Ta, która wie

Gdy Jagoda Szelc odbierała nagrodę za scenariusz i za debiut na ostatnim festiwalu w Gdyni, mówiono o niej: wiedźma, szamanka, szeptucha.

19.03.2018

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Wieża. Jasny dzień” / AGAINST GRAVITY
Kadr z filmu „Wieża. Jasny dzień” / AGAINST GRAVITY

Obskurancki czy dotykający tajemnicy? Hochsztaplerski czy raczej szamański? Wyrafinowany, a może jednak naiwny? Sama rozpiętość opinii na temat filmowego debiutu Jagody Szelc zachęca, by zwrócić nań uwagę.

Trudno jednak wyobrazić sobie mocniejsze wejście na coraz bardziej stabilny, choć dosyć płaski grunt dzisiejszego kina polskiego.

Gdyby chcieć opisać film „Wieża. Jasny dzień” jednym tylko słowem, byłoby to „zaburzenie”. I nie chodzi tu o psychiczne odstępstwa od normy, choć zapewne wielu spośród bohaterów Szelc przydałaby się solidna terapia.

Od pierwszych scen, podczas których obserwujemy spotkanie rodzinne i przygotowania do religijnej uroczystości, w obrazku pojawiają się kolejne pęknięcia. Już podczas prologu, gdy kamera śledzi z góry samochód wiozący gości, dostajemy czytelny sygnał, że ambicje filmu nie są przyziemne. Dużo też się dzieje w warstwie dźwiękowej: szumy, brzęki, dudnienia wyraźnie zwiastują apokaliptyczny finał. Najciekawszy jest jednak sam proces, podczas którego młoda reżyserka przeprowadza nas na drugą stronę – czyli tam, gdzie kończy się dramat psychologiczny z pierwszą komunią w tle, a zaczyna niepokojąca przypowieść o duchowym przebudzeniu.

Postacią, która zaburza swojski rytm rodzinnego święta, jest przybyła z wizytą Kaja (Małgorzata Szczerbowska). To ona jest biologiczną matką małej Niny, którą od sześciu lat wychowuje starsza siostra Kai, zwana przez bliskich Mulą (w tej roli Anna Krotoska). Konflikt o dziecko pomiędzy dwiema matkami od początku wisi w powietrzu, lecz reżyserka gra o znacznie wyższą stawkę.

Napięcie, które wnosi ze sobą Kaja (szalona?, jurodiwa?, chora?), udziela się z czasem całej rodzinie, a może i nawet społeczności zamieszkującej malowniczo położoną wioskę w Kotlinie Kłodzkiej. Bo film Szelc niesie ze sobą także elementy krytyki społecznej.

I tak jak Mula strzeże swojej domowej „wieży”, reprezentując w tej historii rozsądek, porządek, spełnioną tęsknotę za małą stabilizacją, tak Kaja jest siłą, która samą swą milczącą obecnością zaczyna to wszystko rozsadzać. Przygląda się wiejskim mieszczuchom, którym zdaje się, że przejęli kontrolę nad światem, uzbrojeni w GPS-y, elektroniczne nianie i pastuchy.

Przygląda się zagonionym korpoludkom (należy do nich Andrzej, brat Muli i Kai), którzy żyją non stop pod telefonem. W przeciwieństwie do praktycznego i pragmatycznego rodzeństwa Kaja jako jedyna posiada żywy kontakt z naturą i duchowością, ma również sekretne połączenie z dziećmi, zwierzętami i chorymi. Jest więc kimś w rodzaju współczesnej wiedźmy, czyli – sięgając po źródłosłów – tej, która wie.

Na ostatnim festiwalu w Gdyni, gdzie Jagoda Szelc otrzymała nagrodę za scenariusz i za debiut, tak właśnie mówiono o niej samej: wiedźma, szamanka, szeptucha, doceniając zuchwałość, z jaką reżyserka miesza w filmowym kotle. Na poziomie fabuły oznacza to nagromadzenie dziwnych zdarzeń, które mają naruszać przebieg rodzinnej imprezy: telewizja informuje nagle o śmierci Dalajlamy, nad wioską kołują helikoptery, w ścianie domu coś skrobie, pani domu puszczają nerwy i nawet ksiądz prowadzący przygotowania do pierwszej komunii w pewnym momencie się „zawiesza”. A może to wicher pomieszał ludziom w głowach…?

To pomieszanie doskonale oddaje nerwowa kamera Przemysława Brynkiewicza, która we wnętrzach przykleja się do bohaterów i nieustannie zmienia punkty widzenia, za to w plenerach łapie iście metafizyczny oddech.

Bo „Wieża. Jasny dzień” (dopiero końcówka filmu wyjaśnia to dziwaczne rozbicie tytułu), odwołując się do sfery przeczuć i przewidzeń, tworzy własny filmowy język, który sprawia, że nawet zatwardziały sceptyk poczuje w pewnym momencie dreszczyk na plecach.

Podczas komunijnego przyjęcia Nina dostaje w prezencie okazały kryształ, który po przystawieniu do oka „zmienia świat”. Film Szelc daje widzowi podobną perspektywę. W obliczu wypalonej i zastygłej w obrzędach religii instytucjonalnej (patrz: fragment z tańczącymi feretronami) poszukuje tajemnicy, cudu czy wewnętrznej przemiany w zupełnie innych rejonach.

Reżyserka wygrywa wszędzie tam, gdzie stosuje niedopowiedzenia albo sięga do podświadomych skojarzeń, gdzie pracuje bardziej na naszych zmysłach niż na konkretnych tropach czy symbolach. W filmie, jak głosi otwierający napis „W oparciu o przyszłe wydarzenia”, co i raz pojawiają się znaki zapowiadające bądź interpretujące (jak motyw letargu, trickstera, nie mówiąc o symbolice węża owiniętego wokół komunijnej gromnicy). Oczywiście znajdują one swoje wytłumaczenie w fantasmagorycznym wymiarze filmu, lecz bywają podane zbyt dosłownie.

Można też pytać o zasadność umieszczania w tego rodzaju filmach aluzji politycznych czy wątku związanego z uchodźcami. Uznajmy jednak te manifestacje za prawo debiutu. Albo za znak czasów, w których artyści czują się szczególnie zobowiązani do zabrania głosu w ważkich sprawach.

Najbardziej imponuje w „Wieży” dzika energia (chciałoby się rzec – młodzieńcza, chciałoby się rzec – kobieca), z jaką autorka stwarza, a jednocześnie dekonstruuje swój filmowy świat. Jak pewną ręką prowadzi swoich wyśmienitych aktorów – w większości nieopatrzonych, grających dotychczas głównie w teatrze. Wreszcie, jak bardzo świadoma jest Szelc tego wszystkiego, co się dzieje dzisiaj w kinie – nie tym z głównego nurtu, ale tym, które wyznacza horyzonty, które otwiera się na różne odczytania i nie boi się podejmować artystycznego ryzyka. ©

Adres URL dla Zdalne wideo

WIEŻA. JASNY DZIEŃ – reż. Jagoda Szelc. Prod. Polska 2017. Dystryb. Against Gravity. W kinach od 23 marca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2018