Umrzeć za macochę

Kim są ludzie, którzy stoją na kijowskim Majdanie? Jakie są ich motywacje? Oto opowieść o nich.

27.01.2014

Czyta się kilka minut

20-letni Serhij Nigojan (z prawej), Ormianin urodzony na Ukrainie, stał się pierwszą śmiertelną ofiarą: zginął od milicyjnej kuli 22 stycznia, kilka dni po zrobieniu tego zdjęcia. / Fot. Milena Zatylna
20-letni Serhij Nigojan (z prawej), Ormianin urodzony na Ukrainie, stał się pierwszą śmiertelną ofiarą: zginął od milicyjnej kuli 22 stycznia, kilka dni po zrobieniu tego zdjęcia. / Fot. Milena Zatylna

Kucharz Roman ma restaurację w Iwano-Frankiwsku (dawnym Stanisławowie). Pod koniec listopada jedzie samochodem przez Polskę. Nie spieszy się. Celebruje gładkość asfaltu. Z ciekawości liczy, przez ile kilometrów nie wpadnie w dziurę. Z granicy w Korczowej do Jarosławia nie ma żadnej. Podobają mu się odnowione, pastelowe miasteczka. Wyglądają jak cukiereczki. – Ce wże Jewropa – mruczy Roman z podziwem. Im piękniej, tym bardziej cierpi. Czuje ukłucia w sercu: to zazdrość pomieszana z żalem. Roman myśli o dzieciach. Zatrzymuje się na poboczu. Płacze.

Rolnik Wasyl spod Kałusza widzi w wiadomościach, jak milicja katuje „anioły”. Tak nazywa protestujących studentów. – To jeszcze dzieci, mają czyste, nieskażone dusze – zaciska ręce w pięści. – Jak wy dzieci bijecie, to ja, ojciec, pokażę wam, co to walka.

Wasyl pakuje plecak. Jedzie do Kijowa, choć krowa ma się niedługo ocielić. Żona nie będzie się gniewać. Odbierze poród.

Petro sprzedaje warzywa na bazarze we Lwowie. Staruszka, nim kupi trzy ziemniaki, ogląda je długo i dokładnie. Jak skarb. Coś w nim pęka. Przypomina sobie swoją babcię. Nie potrafi spojrzeć kobiecie w oczy.

Helena robi porządki w kijowskim mieszkaniu. Z szuflady wypada rachunek za szpital. Policzona każda igła, plaster, bandaż. – Ukraina to macocha – rzuca do pustych ścian. – Nic ci nie da, a wszystko zabierze. Ale oddałabym za nią życie.

Malarz Jura z Tarnopola zarabia równowartość 30 złotych dziennie. Żona żąda rozwodu. Ma dość męża, który nie potrafi utrzymać rodziny.

Serhij z Donbasu chce być aktorem. 20-letni Ormianin z pochodzenia, marzy o sławie. I nowych butach. Teraz nie ma na nowe buty. Stare przemakają. „O was, wielcy rycerze, Bóg nie zapomina – recytuje z przejęciem wiersz Szewczenki. – Walczycie – zwyciężycie. Bóg wam dopomoże. Za wami stoi prawda, sława i święta wola”.

***

Łączy ich bunt. Czują werble w sercach. Słyszy je kucharz i rolnik, gospodyni i niedoszły aktor, artysta, emeryt i sprzedawca warzyw. Słyszą je inni. Ruszają na Kijów. Autobusami, autami, pociągami. A tu wita ich najpierw zapach palonego drewna. Dym ciągle bucha z beczek i pieców-samoróbek. Krąży nad Euromajdanem, dławi. Upływ czasu wyznacza coraz głębsza czerń na flagach i brud w toi-toiach. To już ponad 50 dni protestu.

Później są barykady z worków, opon, desek, zwojów drutu, żelastwa, śniegu. Za nimi „kijowska sicz”. Z postumentu patrzy na nią Archanioł Michał. Ten, który walczy z szatanem.

Ludzie koczują w namiotach, prowizorycznych domkach, kureniach z deszczułek i folii zbudowanych w socrealistycznych fontannach. Śpią na pryczach, łóżkach lub wprost na ziemi. – Gdy tylko władza próbuje nas „docisnąć”, przybywają kolejni ludzie – mówi Iwan Iwanycz, członek sztabu głównego. – Za udział w Majdanie grozi więzienie. Wielu kierowców, którzy dowozili ludzi na protest, straciło prawa jazdy. Władza próbuje zniechęcić nas na wszystkie sposoby. Nie damy się. Determinacja jest ogromna. Nie złamie nas mróz ani milicja. Mogą rozjechać nas czołgi. Nie cofniemy się. Za tym protestem nie stoi żadna partia. To naród krzyczy: „Dosyć!”. Wreszcie.

– Pamiętam – dodaje Iwan – jak moja babcia mówiła: „Ja mogę cierpieć, ale żeby choć moje dzieci miały lepiej”. Mama powtarzała to samo. Moje dzieci też to słyszą. Ile jeszcze można się na to zgadzać? Ile jeszcze pokoleń Ukraińców musi to powtarzać?

***

„Majdanowca” zdradza zapach. „Majdanowiec” jest osmolony, jakby wyszedł z wędzarni. W Kijowie ciężka zima. Ludzie się dogrzewają. Codziennie spala się na placu około trzech kamazów [wielkich ciężarówek – red.] drewna.

Na Euromajdanie działają kuchnie polowe, jest służba medyczna, punkty, gdzie można dostać kurtkę, buty, skarpetki, rękawiczki, maszynkę do golenia, kołdrę. W namiocie modlitwy dyżurują duchowni greckokatoliccy i prawosławni.

Dzienne utrzymanie protestujących to milion hrywien (380 tys. zł). Pieniądze wpłacają zwykli ludzie i przedsiębiorcy z całego kraju. Pracownicy w wielu firmach kilka dniówek w miesiącu przekazują na konto Majdanu.

Trzeba opłacić autobusy, kupić drewno i żywność. Protestujący na Euromajdanie nie dostają pieniędzy – w przeciwieństwie do uczestników antymajdanu, którym rząd płaci za dzień równowartość ok. 80 zł.

***

Wielki jak niedźwiedź, kucharz Roman gotuje jedzenie. W 300-litrowym kotle miesza zupę wiosłem. – Jestem tu dla moich dzieci. Robię, co umiem najlepiej. Dbam, by ludzie zdrowo jedli i mieli siły demonstrować. Pomaga mi 15 osób: robią zaopatrzenie, obierają warzywa, pilnują palenisk. Pracujemy od siódmej rano do północy. Codziennie wydajemy pięć tysięcy posiłków. Dziś w menu jest makaron z mlekiem, barszcz i kasza z mięsem.

– Karmimy również tych z antymajdanu – dodaje. – Zostali siłą zwiezieni, bez względu na poglądy, też są głodni. A po drugiej stronie barykady nie ma takiego jedzenia jak u nas.

Petro przepisał firmę na znajomych, bo boi się represji. Pomaga nowicjuszom zainstalować się na Majdanie. – Przy tej władzy nie możesz być pewien, kiedy i za co cię wsadzą – mówi. – A jak nie zapłacisz, to nie wyjdziesz. Za wszystko musisz dawać łapówki. Żeby dziecko poszło na dobre studia, np. na prawo albo medycynę – 30 tysięcy euro. Żeby lekarz cię przebadał, żeby przyjęli do pracy. A dawać nie ma z czego. Bieda. Nie mogę już patrzeć na ludzi szukających jedzenia na śmietnikach.

Wasyl dba, by nie brakło drewna i demonstranci mieli ciepło. Jako dawny żołnierz wywiadu chodzi na antymajdan: szpieguje, bada nastroje. – We wschodniej części kraju widać skutki sowieckiej inżynierii dusz. Ludzie się boją wszystkiego: terroru, wielkiego głodu, Sybiru. Gdyby naród był zjednoczony, już byśmy wygrali. Rak zżera ukraińską duszę, trzeba go zabić. Na biedę nie narzekam. Protestuję, bo chcę szacunku dla społeczeństwa, a władza traktuje nas jak bydło w chlewie, które nic nie rozumie i któremu nic się nie należy.

Emeryt Zenon przyjechał do Kijowa z wnukami. Pilnuje porządku. – Po wojnie za antykomunistyczne poglądy 7 lat siedziałem w łagrze. Gdy powstała wolna Ukraina, burzyłem pomniki Lenina we Lwowie i Drohobyczu. Mam kwalifikacje do udziału w rewolucji: z wykształcenia jestem elektrykiem, jak Wałęsa. Nie pozwolę, żeby Janukowycz budował złote kible w swoich rezydencjach za nasze pieniądze. Ta władza celowo prowadzi nas do bankructwa. Czarnoziemy stoją ugorem, a my importujemy drogą żywność. Mamy swój gaz, a kupujemy od Rosji. Miliony Ukraińców są na obczyźnie. Pracują za śmieszne pieniądze, jak wyrobnicy. To hańba, że ani prezydent, ani premier nie znają dobrze ukraińskiego.

Helena pomaga w kuchni. – Tu prawa mają tylko bogaci – mówi. – Cztery lata temu mieliśmy wypadek samochodowy. Mąż zginął, ja byłam potłuczona. Wjechali w nas młodzi ludzie, z pieniędzmi i znajomościami. Dali w łapę, nie ponieśli kary. Zostałam bez odszkodowania. W szpitalu zostawiłam to, co miałam na czarną godzinę. Jesteś biedny, możesz umierać pod płotem. Nikogo to nie obchodzi. A syn prezydenta w dwa lata został miliarderem.

Jura ochrania demonstrantów i maluje. – Nie da się utrzymać rodziny, zarabiając grosze. Chcę pracować, ale bezrobocie jest ogromne. Nie opłaca się tworzyć nowych firm, bo kraj zżera korupcja. Przedsiębiorca musi nie tylko zarobić na siebie i pracowników, ale też na milicjantów i urzędników, którzy nękają kontrolami, by wyłudzić pieniądze. Ogólnie beznadzieja.

Serhij pracuje w sotni Samoobrony Majdanu. Pilnuje, by nie wchodzili chuligani i pijacy. – Władza szuka pretekstu, by się z Majdanem rozprawić, dlatego musimy być czujni – mówi. – Protest już sporo zmienił. Z każdym dniem Ukraińcy są coraz bardziej zjednoczeni przeciw władzy. Nie cofniemy się, choćby miały kule świstać.

***

Patos miesza się z banałem. Skarga z modlitwą. Zagłusza je „Szcze ne wmerła Ukraina” z tysięcy gardeł. Potem wybuchają granaty. Milicja wali w tarcze. I jest cisza, gdzie tylko wiatr hula. Jest strach. I ręce zaciśnięte.

***

„Po” kiedyś przyjdzie. Za tydzień? Miesiąc? Rok? Może gdy w Kijowie zakwitną kasztany? Kwitną tu najpiękniej na świecie. Nieważne.

„Po” będzie zwycięstwem. Nikt w to nie wątpi. Będzie miało smak normalności, która nigdy się nie znudzi. Każdy wróci do swojego zwykłego życia. Tego przed rewolucją.

– A ja jak już będę aktorem, ożenię się z Polką – mówi Serhij o marzycielskim spojrzeniu. – Lubię Polaków. Przygarnęliście nas, Ormian, kiedy prześladowali nas Turcy. Musisz nauczyć mnie waszego języka! Jak to będzie: Ty jesteś duże charna diwczyna?

***

22 stycznia Serhij Nigojan zagrał rolę życia. Został najważniejszym aktorem pięćdziesiątego czwartego dnia Majdanu, pierwszą ofiarą rewolucji. Pokazywały go telewizje na całym świecie. Zginął trafiony kulą snajpera.

„Po” kiedyś przyjdzie... 

Zdjęcia bohaterów reportażu publikujemy na: tygodnik.onet.pl

MILENA ZATYLNA jest dziennikarką, pasjonatką Ukrainy, studentką Polskiej Szkoły Reportażu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2014