Urlop od codzienności

Muzułmanie świętują Ramadan, dziewiąty miesiąc księżycowego roku islamskiego. Każdego dnia, od wschodu do zachodu słońca, wyznawcy islamu mają powstrzymywać się od jedzenia, picia, palenia i seksu. W zamian powinni koncentrować się na sprawach duchowych, żarliwie modlić, pilniej niż zwykle studiować Koran i okazywać dobroczynność.

31.10.2004

Czyta się kilka minut

W Ramadanie za dnia czas płynie nurtem sennym, ale nocą staje się ożywiony jak w żadnym innym okresie roku. Noc pełna jest ruchu, świateł, energii, wibruje ulicznym gwarem, pachnie pieczoną baraniną i kawą z kardamomem. Nocą nie obowiązuje post, noc zamienia się w dzień.

Iftar, czyli pierwszy posiłek dnia, można spożyć po modlitwie o zachodzie słońca, kończącej całodzienną głodówkę. Ze względów zdrowotnych (dla uniknięcia skurczów żołądka i niestrawności) zaleca się, by Iftar zacząć od kilku suszonych daktyli, po których należy podać tradycyjną zupę z soczewicy. Potem można przejść do potraw mięsno-ryżowych. Iftar na ogół składa się z większej niż zwykle ilości jedzenia i deserów. Po tym wieczornym “śniadaniu" rodziny i znajomi odwiedzają się, kosztują wypieków, plotkują, rozkoszują się wolnością od postu. I tak do rana, gdy zacznie się kolejny dzień głodówki.

Ramadan i związane z nim obyczaje zajmują całą uwagę Kataryjczyków. Inne kwestie schodzą na bok, nawet polityka. Gazety i telewizja donoszą wprawdzie o wydarzeniach gdzieś w Iraku, Izraelu i Gazie, ale w Katarze jest jak u Allaha za piecem. W szkołach i urzędach wszyscy przysypiają, popołudniami i wczesnym wieczorem ruch zamiera, a oficjalne sprawy zostawia się do załatwienia na później.

Szczególny charakter Ramadanu w Katarze uwidacznia się właśnie w codziennym funkcjonowaniu tego kraju, gdzie rozumienie islamu oparte jest wprawdzie o surową tradycję wahhabizmu, ale zamożność i wygodnictwo pozwalają na subtelne udogodnienia... I tak, dla ułatwienia zakupów zmienione zostają godziny otwarcia sklepów. Większość supermarketów zaczyna handel później, a kończy o dwunastej lub pierwszej w nocy, z przerwą na modlitwę o zachodzie słońca i na Iftar.

Także banki i urzędy zaczynają pracę później i kończą wcześniej. Podobnie szkoły i uczelnie (z wyjątkiem placówek zachodnich), gdzie zajęcia zaczynają się z opóźnieniem, a kończą wcześniej, bo lekcje są skrócone. W ciągu dnia kawiarnie i restauracje pozostają zamknięte, na mieście nie można wypić kawy, nie ma gdzie umówić się na lunch. W wielu klubach (nieoficjalnie) nie wolno korzystać z basenów, które na wszelki wypadek są poddawane corocznej konserwacji. Hotelowe bary przez cały miesiąc nie serwują alkoholu. A wypłata pensji ma miejsce nie, jak zwykle, w ostatnim dniu gregoriańskiego miesiąca kalendarzowego, ale najmniej na tydzień przed rozpoczęciem, a potem na tydzień przed zakończeniem Ramadanu.

Nocne obżarstwo...

Pod koniec Ramadanu instytucje rządowe otrzymują często dodatkowe dni wolne, a oświatowe mają przedłużone ferie. Wtedy trzeba zaplanować zbliżające się święta Eid Al-Fitr, wybrać sukienki (panie), zakupić barana na ubój (panowie), a także nabyć prezenty, zamówić u cukierników kosze ciasteczek ociekających syropem, przygotować wielkie ilości potraw, zaprosić gości, udekorować dom na ich przyjęcie itd., itp.

A ponieważ rośnie popyt, więc w kataryjskich sklepach rosną też ceny warzyw, owoców, mięsa i ryżu. Ale supermarkety roją się od kupujących, przy kasie czeka się kilkanaście minut, aż obsłużeni zostaną klienci, którzy mają do rozładowania dwa-trzy wózki z żywnością. I choć lekarze przestrzegają, by nie gromadzić za wielkich zapasów i nie objadać się bez umiaru, apele odnoszą niewielki skutek.

Zniecierpliwieni cudzoziemcy ironizują na temat obżarstwa w czasie tego muzułmańskiego postu, bo faktycznie w Ramadanie kupuje się i zjada więcej niż zwykle. Jednak da się to wytłumaczyć tradycją gościnności, która polega na tym, by większą ilością jedzenia dzielić się z innymi. Dlatego na posiłek zaprasza się tłum krewnych i sąsiadów, a gary jedzenia rozdaje ubogim.

Ramadan Kareem - Ramadan to miesiąc wspaniałomyślności. Oficjalna organizacja charytatywna Fundusz Zakat urządza darmowe i masowe posiłki dla biedniejszych wiernych, głównie z Indii, Bangladeszu i Pakistanu, pracujących w Katarze. Fundusz pomaga też najuboższym rodzinom, umożliwiając im kupienie wiktuałów do przyrządzenia ramadanowych potraw.

Dobroczynność nie obejmuje jednak klasy żebraków. Władze lokalne zapowiedzały już, że żebrzących przed meczetami i sklepami będą surowo karać. “Żebractwo to zorganizowany proceder uprawiany nagminnie w czasie Ramadanu przez muzułmanów z innych krajów, przebywających w Katarze na wizach turystycznych - mówił rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych. - Zawoalowane kobiety przywożone są w okolice meczetów, gdzie ich »pracodawcy« zostawiają je na cały dzień, aby zebrały jak najwięcej pieniędzy". Żebractwo jest w Katarze nielegalne i zwykle nie widać tu żebraków, ale teraz wielu ryzykuje grzywnę i więzienie, licząc na wspaniałomyślność.

W czasie Ramadanu wzrasta też gwałtownie liczba ofiar wypadków drogowych. Senność, dekoncentracja, a potem obłąkańcza jazda, by zdążyć na Iftar - to przyczyny nieuwagi. Najbardziej niebezpiecznie jest przed zachodem słońca, gdy można zostać staranowanym przez terenową Toyotę (jedno z najpopularniejszych aut), której półprzytomny kierowca ma jeden cel: jak najszybciej znaleźć się w domu i coś zjeść.

...i dzienna żarliwość

Ale Ramadan to nie tylko abstynencja i nie tylko okres dobroczynności. To także (niektórzy twierdzą, że głównie) miesiąc wzmożonej religijności. Z meczetów głośniej niż zazwyczaj płyną nawoływania do modlitwy, pięć razy w ciągu dnia. Gazety publikują zdjęcia nawróconych i wywiady z osobami, które przeszły na islam i spieszą wyjaśnić, na czym polega jego wyższość. W prasie angielskojęzycznej drukowane są artykuły uczonych w piśmie Koranu, skierowane do nie-muzułmanów i mające przekonać ich do islamu. Niektóre instytucje (nie tylko dobroczynne z urzędu, ale i lokalne firmy), a także osoby prywatne - np. zamożni szejkowie - zapraszają na Iftar wyznawców innych religii, z intencją misyjną.

Moje zaspane studentki na uniwersytecie też wykorzystują okazję, by spróbować mnie nawrócić. Na biurku znajduję opakowane w błyszczący papier religijne książki, uzasadniające islamską wizję świata. Raz zdarzyło mi się dostać kosztowne, oprawne w skórę, dwujęzyczne wydanie Koranu - po angielsku i arabsku. Czasami ktoś bez ogródek zapyta, czy nie wolałabym zostać muzułmanką.

Nic dziwnego, że Ramadan wydaje się okresem uciążliwym dla nie-muzułmanina mieszkającego w kraju muzułmańskim. Zmienione rozkłady zajęć, później otwarte sklepy, bezczynność urzędów, zakaz konsumpcji w miejscach publicznych, zamknięty specjalny sklep monopolowy dla obcokrajowców, fatalne warunki na ulicach - wszystko to utrudnia życie cudzoziemcom.

Jednocześnie zdarza się, że nowe godziny pracy w niektórych firmach dotyczą tylko muzułmanów, a nie-muzułmanie muszą pracować wedle normalnego harmonogramu. Ale firmowa kantyna jest nieczynna, bo nikomu nie wolno ani pić, ani jeść w miejscu pracy. W lokalnych warunkach klimatycznych jest to trudne do zniesienia, gdy temperatura za dnia sięga 30 stopni. Cudzoziemcy sarkają więc na brak tolerancji.

Bo w Ramadanie od wszystkich nie-muzułmanów oczekuje się ścisłego przestrzegania postu w miejscach publicznych. Nawet żucie gumy spotyka się z dezaprobatą, nie mówiąc o tym, że dorosłym nie wolno publicznie napić się wody czy zjeść cukierka. W Katarze jak dotąd nie ukazały się rządowe komunikaty dotyczące ewentualnych kar, ale w Arabii Saudyjskiej czy Omanie publikowano oficjalne ostrzeżenia dla wyznawców innych religii. Omańskie ministerstwo ds. wiary nakazało kobietom noszenie “luźnych, nieprzezroczystych ubrań zasłaniających całe ciało", a wszystkich nie-muzułmanów wezwało do obowiązkowego postu w miejscach publicznych. Saudyjczycy zapowiedzieli deportowanie cudzoziemców ostentacyjnie lekceważących Ramadan.

O ile dla muzułmanów post w Ramadanie nie jest niczym kontrowersyjnym, a nawet stanowi chętnie podejmowane wyrzeczenie, o tyle nie zawsze odpowiada im zamiana dnia na noc. Wielu studentów Uniwersytetu Katarskiego narzeka na terminarz egzaminów, które odbędą się nie rano, ale wieczorem i zakończą przed północą. W krajowej prasie ukazał się nawet list protestacyjny, podpisany przez grupę studentek.

Co bardziej pobożni muzułmanie twierdzą, że w okresie świętego miesiąca życie powinno toczyć się zwykłym torem, gdyż inaczej post i inne ofiary nie mają wartości. Pewien bogobojny Irakijczyk, studiujący na wydziale administracji, z dezaprobatą komentuje nadmiar programów rozrywkowych, nadawanych w TV w czasie Ramadanu, i fakt, że rozrywka odrywa wiernych od modlitwy i studiów nad Koranem.

Noce niecodzienne

Większość jego palestyńskich i kataryjskich kolegów ze studenckiej grupy nie podziela jednak tak surowej opinii. Ramadan to dla nich czas nocnych spotkań z przyjaciółmi i niefrasobliwego krążenia samochodem po ulicach; to raczej urlop od codzienności niż czas skupienia.

Poza tym, wielu obcokrajowców także poddaje się niecodziennej, świątecznej atmosferze: nocą miasto udekorowane jest lampkami, ulice pełne stoisk z przekąskami, szumiące gwarem pomieszanym z melodyjnym skandowaniem sur, jakie rozbrzmiewa z setek meczetów. Uliczne światła nie pozwalają wprawdzie dostrzec gwiazd, ale za to na ciemnogranatowym niebie widać pęczniejący sierp księżyca. Kiedy na nieboskłonie na nowo ukaże się jego cienki profil, wszyscy będziemy obchodzić święta Eid-al-Fitr.

Mimo utyskiwań wszystkich stron, tych bardziej i mniej pobożnych muzułmanów, a także cudzoziemców i “innowierców" - albo na brak, albo na nadmiar chęci do przestrzegania postu i umartwiania ciała - w Katarze udaje się w końcu pogodzić wszystkie strony. Ramadan Kareem...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2004