Wakacje z Cyceronem

Pierwsze objawy zaczynają się wiosną: chorzy korespondują, podliczają stan portfela i przekonują małżonka bądź szefa, że latem muszą na chwilę zniknąć. Czasem, aby przynajmniej na forum rodzinnym uniknąć przykrości, dobierają się w pary...

20.06.2004

Czyta się kilka minut

A gdy nadchodzi lato, jadą do miejsc o walorach niekoniecznie turystycznych. Ważne, by znalazły się łóżka dla kilkunastu czy kilkudziesięciu osób i sala do wspólnych biesiad. Ludzie ci bowiem - jest ich na świecie kilkuset, może kilka tysięcy - przez tydzień czy dwa zaszywają się w murach jakiegoś zamku czy klasztoru, aby mówić po łacinie.

Narodziny idei

Część z nich (w Polsce duża) jest zawodowo związana z łaciną: nauczyciele i studenci. W Niemczech, Chorwacji i Włoszech w tzw. ruchu żywej łaciny dominują nauczyciele gimnazjów i liceów, gdyż w krajach tych jest jeszcze trochę szkół, w których dziatwę katuje się wkuwaniem raportów wojennych Cezara. We Francji i Beneluksie wybijają się dwa środowiska: duchowni (lefebryści i uznawane przez Watykan tradycjonalistczne Bractwo św. Piotra) oraz przedstawiciele wolnych zawodów (“świecką" grupą paryską - jest też druga, chrześcijańska - kieruje muzyk i obrońca praw homoseksualistów; brukselską - emerytowany radiolog).

Po Europie, od jednej do drugiej łacińskiej warowni, przemykają różni dziwacy: Włoch szukający słowiańskiej żony; amerykański taoista w chińskim mundurku; niedoszły polski sinolog, żyjący z analizowania sytuacji na Bałkanach; brazylijski fizyk jądrowy, dla którego po łacinie teoria względności byłaby łatwiejsza; niemiecki ksiądz, który zakochawszy się w pewnej wdowie, dla utrzymania jej trójki dzieci rzucił sutannę i uczy łaciny...

Historia choroby datuje się od 1973 r., gdy w Bawarii skłócony z hierarchią benedyktyn Caelestis Eichenseer zorganizował wakacyjny łaciński obóz językowy. Odtąd odbywał się on co rok, a część uczestników zaczęła z czasem tworzyć podobne zloty na własną rękę, roznosząc bakcyla po Europie i nie tylko.

Za Wielką Wodą pomysł podchwycono i rozwinięto: jeżdżąc do Europy bądź na własne obozy, Ameryka obrodziła w tylu mówiących po łacinie, że przed dwoma laty na Uniwersytecie Stanowym w Kentucky stworzono dwuletnie studium policencjackie filologii klasycznej, gdzie prowadzi się zajęcia wyłącznie po łacinie.

W tym roku od czerwca do sierpnia odbędzie się co najmniej 11 obozów językowych: 9 w Europie, 2 w USA, nie licząc “posiadów nieoficjalnych", organizowanych przez znajomych.

"Papież przyjechał!"

Lato jednak, choćby i łacińskie, musi się skończyć. Napasione ułudą przebywania w antycznym Rzymie towarzystwo rozjeżdża się smutne (najdłuższe seminarium trwało 8 tygodni; wielu odwiedza kilka obozów).

Jeśli masz szczęście żyć blisko jednego z 20 miast Starego i Nowego Świata, w których zaraza rozpanoszyła się na dobre, możesz przez chłodniejsze miesiące uczestniczyć w mniej lub bardziej regularnych posiedzeniach “lóż". Czy, jak kto woli, kół łaciny żywej, zwykle nie posiadających osobowości prawnej ani stałego lokum (spotkania odbywają się w prywatnych mieszkania i knajpach). Tu jest trudniej: inaczej niż na letnich obozach, towarzystwo jest zwykle monojęzykowe (wyjątkiem Bruksela) i ciężko nie wspomagać się językiem ojczystym.

Natrętniej też powraca pytanie, czy nie jest to zabawa w Indian...

Otoczenie reaguje różnie: najczęściej milczeniem i wymownymi spojrzeniami. Czasami ktoś zadaje podchwytliwe pytania, np. jak jest po łacinie keczup? I jeśli kto przytomnie nie odpowie: Ius lycopersicarum, nagabujący odejdzie przekonany o nieprzydatności języka Rzymian do opisu współczesnego świata.

Zdarzają się i akty strzeliste. Kiedyś w nadwiślańskiej mordowni pozdrowiono warszawskie kółko łaciny żywej słowami: “Niech żyje arystokracja ducha!". A w kawiarence obok Łazienek pewna Włoszka uraczyła biesiadujących natchnioną przemową w języku Dantego (choć ten więcej pisał po łacinie niż po włosku).

Bywa też tak: niemiecki ksiądz, po odprawieniu Mszy w rycie przedsoborowym u poznańskich dominikanów, udał się z polskimi przyjaciółmi do kawiarni, gdzie dyskutowali po łacinie. Właściciel knajpy sięgnął po komórkę i jął namawiać kogoś, by szybko przyjechał, bo “cud, przyszedł do nas Papież!".

Czasem cuda się zdarzają. Pewna Chorwatka, próbowała dogadać się w mediolańskim sklepie po włosku (którego nie znała), generując przekaz bardziej przypominający łacinę (którą znała). Słusznego wieku właściciel odpowiedział względnie poprawną mową antycznych mieszkańców Apenińskiego Półwyspu: “Proszę mówić tylko po łacinie!".

www.wergilusz.com

Ci żyjący z dala od ognisk zarazy zdani są na periodyki, wydawane po łacinie: “Vox Latina" z Saarbrücken i “Melissę" z Brukseli. I na internet: idealne medium dla rozproszonego stada osobników, owładniętego szaloną ideą.

W 1996 r. młody Polak Konrad Kokoszkiewicz stworzył listę dyskusyjną o nazwie Grex Latine Loquentium (www.grexlat.com). Wprowadził drakońskie zasady członkostwa: pisać można o wszystkim, byle po łacinie; kto próbuje w innym języku, wylatuje. Zasada skutkuje: codziennie powstaje 10-20 listów w lepszej lub gorszej, ale łacinie (w archiwum Grexu jest dziś 20 tys. elektronicznych wypowiedzi, a na liście zapisanych jest 400 osób). Inne grupy, które takiej zasady nie przyjęły - np. próbująca restytuować jidysz lista Mendele - to usiany anglicyzmami śmietnik.

Prócz tego także w Polsce są kółka łaciny żywej: warszawskie spotyka się co tydzień, a jego konwenty zaszczyca obecnością prof. Mikołaj Szymański. Mniej regularny żywot pędzą łacinnicy łódzcy (patronuje im prof. Ignacy Danka) czy poznańscy (dr Sławomira Brud).

Jako osoba z łaciną zawodowo nie związana, częściej pewnie niż inni zadaję sobie pytanie o sens tej działalności. Może jednak nie jest to przypadek? Pierwszy wykład, na jaki trafiłem na obozie żywej łaciny w Kamieniu Śląskim, traktował o grecyzmach w łacińskim tłumaczeniu “Winnetou". Skoro w niemieckim oryginale pojawiają się wtręty typu Old Firehand, w łacinie trzeba je oddać po grecku...

Grecy zresztą (ci Homerowi) też bawią się w Indian. Ale to już inna historia.

Stanisław Tekieli jest moderatorem warszawskiego koła łaciny żywej “Circulus Latinus Varsoviensis"; http://albinus.chez.tiscali.fr/varsovia/index.htm.

---ramka 332018|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2004