Trudno oczekiwać na cud

Władze zawsze deklarują, że z terrorystami się nie negocjuje, ale w praktyce negocjacje są podejmowane. Śmierć uprowadzonego w Pakistanie Polaka to tragedia, ale z punktu widzenia działań państwa polskiego o klęsce mówić na razie nie można. Polski rząd miał problem z partnerem, z którym musiał współpracować: z pakistańskim wywiadem, co do wiarygodności którego nie brak wątpliwości - mówi Piotr Krawczyk, analityk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Rozmawiał Michał Kuźmiński

09.02.2009

Czyta się kilka minut

MICHAŁ KUŹMIŃSKI: Czy Polaka zamordowanego w Pakistanie przez talibów dało się uratować? Co było możliwe w tej sytuacji?

PIOTR KRAWCZYK: Polska od początku była tu uzależniona od strony pakistańskiej dlatego, że nie posiadamy zbyt wielu środków i instrumentów do działania w tamtym terenie. A niestety, ze stroną pakistańską jest problem: po pierwsze, cywilny rząd pakistański jest dosyć słaby, także gdy chodzi o kontrolę podległych mu instytucji państwowych, takich jak wojsko i służby specjalne. Po drugie, istnieje problem ze służbami, które w takich sytuacjach są w największym stopniu przydatne. Pojawiają się na przykład wątpliwości co do wiarygodności pakistańskiego wywiadu wojskowego - jego ludzie byli co najmniej dwukrotnie oskarżani o kontakty z talibami, m.in. w sprawie zamachu na ambasadę indyjską w Kabulu w lipcu zeszłego roku, a także o wsparcie dla terrorystów, którzy przeprowadzili zamach w Bombaju w październiku zeszłego roku. Polski rząd miał więc duży problem z partnerem, z którym musiał współpracować, a zarazem miał niewiele środków do bezpośredniego działania w terenie.

Czy istnieje w takich sytuacjach "granica dyplomacji"? Gdy wiadomo, że partner nie pomoże, można w ogóle podejmować jakieś własne środki, czy jest się zdanym wyłącznie na dyplomację?

Polacy - podkreślam - musieli się oprzeć na stronie pakistańskiej, ale robiono to w dobrej wierze, mając nadzieję na jakiś efekt. Natomiast wykorzystanie w takich sytuacjach własnych służb to duży problem: bez koordynacji działań ze strony pakistańskiej mogło to przynieść skutki wręcz odwrotne, doprowadzić do napięć z Pakistanem. Trzeba przypomnieć, że Amerykanie przez ostatnich parę miesięcy systematycznie przeprowadzają naloty na cele w Pakistanie, co jest elementem stale wzrastającego napięcia między tymi krajami. Poza tym, współpraca wywiadów musi się odbywać na bazie pełnego zaufania. A tu akurat z powodu wspomnianych wątpliwości dotyczących partnera, mogły wyniknąć ograniczenia w kontaktach ze stroną pakistańską.

Czy na efekt współpracy liczono do ostatniej chwili, czy też było w którymś momencie wiadomo, że sprawa jest stracona?

Skoro tydzień temu pojawiło się ultimatum, trudno było stwierdzać, że sprawa jest stracona. Póki co trzeba się wstrzymać z ostatecznymi ocenami, bo zbyt dużo jest niewiadomych: do dziś nie mamy pewności kto właściwie i z jakich powodów przetrzymywał Polaka. Natomiast gdy tydzień temu pojawiło się ultimatum, wydawało się jeszcze, że tę sprawę da się rozstrzygnąć, że istnieje możliwość wynegocjowania jego uwolnienia. Coś stało się na ostatnim etapie. Co - to dopiero trzeba ustalić.

Istnieje reguła, że z terrorystami się nie negocjuje, nie spełnia się ich żądań. Z drugiej strony, w takich sytuacjach idzie o życie zakładników. Czy tę regułę wolno nagiąć?

Rzeczywiście, władze zawsze muszą konsekwentnie deklarować, że z terrorystami się nie negocjuje. Natomiast takie negocjacje są różnymi kanałami podejmowane i czasem przynoszą skutki, czasem zaś nie. Chcę przypomnieć, że np. gdy w lutym 2007 r. zostali w Afganistanie porwani koreańscy misjonarze, przedstawiciele fundacji charytatywnej, udało się wynegocjować ich uwolnienie zakładników - ściślej: części z nich bo jednak kilka osób wówczas zginęło. Negocjacje się podejmuje, natomiast z pełną świadomością z kim ma się do czynienia. Czasem chodzi o grupy mające cele polityczne, czasem porywacze robią to tylko dla okupu. Od tego także zależy, jak poprowadzone zostaną negocjacje.

Są kraje, które nie wahają się przeprowadzać akcji zbrojnych na terenie innego kraju, zwłaszcza niestabilnego politycznie, gdy widzą zagrożenie dla siebie i swoich obywateli.

W tym konkretnym wypadku podjęcie jakiejkolwiek akcji przez np. polską jednostkę specjalną byłoby bardzo dużym problemem: żeby przeprowadzić taką akcję trzeba dysponować nie tylko karabinami, lecz też rozpoznaniem i wiedzą, co się chce na miejscu zrobić. Słowem - jednostkę specjalną, by mogła chirurgiczne i skutecznie zadziałać, musi naprowadzić wywiad. W tym wypadku takich możliwości raczej nie było. Poza tym, jeśli ktokolwiek miałby to robić samodzielnie, warto przypomnieć sytuację Stanów Zjednoczonych, które w Pakistanie przeprowadzały operacje samolotami bezzałogowymi, ale zdarzyło im się też przeprowadzić na jego terenie operację z udziałem jednostki specjalnej. Zakończyło się to może nie klęską, ale nie przyniosło też sukcesu - w każdym razie Amerykanie spróbowali raz i już nigdy więcej takich działań nie powtórzyli.

Od momentu, gdy Polska zaangażowała się militarnie w regionie, liczono się z tym, że podobne dramaty będą się zdarzały. Ale czy śmierć Polaka porwanego w Pakistanie może oznaczać, że będzie ich więcej, czy też był to tragiczny zbieg okoliczności?

Niestety, wciąż nie wiemy, jaka grupa pochwyciła Polaka, jak się on dostał w okolice miejsca porwania, gdzie był przetrzymywany - mamy wiele wątpliwości dotyczących samego porwania. Wydaje się, że przynajmniej na początku znalazł się on w tej sytuacji nie jako Polak, lecz jako obcokrajowiec. Sam fakt, że dopiero w ostatnim etapie tego dramatu pojawiły się żądania polityczne dotyczące Polski - bo dopiero w nagraniu wykonanym tuż przed jego śmiercią została poruszona kwestia naszych wojsk w Afganistanie i naszych relacji z Pakistanem - pokazuje, że to nie polskość porwanego była najważniejszą kwestią.

Czy tę sprawę należy uznawać za klęskę?

W żadnym wypadku. To tragedia, dramat dla rodziny, natomiast z punktu widzenia działań państwa i podejmowanych przez niego akcji, o klęsce mówić na razie nie można. Są to bowiem bardzo trudne sytuacje prowadzone w bardzo trudnych warunkach, trudno więc też oczekiwać, żeby działy się cuda.

Piotr Krawczyk (ur. 1978 r.) jest analitykiem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. W latach 2007-08 był Pierwszym Sekretarzem Ambasady RP w Kabulu. Specjalizuje się w tematyce Iranu, Afganistanu, krajów Azji Centralnej i Południowej oraz zaangażowania NATO i innych podmiotów międzynarodowych w Afganistanie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]