„Tygodnik” na Białorusi

Jestem Rosjaninem i prawosławnym z urodzenia, a Polakiem i katolikiem z wyboru. Miałem szczęście mieszkać z rodziną trzy lata we Wrocławiu, gdzie pracowałem jako prosty robotnik. Poznałem wówczas członków i kierownictwo wrocławskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, gdzie, chyba jako jedyny czytelnik-cudzoziemiec, korzystałem z biblioteki. Przeczytałem w niej wiele książek i czasopism religijnych. Zarówno kierownictwu KIK-u, jak pozostałym znajomym z Klubu chciałbym powiedzieć - Bóg zapłać! Było mi wśród Was bardzo dobrze. Ja, prosty robotnik, bez wyższego wykształcenia, czułem się równy wobec Was - ludzi z wykształceniem, profesorów i doktorów nauk. Po trzech latach musieliśmy zostawić Polskę i wrócić do białoruskiego „raju”. Córka po ukończeniu liceum dostała się na Akademię Ekonomiczną we Wrocławiu, ale mnie z żoną pozostało ciepło wspominać Polskę, Wrocław i tamtejszy KIK.

Dobre wspomnienia pomaga zachować Fundacja „Oświata Polska za Granicą”, dzięki której nasze Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej na Białorusi od dawna otrzymuje polską prasę. Niestety, rzadko wśród rozmaitych tytułów można spotkać „TP”. Kiedy już jednak się pojawi, nie marnujemy żadnego egzemplarza, bo na każdy czeka wielu chętnych. Poziom życia na Białorusi jest fatalny i Polska nie jest w stanie pomóc wszystkim Polakom na Wschodzie. Może jednak znajdą się osoby, które przesyłałyby nam przeczytane już egzemplarze „Tygodnika”? Będziemy wdzięczni nawet za sporadycznie otrzymywane numery pisma. W naszej bibliotece brakuje też książek religijnych i społeczno-politycznych wydanych po 1989 r., a być może w polskich domach są takie egzemplarze, których nikt już nie czyta. Wiem, przesyłki kosztują. Proszęprzed ich wysłaniem do nas napisać, znajdziemy sposób na przerzucenie tego dobra przez granicę. Już teraz dziękuję za okazaną pomoc.

Jak najserdeczniej chciałbym też podziękować redakcji „TP” za tworzenie wspaniałego pisma. Czasami bywam w Polsce i wyjeżdżając, poza osobistymi rzeczami, zabieram od znajomych numery „Tygodnika”. W czasach PRL-u chowałem je na dno torby i, poza jedną wpadką, udawała mi się ta „kontrabanda”. Na szczęście, po rozpadzie ZSRR nastały takie czasy, że prasę religijną można spokojnie otrzymywać pocztą.

ALEKSANDER SIEMIONOW
 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2003