Wojciech Wencel: Z poematu "Imago mundi"

Pieśń siódma: Szpital

Srebrzysko dziwne miejsce: szpital psychiatryczny

cmentarne krematorium i zakład śmieciarski

dzielą ze sobą przestrzeń niczym magazyny

zbudowane dla jakiejś niewidzialnej armii

Achtung! słońce już wstało do czarnej roboty

a razem z nim kwatermistrz z resztą garnizonu

ludzie idą do ziemi wrzeszczą wniebogłosy

albo w żelaznym piecu spalają się w popiół

kto wierzył w życie wieczne skończy jak ateusz

kto krył się pod podłogą nie znajdzie ratunku

płyną wartkim strumieniem do ciemnego kresu

odpadki z uczty starych jak świat Nibelungów

zarośnięte chwastami szpitalne alejki

koty grzeją podbrzusza kręcąc się na grzbietach

przed piwnicą dozorcy który się powiesił

cztery dni po wyborze polskiego papieża

jak cicho: wiatr szeleści w nieczynnej wartowni

der Konzentrationslager bez żywego ducha

mogliby stąd odlecieć co najmniej na łąki

ale wolą drzeć mordę ślinić się i turlać

właśnie tutaj pod wielkim reflektorem słońca

które pełznie do wnętrza przez pogięte kraty

w stołówce izolatce łaźni i pokojach

pastwisko czarnych owiec: skończeni wariaci

za płotem niszczejącym na tyłach szpitala

mężczyźni łowią ryby w zamulonej strudze

co chwilę pociągając łyczek jarzębiaka

z pojemnika po Ice Tea - nie pożyją dłużej

niż panienki w bieliźnie na świecidłach reklam

jest początek lutego ale nie ma śniegu

tylko słońce - jak zwykle - wolno się przemieszcza

po balkonach zerkając w talerze antenom

zaglądając do okien nie mytych od grudnia

tym którzy siedzą w domu i tym którzy wyszli

z prawie niewyczuwalnym ziarnkiem piasku w ustach

pozałatwiać co trzeba - pogrzebią nas wszystkich

właśnie tu na Srebrzysku w zaułku cmentarnym

mnożące się jak harpie odcienie czerwieni:

purpura fiolet cegła wiśnia i karmazyn

i ta co matką głupich że się wszystko zmieni

pęcznieją zostawione na pustych balkonach

bagaże: lęk o córkę po ciężkim wypadku

wezwanie do jednostki które przyszło wczoraj

jego: Gdzie się włóczyłaś? jej: Ojej nie błaznuj...

i ledwie kilka kroków dzieli nas od miejsca

gdzie zapadł się pod ziemię mały Dawid Weiser

w tunelu pod nasypem niedaleko Wrzeszcza

coś się stało i raczej już się nie odstanie

ono do was wędruje po cienkim promieniu

przez nozdrza genitalia odbyt usta uszy

tłoczy swoją zatrutą wiedzę o istnieniu

która z krwią i ze śluzem przenika do duszy

niepełne to istnienie i wiedza-niewiedza

żyjemy przegrywamy i już jest po sprawie

pochłania nas ta pustka która rosła w wierszach

chłód rammstein melancholia ból w prawym kolanie

jestem z wami sąsiedzi z obozu nicości

poeta albo czubek z przerośniętą głową

bez słów patrzymy wspólnie jak słońce zachodzi

aby nazajutrz bawić się nami na nowo

Pieśń dziesiąta: Kołysanka

Usnęła już jak dziecko księżycowa wieś

i drzewa księżycowe dzwonią gałęziami

pogasły zimne światła lotniskowych wież

i tylko w śniegu błyszczy księżycowy kamień

co głupie w oczach świata stało się mądrością

co nam dławiło dusze przysypane śniegiem

prowadzi nas przez zaspy to niezwykłe Słowo

które ma komplet kluczy do mnie i do ciebie

nieczynne wszystkie sklepy kioski i kasyna

zamarły turnie lęku ucichły syreny

godzinę przed liturgią przeszła tędy zima

i trudno będzie kretom wydostać się z ziemi

przychodzimy do Ciebie z wielkiego ucisku

zmęczeni ciągłą walką pogodzeni z losem

składając w darze chciwość lenistwo i pychę

jak jacyś niespełnieni w swej roli królowie

władcy własnych żywotów którym odebrało

mowę gdy zobaczyli skutek swojej władzy:

wyrwane perły oczu potargane ciało

(przeklęta chwila w której zbudzili się nadzy

jak u Poussina w łagodnym pejzażu Edenu)

ilekroć chcieli sami zmagać się ze światem

otwierała się w duszach niepojęta czeluść

i wchodzili w nią płacząc zakrywając twarze

a teraz patrz: śnieg pada na błotnistą drogę

do cegielni o której nikt już nie pamięta

a my ruszamy z domu podzielić się Słowem

z tymi których na drodze postawił Zwycięzca

śmierci: gdzie jesteś śmierci - czarna mambo strachu

Uma Thurman ma więcej energii od ciebie

może zerkasz z krawędzi ośnieżonych dachów

lub sprzedajesz koszmary przed hipermarketem

nie masz władzy nad ludźmi którzy uwierzyli

twoje kąsanie boli ale nie zabija

odkąd Chrystus zmartwychwstał stroisz groźne miny

lecz przyznaj: tak naprawdę zwykła z ciebie żmija

On zwyciężył i dla nas przygotował pokój

w swoim ziemskim hotelu z widokiem na wieczność

On stojąc w drzwiach recepcji nie żąda dowodów

On pierze nasze brudy daje pospać dzieciom

On karmi nas codziennie i nosi bagaże

Jego mocą to wszystko co nam tłamsi serca

jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy:

czyści nas z wyobrażeń przetapia przewierca

żebyśmy mogli świecić jak gwiazdy na niebie

odbitym blaskiem Boga w dniu drugich narodzin

i śpiewać kołysankę na własnym pogrzebie

i stać się ością w gardle pazernej ciemności

usnęła już jak dziecko księżycowa wieś

i drzewa księżycowe dzwonią gałęziami

żeby po wodach śmierci suchą stopą przejść

trzeba zabrać ze sobą księżycowy kamień

nie ma w nas nic z proroków ani z patriarchów

nie ma w nas większej siły niż w trzcinie na wietrze

lecz ruszyliśmy w drogę stąd do Kanaanu

i dalej prowadzeni przez Słowo Przedwieczne

jeszcze krąży nad miastem pył z otwartych grobów

czas oddał szwedzki paszport łącząc się z nadzieją

jest styczeń i w zaułku starego ogrodu

na kompostowej skrzynce kwitną płatki śniegu

Matarnia - Visby - Praha 2002-2005

OD AUTORA: Dwunastoczęściowy poemat “Imago mundi", z którego pochodzą obie pieśni, jest współczesną historią zakorzenienia w rodzinnej okolicy, upadku, wygnania i ocalenia przez żywe Słowo. Poemat, który w formie książkowej ukaże się prawdopodobnie późną wiosną tego roku, powstał dzięki pomocy stypendialnej Ministerstwa Kultury i Baltic Centre for Writers and Translators w Visby na Gotlandii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2005