Więcej niż krawiectwo

Szyk i elegancja nie zamyka się na wybiegach Haute Couture czy Pręt-ŕ-Porter. Tutaj moda żyje. Wisi w powietrzu. Jest sztuką życia, słynną francuską art de vivre.

07.08.2003

Czyta się kilka minut

Beztrosko niewzruszony

Paryż. 6 lipca. Niedziela wieczorem. Przeddzień tygodnia Haute Couture jesień--zima 2003/2004. Na lotnisku Charles de Gaulle tłum znajomych twarzy.  Rozpoznajemy się z daleka: dziennikarz z amerykańskiego “Vogue‘a", Rosjanki z “Elle", Włoszki z “Marie Claire“. Dyskretnie rzucam okiem na detale. Wysokie obcasy (mimo wielogodzinnych lotów), szalone fryzury, ekscentryczne torebki, szykowne walizki.

Ten pierwszy barometr tygodnia mody wprowadza wszystkich w przedpokazową ekscytację. W fotelach baru słynnego hotelu “Costes", zaprojektowanego przez Jacquesa Garcię, największego paryskiego dekoratora wnętrz (prawdziwe Haute

Couture dekoracji), sącząc nowe drinki szefa kuchni gorączkowo debatujemy. Dokąd zmierza “wysoka moda", sztuka, na którą stać tylko kilka tysięcy osób na świecie? Czy odejście Yves’a Saint Laurenta nie oznacza końca Haute Couture?

Na przekór strajkom, które paraliżują Paryż, kryzysowi w rządzie Jean Pierre’a Raffarin’a i intensywnym przygotowaniom w tym trudnym kontekście do święta 14 lipca, świat mody pozostaje beztrosko niewzruszony. Nie chce być lustrem nastrojów społecznych. Wręcz przeciwnie. Chce być aspiracją do lepszego życia. Stylem życia.

Szyk i elegancja nie zamyka się na wybiegach Haute Couture czy Pręt-ŕ-Porter.  Tutaj moda żyje. Wisi w powietrzu. Jest sztuką życia, słynną francuską art de vivre. Poszukiwaniem piękna w codzienności. Spojrzeniem na unikatowy detal. Na torebkę, but. Ale też na detal architektury, poetyckie menu w restauracji, kunszt ulicy.

Pokazy mody nie są w Paryżu wydarzeniem komercyjnym, zamkniętym w biznesplanie, konkretnym czasie i przestrzeni. Nie dyktują koniecznie nowych tendencji.

Stolic mody jest wiele: Londyn (najbardziej awangardowy), Mediolan (sukces przemysłowy), Nowy Jork (Wall Street mody).

Paryż jednak ma coś innego. Artystycznego ducha,  esprit français, który potrafi skupić najbardziej różnorodne nurty.  Wszyscy kreatorzy, nawet ci, którzy nie mają nic z Francją wspólnego, chcą pokazać kolekcje w Paryżu i tu właśnie pracować. Walczą o kontrakty z francuskimi domami mody (John Galliano dla Diora, Marc Jacobs dla Louis Vuitton, Karl Lagerfeld dla Chanel). Bo tutaj moda ma dla nich sens. Zawdzięcza go spojrzeniu Francuzów (i Francuzek!!!) na piękno i luksus. Luksus? To przyjemność tylko dla siebie. Osobiste poczucie piękna. Wewnętrzny szyk i klasa. Bez epatowania. Bez zahamowań. Bez wyrzutów sumienia.

Poniedziałek, 8 lipca. Po nocnych rozmowach redaktorów mody czekamy w napięciu na początek najbardziej szalonego tygodnia sezonu. Tygodnia pełnego paradoksów: od inspiracji średniowiecznym ascetyzmem po barokowy przepych. Pełnego ostrych zderzeń ikon:  od Joanny d’Arc, Marleny Dietrich po Esmeraldę i bohaterki  z “Matriksa“. Tygodnia pełnego różnych wizji kobiet: od tancerek z obrazów Degasa u Diora, flamenco u Lacroix po romantyczki u Ungaro.

Kobiecość, ironia, humor. Szalony szyk. Ekcentryczna klasa. Miłość do piękniejszego świata. Dla jednych brzmi pretensjonalnie, dla innych będzie upojną lekcją radości życia. Niech ta debata jeszcze trwa...

Marzena Wilkanowicz Devoud jest redaktor naczelną polskiej edycji miesięcznika “ELLE".

Czy Paryż nadal jest stolicą mody?

TAK:

Marcin Paprocki i Mariusz Brzozowski, projektanci mody:

- Jasne że tak! Może nie oddziałuje już tak silnie jak dawniej. - Teraz równie mocno skupione są na modzie i inne miasta: Mediolan, Nowy Jork i oczywiście Londyn, kolebka awangardy. Jednak Paryż ma to coś, artystycznego ducha, którego innym miastom brak. Nigdzie nie ma takiej architektury, kultury i specyficznego podejścia ludzi do mody.

I przede wszystkim w Paryżu mieszka Mona Liza. Jej uśmiech wyraża wszystko. Nawet banalne rzeczy pokazane tutaj nabierają niebanalnego znaczenia.

Ania Jurgas, szef działu mody w “Elle":

- Paryż ma niepowtarzalną klasę i szyk, którego brakuje Mediolanowi  i Londynowi. Jednocześnie nie jest skomercjalizowany jak np. Nowy Jork. W Paryżu moda jest sztuką, a nie komercją. Nawet najbardziej awangardowa i ekscentryczna, ma w tym mieście styl i klasę Haute Couture.

Tomek Kocewiak, dyrektor artystyczny Lancôme Polska:

- Paryż to piękno i  smak. Stamtąd przywiozłem najpiękniejsze albumy o sztuce, najbardziej inspirujące czasopisma, tam po raz pierwszy usłyszałem muzykę, która stała się popularna dużo później w innych miejscach świata. Paryż jest źrodłem inspiracji. Wystarczy tam trochę pobyć, pooddychać. I to się wie.

Teresa Seda, projektantka mody:

- Jest i będzie. Haute Couture stanowi część tego miasta,  jak architektura, muzyka, literatura. Moda jest wpisana w jego krajobraz. Tu ludzie myślą o życiu codziennym w sposób piękny.

JEDNAK NIE:

Natalia Jaroszewska, projektantka mody:

- Niekoniecznie. Dzisiejszy Paryż pozostaje jednym z najważniejszych ośrodków mody w świecie. Nie może być już jednak nazwany jej stolicą. Mimo że odbywają się tam co sezon najbardziej spektakularne pokazy mody, nie są one jedynym źródłem wiedzy o tendencjach. Obok nurtu reprezentowanego przez paryskich projektantów, pojawiają się równolegle tendencje dyktowane przez Londyn i Nowy Jork. Każdy z tych ośrodków kojarzy się z innym, charakterystycznym dla siebie stylem. Dla mnie, jako projektanta, niezwykle inspirującym zjawiskiem jest moda dyktowana przez “ulicę": spontaniczna, mająca dużo z improwizacji. W tym kontekście ulice Paryża wyglądają jak zawsze ciekawie, jednak nie mniej interesujące jest obserwowanie przechodniów w Nowym Jorku, Tokio czy Barcelonie.

Viola Śpiechowicz, projektantka mody:

- Nie. Ponieważ teraz z różnych części świata napływają tendencje. Paryż już ich nie dyktuje. Wiele miast ma wpływ na dzisiejszy świat mody.

Robert Kupisz, stylista fryzur:

- Nie. Dla mnie stolicą mody jest Londyn. To jedyne miasto w Europie, gdzie ulica dyktuje modę, a nie odwrotnie. Tam studenci uczelni związanych z modą wychodzą “na miasto", aby robić zdjęcia i z nich czerpać pomysły.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2003

Artykuł pochodzi z dodatku „Unia dla Ciebie (31/2003) - Francja