustracja będzie widniała fotografia spod Ściany Płaczu.

- Pańska książka budzi niepokojące pytanie: na ile Jan Paweł II zmienił świat? Opisuje Pan, jak Papież nawoływał do pojednania między religiami, a potem przyszedł 11 września, zagrożenie terroryzmem, konflikty w Afganistanie i Iraku itd. Jan Paweł II przynosi wolność rodakom, a potem - np. podczas pielgrzymki w 1991 - nie szczędzi im gorzkich słów. Opisał Pan Mszę we Włocławku, mieście bliskim kard. Wyszyńskiemu, gdy wzburzony Papież mówił o kryterium europejskości: "A co ma być kryterium, co ma być kryterium wolności? Jaka wolność? Na przykład wolność odbierania życia nienarodzonemu dziecku?".

BERNARD LECOMTE: - Czy Jan Paweł II stracił panowanie nad sobą? Nigdy bym tak nie napisał, gdyby nie powiedział o tym sam Papież. Zaraz bowiem dodał: "Moi drodzy, darujcie te słowa gorące, może to dlatego, że dzień jest trochę chłodny, ale jest też genius loci, jest to miejsce, jest to przedziwne miejsce".

Nie mam wątpliwości: Jan Paweł II zmienił historię Polski, Europy i Kościoła. Zmienił chociażby, o czym wspominałem, bieg dziejów w kontaktach między Żydami i chrześcijanami. I jeszcze jedno zastrzeżenie: świat też ulega ciągłym zmianom. Dam przykład: 13 maja 1981 r. Ali Agca strzela do Papieża. Następnego dnia cały wolny świat stwierdza: "Komunista strzelał do Papieża, pewnie na zlecenie KGB". Ale proszę sobie wyobrazić, że do podobnego zamachu dochodzi dziś. Młody Turek strzela do Papieża. Turek! To nagle urasta do zupełnie innego wydarzenia.

Eminencja i polityka

KS. AB: - Pisze Pan, że kiedy Karol Wojtyła został papieżem, "niemal wszystko już przemyślał, powiedział i wprowadził w czyn - w odniesieniu do komunizmu, etyki seksualnej, relacji z Żydami, stosunku do nauki itp.".

BL: - W trakcie pracy odkryłem, że nie można zrozumieć pontyfikatu Jana Pawła II, jeżeli się nie zna Karola Wojtyły. Ten człowiek już wcześniej przemyślał i doświadczył wielu rzeczy. Prosty przykład: cały świat był zdziwiony, gdy Papież odwiedził synagogę w Rzymie w 1986 r. Tymczasem, studiując napisane przez Księdza "Kalendarium życia Karola Wojtyły", wyczytałem, że 28 lutego 1969 r. arcybiskup Krakowa odwiedził tamtejszą synagogę. Albo inny przykład: "Redemptor hominis", pierwsza encyklika. Proszę przeczytać homilie arcybiskupa krakowskiego z lat 1977-78. Tam można znaleźć wszystko.

Oczywiście, podczas pontyfikatu Jan Paweł II odkrył również tematy dotychczas mu nieznane. Wcześniej Bliski Wschód to była dla niego Ziemia Święta, ale nie orientował się w konfliktach między Palestyńczykami a Izraelem. Nie zajmował się Ameryką Łacińską. I ostatni przykład, dosyć zaskakujący. Karol Wojtyła niewiele wiedział o objawieniach z Fatimy. Słyszał o Fatimie, ale rzecz zaczął dokładnie studiować dopiero po zamachu. Znał tyle sanktuariów maryjnych, Maryja była dla niego tak ważna - a nigdy przedtem nie odwiedził Fatimy.

KS. AB: - Rozmawiał Pan z Papieżem, przygotowując książkę?

BL: - Spotkałem Jana Pawła II i powiedziałem, zresztą po polsku, że przygotowuję biografię. Odpowiedział, co było dla mnie ogromnym zaszczytem, że czytał moją pierwszą książkę: "Prawda zawsze zwycięży". Spojrzał znacząco i dodał: "Myślałem, że jest pan dużo starszy". Pewnie spodziewał się, że spotka innego Frossarda.

W 1997 r., gdy zacząłem pisać biografię, zwróciłem się do Joaquína Navarro-Vallsa, żeby przez ks. Stanisława Dziwisza poprosić o spotkanie z Janem Pawłem II. Ale Papież był już chory, dlatego ks. Dziwisz i Navarro-Valls stwierdzili, że sprawa jest skomplikowana. Natychmiast odparłem, że rozumiem, ale szczerze mówiąc - w głębi serca żałuję. Pytania, które chciałem zadać Papieżowi, zachowam dla siebie.

- W książce wielokrotnie podkreśla Pan, że aż do lat 60. Karol Wojtyła nie zajmował się polityką, wręcz jej nie znosił.

BL: - To była ogromna niespodzianka. Kiedy zaczynałem pisać, widziałem w Papieżu człowieka politycznego, obdarzonego politycznym zmysłem. Analizując życie Karola Wojtyły, zauważyłem, że już jako student UJ uważał dyskusje polityczne za czas stracony. Podczas wojny mógł, jak wielu przyjaciół, chwycić za broń i walczyć w AK. Wybrał pracę kulturalną i brak przemocy. Kiedy był młodym księdzem, w życiu Kościoła zachodziły wydarzenia dramatyczne: uwięziono Prymasa, zamknięto "Tygodnik". On jednak nie angażował się w działania żadnych grup politycznych...

KS. AB: - ...i jechał ze studentami na kajaki.

BL: - No właśnie. Rok 1956, przełomowy w historii Europy Wschodniej i Polski: masakra w Poznaniu, referat Chruszczowa, walki w Budapeszcie. Może pewnego dnia historyk albo badacz, może ks. Boniecki, odkryje notatki Karola Wojtyły z tamtego okresu. Na razie ich nie ma, pozostają zatem znane fakty. 1 marca 1959 r., na zakończenie rekolekcji w poznańskim kościele Dominikanów, ks. Wojtyła nie wspomina wprost o wydarzeniach sprzed trzech lat. Mówi tylko studentom, przecież doskonale pamiętającym poznański Czerwiec, że bunt musi być oparty na "prawdziwych wartościach". Tyle.

Polityka go jednak dopadnie. Bo z urzędem biskupa, a potem arcybiskupa Krakowa, wiążą się specyficzne obowiązki. Weźmy list do biskupów niemieckich, który musiał stać się wielkim aktem politycznym. Albo walkę o budowę kościołów, co w tamtym czasie stanowiło, chcąc nie chcąc, działanie polityczne. Gdy arcybiskup odprawia Mszę dla nowohuckich osiedli, gdy domaga się prawa do procesji Bożego Ciała, gdy broni studentów zaangażowanych w opozycję - czyni gesty polityczne. Zakończę cytatem z mojego przyjaciela, dziennikarza Jeana

Offredo, który spotkał się z Karolem Wojtyłą i powiedział: "Przecież Wasza Eminencja uprawia politykę". W odpowiedzi usłyszał: "Nie uprawiam polityki. Mówię o Ewangelii. Lecz skoro mówienie o sprawiedliwości, o godności, o prawach człowieka jest uprawianiem polityki, to...".

- W "Pasterzu" Papież jawi się jako postać nacechowana sprzecznościami: jednocześnie konserwatysta i progresista, kontynuator i nowator, modernista i tradycjonalista.

BL: - Ponoszę odpowiedzialność za to, co napisałem. W książce znalazł się nawet rozdział zatytułowany: "Politycznie nie do zaklasyfikowania". Jan Paweł II wytłumaczył całą rzecz w medytacjach o "znaku sprzeciwu". Kiedy Maryja i Józef ofiarowują Jezusa w świątyni, starzec Symeon mówi: "Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą". Papież wyjaśnia: "Chrystus był znakiem sprzeciwu, chrześcijanie - bądźcie również tym znakiem!". Jan Paweł II był takim właśnie znakiem.

Teraz moja odpowiedź: Papież musi być uosobieniem dwóch krzyżujących się dróg. Pierwszą wyznacza tradycja. Papież dźwiga minione dwa tysiące lat. Tu nie można nic zmienić z dnia na dzień. Drugą drogę stanowi miliard katolików rozsianych po świecie, z całym ich zróżnicowaniem. Papież musi symbolizować skrzyżowanie tych dróg. Dlatego nie może być wyłącznie konserwatystą, progresistą czy reformatorem. Stoi na skrzyżowaniu, bo uosabia jedność Kościoła zarówno w czasie, jak w przestrzeni. Jan Paweł II radził sobie z tym wspaniale. Dlatego pozostanie przykładem dla następców, którzy samotnie będą stawać w tym punkcie krzyżujących się dróg.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2006