Trzęsienie ziemi w Abruzji

Abruzejczycy to ludzie małomówni. Znam ich dobrze, bo mam w tamtych stronach krewnych. Są nawykli do tego, że wiele się trudząc, mało w zamian otrzymują.

14.04.2009

Czyta się kilka minut

Kosciół pw. sw. Franciszka di Paola, L’Aquila, 7 kwietnia 2009 r. /fot. Kathryn Cook / The New York Times / FOTOLINK /
Kosciół pw. sw. Franciszka di Paola, L’Aquila, 7 kwietnia 2009 r. /fot. Kathryn Cook / The New York Times / FOTOLINK /

Abruzja silna i łagodna" - brzmi stare powiedzenie. Ziemia twarda, surowa, górzysta. Choć jej brzeg obmywają wody ­Adriatyku, to morza nie zobaczysz, aż niespodziewanie ukaże ci się tam, gdzie się kończą ostatnie wzgórza. Ta ziemia zachwyca prostym i surowym pięknem. Tu się wznoszą najwyższe szczyty Apeninów: masyw Gran Sasso, blisko L’Aquili i nieco dalej na południe, na obszarze Molise, La Maiella - nawet w lecie są pokryte śniegiem. W ciągu roku, a nawet w ciągu jednego dnia, skaliste zbocza zmieniają kolor, intensywny brąz przechodzi w czerwień, czerwień w kolor żółty, potem zielony...

Narodowy Park Abruzji jest jedną z włoskich pereł natury. Przechowały się tam rzadkie gatunki chronionych zwierząt: niedźwiedź brunatny z gatunku arctos marsicanus, kozica abruzyjska, wilk, ryś, jeleń, kozioł, orzeł królewski (aquila chrysaetos). Od niej nazwę wzięła stolica regionu - L’Aquila, która jak orzeł się unosi nad całą wyżyną i ogarnia spojrzeniem centralny masyw Apeninów. Starożytna ziemia i odznaczające się surowym pięknem starożytne miasto...

Dziś jest miastem - zjawą. W tej chwili nie mieszka w nim ani jeden z 72 tysięcy jego obywateli... 6 kwietnia 2009 r. o godzinie 3.32 nawiedziło je trzęsieniem ziemi o sile 5,8 stopni w skali Richtera. W chwili, kiedy to piszę, wiadomo, że 278 osób poniosło śmierć, że 1173 osób jest rannych, że całkowicie lub częściowo legły w gruzach liczne budynki, że niemal całe historyczne centrum uległo zniszczeniu. Powtórny, silny wstrząs o sile 5,3 stopni w skali Richtera nastąpił nazajutrz, 7 kwietnia o godzinie 19.43. Runęła kopuła poważnie już uszkodzonej przez wstrząsy z poprzedniego dnia bazyliki św. Bernardyna (do której w 1472 r. przeniesiono ciało sieneńskiego świętego, ważnego także dla historii i kultury polskiej). Ofiar tym razem nie było.

***

Abruzejczycy... ludzie małomówni. Znam ich dobrze, bo mam w tamtych stronach krewnych. Ludzie nawykli do tego, że wiele się trudząc, mało w zamian otrzymują. Ziemia ciężkiej pracy, ziemia emigrantów, ziemia ubóstwa i zawsze związanych z nim społecznych niesprawiedliwości oraz ucisku. Opisał to Ignazio Silone w swych dziełach, zwłaszcza w "Fontamara", powieści przełożonej na wiele języków (także na polski), znanej nie tylko wielbicielom Silone, do których należał jego gorący admirator Gustaw Herling-Grudziński.

W telewizyjnych wywiadach z ratownikami w pierwszych dniach po katastrofie powraca motyw zaskoczenia: to ich, ratowników pocieszali i podtrzymywali na duchu miejscowi ludzie, starzy mężczyźni i kobiety, którzy w trzęsieniu ziemi stracili domy i wszystko, co mieli. Abruzyjczycy... lud "silny i łagodny"...

Mój ojciec pochodził z tych mniej więcej stron, z Alto Molise, małego regionu przylegającego od południa do Abruzji (wtedy był to jeden obszar administracyjny). Tam, we wsi San Giuliano, 31 października 2002 r. trzęsienie ziemi oszczędziło większość prywatnych domów, lecz powaliło dopiero co odrestaurowaną i podwyższoną szkołę elementarną. W klasach znajdowały się dzieci. Zginęło ich dwadzieścioro siedmioro, w wieku 6-10 lat, wraz z nauczycielką. Dopiero w zeszłym miesiącu sąd apelacyjny podważył haniebny wyrok pierwszej instancji, który odpowiedzialnością za tę tragedię obciążył wyłącznie... trzęsienie ziemi.

Spoglądam na sejsmiczną mapę Włoch. Oto miasta, miasteczka, wioski, górskie warownie, które górują nad tym przepięknym krajobrazem często jeszcze nieskażonego świata. Tu właśnie, na tym najbardziej ubogim i górzystym obszarze środkowo-południowych Apeninów znajduje się centrum największego ryzyka: między Umbrią, regionem Marche (gdzie zaledwie 12 lat temu było to wielkie trzęsienie ziemi, podczas którego zwalił się dach bazyliki w Asyżu) i dalej, i dalej wzdłuż grzbietu Apeninów. Kampania (trzęsienie ziemi w Irpinii w 1980 r. z 2735 ofiarami), Basilikta (kto widział film "Pasja" Mela Gibsona, pamięta pokazane na planie Craco, wieś-widmo w prowincji Matera, wsparty o nagą skałę szkielet osiedla). I bardziej w dół: Kalabria, Sycylia (i znów pamiętne trzęsienie ziemi i trzęsienie morza: sto jeden lat temu, 28 grudnia 1908 r., w ciągu 30 sekund, zrównało ono z ziemią miasta Reggio Kalabria i Messynę oraz wszystkie osiedla w okolicy z ponad 130 tysiącami ofiar po jednej i po drugiej stronie cieśniny położonej między Scyllą a Charybdą, budzącą niegdyś lęk wszystkich żeglarzy.

***

Niestety, historia, także geologiczna, się powtarza. Ruch tektoniczny przybliżania się Eurazji i Afryki zmierza do zmiażdżenia pięknej Italii, naszego Bel Passe, i co jakiś czas wyrodna matka natura mści się na dziełach, które człowiek zdołał wznieść w ciągu wielu wieków albo po prostu w ciągu jednego życia.

Dziewczyna z położonej w pobliżu L’Aquili, dziś kompletnie zburzonej wioski Onna, powiedziała w  wywiadzie dla telewizji: "To doświadczenie wiele nas uczy. W jednym momencie obrócił się w pył dom, który nasi rodzice zdołali zbudować pod koniec całego pracowitego, pełnego wyrzeczeń życia...". A więc i geologia, jak historia, może być maestra vitae (nauczycielką życia). Oczywiście nie dla wszystkich. Abruzja, a w szczególności L’Aquila , tak jak i inne części półwyspu, przeżywały już wstrząsy sejsmiczne: wśród nich znane i zarejestrowane jako najbardziej intensywne to trzęsienia ziemi w 101 n.e., 1315, 1456, 1690, 1703, 1786, 1881,1915, 1933, 1943, 1958, 1984. Podczas trzęsienia ziemi 2 lutego 1703 r. w L’Aquili zginęło pod gruzami ponad 3000 mieszkańców, zawaliły się niemal wszystkie kościoły. W największym trzęsieniu ziemi, 31 lipca 1786 r., liczbę zabitych szacowano na ok. 6000.

Historia więc (nie tylko ta geologiczna) powtarza się, i choć przy obecnym stanie nauki nie da się przewidzieć samego momentu, dokładnego miejsca ani siły wstrząsów, to jednak znając tę przerażającą listę dawnych trzęsień ziemi, mając wiedzę o licznych ostrzegających wstrząsach (ich zagęszczeniu) w rejonie L’Aquila (w ostatnich miesiącach, to jest od października 2008 r. - 170, z czego 25 już w 2009 r. i wiele osób zeznało, że w noc trzęsienia ziemi położyli się spać w ubraniach), trudno nie ubolewać nad tym, że w L’Aquili i na prowincji zawaliły się budynki nowoczesne, postawione nie dawniej niż trzydzieści, dwadzieścia czy nawet dziesięć lat temu, a więc - teoretycznie - zbudowane przy użyciu technik i materiałów antysejsmicznych.

Trudno nie uznać za skandaliczny przypadek szpitala Najświętszego Zbawiciela. Zbudowany mniej niż 15 lat temu, duma abruzyjskiej administracji służby zdrowia, dziś jest niemal w całości ewakuowany i w 90 proc. nie do użytku. Podobnie przypadek, który ze względu na liczbę i wiek ofiar może być uznany za "moralne epicentrum" tego trzęsienia ziemi: nowy Dom Studenta, który - w przeciwieństwie do starego - w zbudowanym 400 lat temu dawnym kolegium jezuickim, który cudownie ocalał - zawalił się jak domek z kart, pochłaniając dziesiątki istnień w kwiecie wieku. Dziś się mówi, że pojawiające się na murach pod wpływem wcześniejszych wstrząsów liczne pęknięcia wskazywały na to, że budynek może nie wytrzymać... W L’Aquili, podobnie jak w innych małych, historycznych miastach środkowych Włoch: Urbino, Camerino, Macerata, Siena, Perugia, istniało kwitnące miasteczko uniwersyteckie. W nieco ponad 70-tysięcznej L’Aquili uniwersytet posiada, raczej posiadał około 28 tysięcy studentów, w tym 17 tysięcy eksternistów. Dom Studenta - jak zwykle w takiej konfiguracji - był jednym z ważnych centrów życia studenckiego, miejscem spotkań, nauki, wielkich przyjaźni i młodzieńczych miłości.

***

Ileż było natychmiastowych, spontanicznych gestów solidarności i pomocy ofiarom katastrofy! Ileż dobroci w działaniach wolontariuszy, ratowników i służb cywilnych, hojnych dawców krwi, odzieży, pieniędzy!

Lecz Italia to również ziemia szakali. Już parę godzin po trzęsieniu ziemi byli w L’Aquili, wydaje się, że ściągnęli tam z całego półwyspu, zakłócając i tak trudną pracę stróżów porządku publicznego, policji i wojska przez próby rabowania opuszczonych przez mieszkańców domów.

Ludzie pierwszą, lodowatą noc spędzili w samochodach, w ogromnych namiotach służb cywilnych (mogły pomieścić do 700 łóżek), w hotelach w sąsiednich miejscowościach lub na wybrzeżu albo - najszczęśliwsi - w domach krewnych lub przyjaciół w rejonach niedotkniętych katastrofą czy w niedalekim Rzymie (100 km). W Rzymie silne wstrząsy wciąż się odczuwa, także tej nocy, kiedy to piszę, w Wielki Czwartek 2009 r.

Za mikroszakalizmem zawsze, niestety, pojawiającym się tam, gdzie w ludzkim społeczeństwie jest ból i zniszczenie, często podąża - jak pokazuje to dawna i najnowsza historia naszego pięknego kraju - makroszakalizm, gorszej natury i trwający dłużej.

Pierwsze szacunki dotyczące przyszłej rekonstrukcji L’Aquili mówią o 3 miliardach euro. Zakładam, że okaże się do przyjęcia i urbanistycznie wykonalna idea lansowana przez premiera Berlusconiego, budowy "New town", jak to określił, używając terminologii angielskiej, której użyteczności, szczerze mówiąc, nie sposób zrozumieć (rodzaj "L’Aquila Dwa", na wzór "Mediolan Dwa" - modelowej dzielnicy na peryferiach Mediolanu, zbudowanej w latach 70. przez firmę Edilnord, należącą do Berlusconiego). Jednak Mediolan, stolica przemysłowa i najbardziej "europejskie" miasto półwyspu włoskiego jest dość daleko od tych ziem ludzi ubogich i emigrantów.

W samej rzeczy: spekulacje zaczęły się już wcześniej z nowoczesnymi i najnowocześniejszymi budynkami, z których niektóre, do tej pory niezamieszkane, obróciły się w żałosną ruinę podczas trzęsienia ziemi. Inne były dopiero co sprzedane w cenie sięgającej 3000 euro za metr kwadratowy. Także tu w ciągu jednej minuty oszczędności całego życia niejednej rodziny zostały unicestwione. Nie można dopuścić do tego, by długotrwałe prace nad rekonstrukcją L’Aquili zmieniły się w fabrykę pieniędzy i budowę straszliwych blokowisk-sypialni dla lokalnej ludności, którą teraz czeka przeżycie upalnego lata i lodowatej zimy (mamy nadzieję, że nie więcej niż jednej) pod namiotami i w domach z prefabrykatów. Nie byłby to pierwszy przypadek we Włoszech. Ludność terenów nawiedzonych przez trzęsienia ziemi dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści a nawet czterdzieści lat temu (wymowne i okropne jest doświadczenie niektórych wiosek Valle del Belice na Sycylii, zburzonych przez trzęsienie ziemi w 1968 roku) do dzisiaj żyje w dostarczonych wtedy prowizorycznych domach z prefabrykatów.

***

Wszystkie te zdarzenia przywodzą mi na myśl opowieść innego wielkiego syna tej ziemi, Owidiusza, największego łacińskiego poety elegijnego, urodzonego w Sulmonie (100 km od L’Aquili) w 43 roku p.n.e. W VIII księdze "Metamorfoz" Owidiusz opowiada budującą historię o ludzkiej dobroci i altruizmie oraz o boskiej sprawiedliwości. Jej bohaterami jest para leciwych małżonków, których imiona to Filemon i Baucis. Tylko oni przyjęli w gościnę Zeusa i Hermesa, którzy w postaciach ludzkich, zmęczeni wędrowali przez Frygię w poszukiwaniu strawy i dachu nad głową. W nagrodę za ich gościnność Zeus - który najpierw dał upust swemu gniewowi na Frygijczyków za ich nielitościwy egoizm - zechciał spełnić największe pragnienie staruszków: chcieli umrzeć razem. Przemienił ich w lipę i dąb, które jednak wyrastały z jednego pnia (miłości i poczucia ludzkiej solidarności). Drzewa, które miały rosnąć i w odpowiednim czasie zakwitać, umieścił dokładnie przed ich ubogą chatą, przemienioną we wspaniałą świątynię Zeusa.

Tłum. ks. Adam Boniecki

Luigi Marinelli urodził się w Perugii w 1956 r., od 1994 r. kieruje Katedrą Języka i Literatury Polskiej w rzymskim Uniwersytecie "La Sapienza". Opublikował wiele studiów polonistycznych i komparatystyczych. Pod jego redakcją ukazał się w wydawnictwie Einaudi z Turynu nowy podręcznik uniwersytecki "Storia della letteratura polacca".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2009