Wiem, ale nie powiem

Jest to nazwa zabawy dla małych chłopców, od lat pięciu wzwyż. Dziewczynki też się w to mogą bawić, ale robią to znacznie rzadziej.

02.03.2010

Czyta się kilka minut

Do zabawy wystarczy trzech chłopców, a nawet dorosłych polityków. Pierwszy to ten, który wie, ale nie powie. Drugi to ten, o którym się wie, ale nie powie. Trzeci to ten, któremu się powie to, co się wie.

Zabawa mogłaby trwać bardzo długo, gdyby nie to, że po pierwszych, budzących emocje okrążeniach - staje się straszliwie nudna. Sposób na natychmiastowe przerwanie zabawy jest następujący: kiedy Pierwszy powie: "wiem, ale nie powiem", to zanim odezwie się Drugi, Trzeci mówi szybko "A guzik mnie to obchodzi". I już!

Trzeci może nawet użyć bardziej lapidarnego określenia.

Ostatni pstryk

Rano, szukając w telewizji powtórek z wczorajszych konkurencji olimpijskich, trafiliśmy niechcący na Komisję Hazardową.

Od sejmowych komisji śledczych zaroiło się po przełomie zwanym Rywinem. Posłów opanowała wtedy niepohamowana żądza występowania w telewizji i zadawania pytań, wygłaszania zdań pełnych patosu, a czasem błędów gramatycznych. Dziś telewizyjne sprawozdania z posiedzeń komisji oglądają głównie emeryci; zwłaszcza ci, co nie mają wnuków ani zajęć ubocznych. Tylko dziennikarze, którzy urywkami z posiedzeń przetykają przez cały dzień inne materiały, chcą nam wmówić, że kiedy komisja śledcza obraduje, cała Polska zawisa na jej wargach.

A co będzie, kiedy rozlegnie się ostatni pstryk wyłączanego telewizora? Pewno coś będzie, bo natura nie lubi próżni. Ale nacisk może zmaleje, bo jakaś nowa ordynacja sprawi, że będzie mniej parlamentarzystów?

Co daj Boże, amen.

Staruszkowie

Staruszkowie oglądają w telewizji Olimpiadę. Ktoś już kiepsko słyszy sprawozdawcę, ale widzi jeszcze nie najgorzej. Ktoś inny powtarza głośno podane przez sprawozdawcę wyniki, ale to, co rusza się na ekranie, jest już dla niego nieczytelne. Staruszkowie wspominają dawne Olimpiady, czasem jakieś własne przeżycia sportowe. Czasem przenika ich jak ostre ukłucie igły jakieś dziwaczne, niespokojne pokrewieństwo z zawodnikami. Świadomość zbliżania się do mety, od której dzieli już tylko parę metrów…

Staruszkom najtrudniej ogląda się konkurencje biegowe, zwłaszcza wtedy, kiedy zawodnicy biegną pod górę. Oddech mają wtedy coraz krótszy, serce bije coraz mniej regularnie. Potem wstają i idą do kuchni napić się herbaty. Ależ się zmęczyli!...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2010