Wieś po przejściach

Z dr hab. Marią Halamską, socjologiem wsi, rozmawia Andrzej Brzeziecki.

ANDRZEJ BRZEZIECKI: - Wstępując do Unii Portugalia była krajem ubogim. Jak w 1986 r. wyglądała tamtejsza wieś?

MARIA HALAMSKA: - Kraj piękny i trochę dla Polaka egzotyczny - tak zapamiętałam Portugalię z mojej pierwszej podróży. Kwitnące przy drogach mimozy, tarasowe poletka na zboczach gór oraz, co bardziej swojskie, fatalne drogi.

Na początku lat 80. 70 proc. spośród 9,5 miliona mieszkańców Portugalii mieszkało na wsi, a rolnictwo dawało ok. 12 proc. produktu krajowego brutto (PKB). Co trzecia rodzina posiadała gospodarstwo rolne - było ich prawie 770 tys. Jednak w przypadku 60 proc. ludności rolniczej ponad połowa dochodów pochodziła spoza rolnictwa. Wieś była - i ciągle pozostaje - zróżnicowana. Wynika to m.in. z geografii: rzeka Tag dzieli kraj na górzystą Północ i płaskie Południe. Na Południu dominują duże gospodarstwa, często ekstensywne. Północ to region drobnych i wielokierunkowych gospodarstw (do 10 ha).

  • Rok 1986 i później

Wchodząc do Wspólnoty w 1986 r. wieś portugalska była “panią po przejściach". Dała wielu emigrantów, pracujących we Francji czy w Niemczech, wchłonęła też rzesze imigrantów z byłych kolonii. Tuż po Rewolucji Goździków (1974) dokonano reformy rolnej, której w Alentejo towarzyszyła próba kolektywizacji.

- Jaką politykę rolną prowadziła EWG w 1986 r.? Na co mogli liczyć Portugalczycy wstępując do Wspólnoty?

- Kończyło się wtedy - według określenia Francuzów - “trzydzieści szczęśliwych lat" polityki rolnej Wspólnoty: lat modernizacji rolnictwa, nakierowanej na ilość i jakość produktów oraz na zapewnienie taniej żywności. Cele tej polityki osiągnięto szybko, a brak jej korekty doprowadził do nadprodukcji. Zmiana - ograniczająca produkcję, a zarazem utrzymująca poziom dochodów rolników - stała się koniecznością.

W połowie lat 80. rolnictwo Portugalii było zacofane, niewydajne i nie zaspokajało potrzeb kraju (poza warzywami i owocami). Było niezdolne do konkurencji, produkujące drogo w porównaniu do innych państw Wspólnoty, a przede wszystkim - chronione i kontrolowane przez państwo. Rolnicy nie bardzo zdawali sobie sprawę, czym jest wspólny rynek, dlatego Portugalia wynegocjowała aż dziesięcioletni okres przejściowy, choć większość regulacji wyjątkowych wygasła już w 1992 r.

Cele, które postawiła sobie Portugalia wstępując do EWG, to modernizacja i restrukturyzacja rolnictwa, zwiększenie jego produkcji i uczynienie go zdolnym do konkurencji w Europie. Musiała więc iść “pod prąd" nowym tendencjom polityki rolnej EWG: inwestować, gdy w innych krajach inwestycje ograniczano; intensyfikować, a nie ograniczać produkcję.

- Czy Portugalczycy sprostali wyzwaniu i skorzystali z szansy?

- Rozwój gospodarczy stał się wyższy niż w całej Piętnastce. Jeśli w 1986 r. porównywalny dochód na mieszkańca wynosił w Portugalii 55 proc. średniej UE, to w 2000 r. było to już 70 proc. Fundusze strukturalne pozwoliły na sfinansowanie 30 proc. inwestycji i przyspieszały roczny wzrost PKB średnio o 0,7 punktu procentowego. Rozwój ten był zróżnicowany - największy w regionie Lizbony oraz na północy, słabszy w centrum oraz w Alentejo. Choć wydajność pracy jest w Portugalii ciągle niska (ok. 60 proc. średniej UE), to rośnie o ok. 3 proc. rocznie.

Zmiany w rolnictwie to przystosowanie się do warunków konkurencji, modernizacja produkcji (podwojenie zużycia nawozów sztucznych i potrojenie parku maszynowego), wzrost wydajności oraz zmiany w zatrudnieniu (ubyło ok. 450 tys. zatrudnionych), w liczbie i strukturze gospodarstw rolnych (ubyło 170 tys.), obszarze użytków rolnych (zaprzestano uprawy 180 tys. ha ziemi) oraz wzrost dochodów rolników i poprawa warunków życia. Ograniczono uprawę zbóż i hodowlę bydła, zwiększono uprawy tytoniu i pomidorów, rozwinięto hodowlę drobiu i świń, zapoczątkowano uprawę buraków cukrowych. Podniesiono też jakość tradycyjnych produktów: wina, owoców, oliwy, serów i mięsa. W latach 90. produkcja rolna wzrastała średnio o 0,7 proc. rocznie.

  • Cnoty i słabości

- Z drugiej strony zmalała samowystarczalność żywnościowa Portugalii. W latach 90. import rolniczy wzrósł o 80 proc., a krajowe pokrycie zapotrzebowania na żywność wyniosło ok. 40 proc. i było najniższe w UE.

- Już w 1986 r. Portugalia miała negatywne saldo obrotu artykułami rolno-spożywczymi. Wzrósł import ryb i owoców morza, potem w kolejności - zbóż, mięsa wieprzowego i wołowego, napojów alkoholowych, a nawet owoców. To efekt otwarcia gospodarki, ale głównie zmiany modelu spożycia. Zamożniejszy konsument ma inne potrzeby. Dochodzimy do paradoksalnego wniosku, że za pogłębiającą się nierównowagę odpowiedzialny jest... wzrost zamożności społeczeństwa.

- Czy tamtejsze rolnictwo nie mogło zaspokoić tych aspiracji?

- Nie, ze względu na swój stan i dwojakie funkcje w społeczeństwie - alimentacyjne i socjalne. Te ostatnie blokują przemiany, ale trudno przemiany przyspieszać, gdy 40 proc. szefów gospodarstw ma ponad 65 lat, a jedna trzecia zatrudnionych w rolnictwie to analfabeci.

- Czy podobny los czeka Polskę?

- Część tego procesu - wynikającego z otwarcia naszej gospodarki i nielojalnej konkurencji zachodniej - przeżyliśmy już w latach 90., potem sytuacja w rolnictwie polskim zaczęła się stabilizować. Z drugiej strony zmiana modelu konsumpcji nie będzie tak gwałtowna, gdyż słabszy będzie wzrost zamożności Polaków. Mamy więc szansę zachować samowystarczalność żywnościową - ale nie ze względu na nasze cnoty, lecz słabości.

- W jakim stopniu wielkie korporacje (przetwórcy, supermarkety) zagrażają tradycyjnym gospodarkom rolnym? Jak się przed nimi racjonalnie bronić?

- Nie wiem, czy trzeba się bronić. Tradycyjne gospodarki rolne mają wiele uroku, ale nie zawsze współgrają z nowoczesnym społeczeństwem. Supermarketów można nie lubić, ale stały się one czymś naturalnym. Portugalczycy je kochają i, jak Polacy, przychodzą do nich w weekendy całymi rodzinami. Pierwszy supermarket powstał w Portugalii w 1985 r., obecnie to 70 proc. krajowej sprzedaży żywności. Niektórzy upatrują w nich przyczynę wszystkich nieszczęść, ale drobni rolnicy mogą z nimi współżyć, a drogą do tego są spółdzielnie i stowarzyszenia zajmujące się skupem, przetwórstwem, przechowalnictwem i zbytem. W Polsce realizacja tego pomysłu nie znajduje należnego uznania u “głównych rozgrywających" nastroje polskich rolników. Można to skwitować parafrazą cytatu z mistrza Ildefonsa: “bo żywy rolnik to jest problem dziki, a my Polacy, my lubim pomniki".

  • Północ-Południe

- Dzięki pomocy UE i inwestycjom w infrastrukturę poprawiła się jakość życia na wsi portugalskiej, choć zarazem nie widać znaczącej poprawy w strukturze rolnictwa ani wzrostu jego produkcji. Czy to wina Portugalczyków, czy może polityka rolna UE nie była dostosowana do potrzeb krajów Południa?

- Hiszpania, sąsiad Portugalii, jest jednym z liderów Wspólnej Polityki Rolnej. Jeśli jednak mówić o winie Portugalii, to w tym sensie, że pomoc unijna nie została wykorzystana najefektywniej. “Winą" Portugalii jest też struktura jej rolnictwa: ok. 90 proc. środków pomocowych trafia do 10 proc. rolników. A WPR rzeczywiście sprzyja Północy: chroni jej tradycyjne branże, jak zboża, buraki cukrowe, produkcję mięsa i mleka. Specjalnością Południa są natomiast owoce.

- Na czym polega specyfika rolnictwa krajów Południa?

- To oczywiście inny rodzaj upraw: wspomniane owoce, oliwki i winorośl, twarda pszenica. Oliwka i szczep winny to boskie, mityczne rośliny, charakterystyczne dla cywilizacji śródziemnomorskiej. Rolnictwo Południa ma też inną strukturę własnościową i inną strukturę gospodarstw. Obok wielkoobszarowych latyfundiów istnieją gospodarstwa drobne, wielozawodowe, gdzie pracę we własnym gospodarstwie łączy się z pracą w rolnictwie wielkoobszarowym, w usługach, administracji, turystyce czy w końcu - z emeryturą. Ten fakt odbija się w stosunkach społecznych. Myślę o klientelizmie, tak charakterystycznym dla południowych Włoch czy Grecji.

Rolnictwo Południa modernizowało się począwszy od lat 50., ale proces ten przebiegał inaczej niż na Północy - zmiany zatrudnienia, mechanizacja, intensyfikacja i specjalizacja produkcji dokonywała się przy prawie niezmienionej strukturze agrarnej, co przypomina modernizację rolnictwa w PRL.

- Jak Portugalczycy radzą sobie z bezrobociem na wsi?

- Bezrobocie w Portugalii nie było problemem pierwszorzędnym i tak ważnym jak w Hiszpanii. Obecnie Portugalia ma wyższe niż przeciętne w UE wskaźniki zatrudnienia: 68 proc. ludności aktywnej zawodowo, co jest także wynikiem niskiej - szacowanej na 60 proc. średniej unijnej - wydajności pracy. Do niskiego bezrobocia przyczyniła się też emigracja: ok. 800 tys. Portugalczyków mieszka we Francji, 300 tys. w Luksemburgu, 150 tys. w Niemczech, ale emigranci ciągle posiadają ziemię, na której budują domy, przyjeżdżają do rodzinnych stron na wakacje, osiedlają się tu na starość.

Wieś dość dawno przestała żyć z rolnictwa. Pozarolnicza aktywność jest w tym kraju powszechna, związki z gospodarstwem są raczej społeczne i kulturowe. To pewien sposób życia - jak w Polsce.

Każdy z regionów Portugalii ma inną strukturę zatrudnienia. Region Norte (Entre Douro e Minho oraz Trás-os-Montes) to wieś zindustrializowana i zurbanizowana. W rolnictwie pracuje tu tylko ok. 12 proc. ludności, podczas gdy w sąsiadującym regionie Centro (Beira Litoral i Beira Interior) - 32 proc. Centro to, obok Alentejo, najbiedniejszy region Portugalii. Region Lizbony i Doliny Tagu, najbogatszy w kraju, ma najmniej typową dla Portugalii strukturę zatrudnienia: w rolnictwie pracuje niespełna 4 proc., 25 proc. w przemyśle, a 71 proc. w usługach. Alentejo i Algarve mają podobną strukturę zatrudnienia w rolnictwie: 12-14 proc. Większość pozarolniczych miejsc pracy ludności wiejskiej znajduje się w małych i średnich przedsiębiorstwach - Portugalia ma 69 takich przedsiębiorstw na 1000 mieszkańców, podczas gdy średnia w UE wynosi 49. Jednak wiele z nich to przedsiębiorstwa bardzo skromne.

- Jakie sektory rolnictwa są w tym kraju najbardziej dochodowe?

- Produkcja owoców oraz nowej specjalności - pomidorów, a także specjalność dawna - wino porto. Niekwestionowane dochody przynosi produkcja drewna oraz masy papierowej z eukaliptusów. Ta branża to ponad 10 proc. eksportu. No i oczywiście korek, którego Portugalia jest największym światowym producentem.

  • Stabilizacja i rozwój

- Co jest największą przeszkodą w rozwoju rolnictwa portugalskiego? Czy podobnych przeszkód należy spodziewać się w Polsce?

- Portugalia nie ma dobrych gleb ani szczególnie korzystnych warunków klimatycznych. Przeszkodą jest też zapóźnienie technologiczne. Przede wszystkim zaś istnieją szeroko rozumiane przeszkody społeczne, tkwiące głównie w tradycyjnym stosunku do gospodarstwa, traktowanym jako rodzinne dziedzictwo i podstawa rodzinnej solidarności.

Rezultatem jest ograniczenie wychodźstwa ze wsi i z rolnictwa, a tym samym zmniejszenie kosztów urbanizacji (mieszkania, urządzenia komunalne) i pomocy społecznej, także zasiłków dla bezrobotnych. To z kolei jest znaczącym czynnikiem w utrzymaniu niskich kosztów pracy, które decydują o znacznej dynamice całej gospodarki portugalskiej. Rolnictwo pełniło więc funkcje stabilizacyjne, a te nie sprzyjały rozwojowi produkcji rolnej. Dodajmy wiek ludności rolniczej i jej słabe wykształcenie - dwa czynniki ograniczające mobilność. Już w końcu lat 80. przestrzegano, że szybkie i radykalne zmiany w rolnictwie niosą ryzyko destabilizacji społeczeństwa.

Podobne ryzyko istnieje w Polsce, choć sytuacja nie jest identyczna. Rozwój produkcji byłby łatwiejszy, ale przeszkody społeczne są większe, gdyż z rolnictwem w Polsce związanych jest obecnie więcej ludzi niż niegdyś w Portugalii, a bezrobocie i koszty pracy są wyższe.

- Jakie wnioski z członkostwa Portugalii w UE płyną dla rolniczej Polski?

- Modernizacja, rozwój infrastruktury, wzrost dochodów ludności, zmiana struktury zatrudnienia, likwidacja bezrobocia, dynamiczny rozwój drobnych przedsiębiorstw przy niewielkiej migracji do miasta - to oczywiste osiągnięcia Portugalii. Zauważmy, że ich lista pokrywa się z listą wyzwań dla polskiej wsi. Wzory rozwiązań mogłyby zostać przeniesione na nasz grunt.

Jednocześnie trzeba pamiętać, że rolnictwo Portugalii traci znaczenie w zaopatrzeniu rodzimego rynku. Ta marginalizacja jest przestrogą, którą należy wziąć pod uwagę przy tworzeniu programów rozwoju wsi w Polsce, unikając jednak zbyt łatwych analogii.

Dr hab. Maria Halamska jest pracownikiem UW oraz Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN. Autorka ok. 150 opracowań z zakresu socjologii wsi i rolnictwa polskiego i europejskiego. Obecnie prowadzi dla Komitetu Badań Naukowych badania nad rozwojem wsi portugalskiej w latach 1986-2000.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2003