Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przedstawiciele CIA zdali ogólny raport z wyników swego śledztwa członkom stałej komisji Izby Reprezentantów ds. wywiadu. Według nich Kremlowi udało się przeprowadzić kilka akcji osłabiających Hillary Clinton.
Tymczasem główny konkurent CIA, czyli Federalne Biuro Śledcze, ma inne zdanie. Kilkoro wyższych urzędników FBI też odpowiadało na pytania kongresmenów. Odnieśli się do sprawy z większą rezerwą. Tłumaczyli, że ich metody pracy się różnią: CIA zwykle podnosi alarm, gdy tylko znajdzie poszlaki, a FBI zabiera głos, gdy ma dowody, które sprawdzą się w sądzie. To o tyle dziwne, że na tydzień przed wyborami szef FBI Jim Comey podał, że Clinton mogą grozić zarzuty za ujawnienie tajemnicy państwowej, a zaraz po jej przegranej powiedział, że nic takiego się nie stanie, bo nie ma dowodów.
W Kongresie już formuje się ponadpartyjna koalicja, która domaga się śledztwa w sprawie poczynań Moskwy. Będący sumieniem Republikanów senator John McCain wraz z szefem klubu Demokratów Chuckiem Schumerem wystąpili wspólnie i stwierdzili, że podejrzenia są na tyle poważne, iż powinny „zaalarmować każdego Amerykanina”, a bezpieczeństwo państwa jest poważnie zagrożone. Tymczasem prezydent elekt w wywiadzie dla Fox News nazwał zarzuty „śmiesznymi”, a całą sprawę uznał za próbę podważenia jego zwycięstwa i mandatu do sprawowania władzy.
Ale na tym rozbieżności w kwestii stosunku do Kremla między nowo wybranym prezydentem a jego partyjnym zapleczem się nie kończą. Trump rozważa mianowanie na sekretarza stanu prezesa potentata paliwowego ExxonMobil, Rexa Tillersona, człowieka bez doświadczenia w dyplomacji, za to towarzysko i biznesowo związanego z Kremlem. McCain już ogłosił, że go to martwi i że oczekuje, iż kandydat wyjaśni wszystkie wątpliwości. Rywal Trumpa z okresu prawyborów senator Marco Rubio wtórował mu, mówiąc, że przyjaźń z Putinem nie jest cechą, której oczekiwałby od szefa dyplomacji.
Dla równowagi pierwszym wiceszefem Departamentu Stanu ma być antyrosyjski jastrząb John Bolton. Ale jego kandydaturę może utrącić nastawiona izolacjonistycznie frakcja w Partii Republikańskiej. Tak czy inaczej, temat „Trump a sprawa rosyjska” najpewniej zdominuje pierwsze miesiące nowej prezydentury. ©