Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W głosowaniu do landowego parlamentu prawicowo-populistyczna Partia Wolnościowa (FPÖ) podwoiła poparcie, zdobywając ponad 30 proc. głosów. Natomiast tradycyjne partie – socjaldemokraci i konserwatyści – poniosły duże straty. Prawdopodobnie landem rządzić będzie teraz „koalicja przegranych”: konserwatystów, socjaldemokratów i zielonych (ci ostatni obronili stan posiadania).
Powszechna jest opinia, że „wolnościowcy” zawdzięczają swój sukces zmianie nastrojów, spowodowanej napływem imigrantów i uchodźców. Choć Austria traktowana jest przez nich raczej jako kraj tranzytowy w drodze do Niemiec czy Szwecji, a polityka azylowa to kompetencja władz centralnych w Wiedniu, ten temat zdominował landową kampanię: FPÖ postulowała lepszą ochronę granic i ograniczenie imigracji oraz ostrzegała przed wzrostem bezrobocia i przestępczości.
Dla konserwatystów i socjaldemokratów, którzy w Wiedniu tworzą „wielką koalicję” rządzącą Austrią, to poważny sygnał ostrzegawczy. Tym bardziej że to już trzecie w tym roku wybory landowe – po majowych w Styrii i Burgenladzie – w których obie partie poważnie tracą, a zyskują „wolnościowcy”. Z napięciem oczekiwany jest wynik wyborów w Wiedniu, gdzie 11 października burmistrz-socjaldemokrata może stracić stanowisko na rzecz konkurenta z FPÖ. Gdyby tak się stało, byłoby to „trzęsienie ziemi” – dotąd stolica była bastionem lewicy. ©℗
Na podst. NZZ, SPON