Święty bluźnierca

Niepokojąca "mistyka występku" uczyniła z Bataille’a jedną z najbardziej fascynujących postaci XX-wiecznej humanistyki.

22.04.2008

Czyta się kilka minut

To, czego uczę, jest upojeniem, a nie filozofią: nie jestem filozofem, ale świętym, może szaleńcem". Gdy czyta się te słowa, nie znając ani biografii, ani pism ich autora, Georgesa Bataille’a, można wysnuć dwa przeciwstawne przypuszczenia: uznać, że rzeczywiście pochodzą od szaleńca, albo nabrać podejrzeń, że wypowiedział je intelektualista, gracz i prowokator, który pod maską "galernika wrażliwości" ukrywa oblicze tytana myśli. Istnieje jednak kategoria postaci, do których obie etykiety pasują w równym stopniu. Jedną z nich jest autor wznowionego właśnie "Erotyzmu".

Mistycyzm bez ograniczeń

Dzieło to można uznać za zwieńczenie całej drogi intelektualnej Bataille’a, występują w niej bowiem - z różnym natężeniem - wszystkie najważniejsze wątki jego myśli: erotyzm jako doświadczenie graniczne, odsyłające do pierwotnych religijnych rytuałów, sprzeciw wobec świata opartego na etosie pracy i sztywnym przestrzeganiu prawa, fascynacja występkiem jako drogą do przekroczenia społecznych i kulturowych ograniczeń. Książka ukazuje też wszechstronność zainteresowań francuskiego pisarza, osobliwą mozaikowość jego myślenia oraz barokowy styl pisania. Refleksja Bataille’a o erotyzmie czerpie równie wiele z filozofii Hegla, co z literatury Sade’a, w równym stopniu wyrasta z krytyki raportu Kinseya na temat zwyczajów erotycznych we współczesnych społeczeństwach, jak i z badania rytuałów woodoo. Ten patchwork motywów i rozległą panoramę kulturowych zachowań seksualnych spina jednak w całość oryginalna refleksja Bataille’a, który w erotyzmie widział specyficzny rodzaj "doświadczenia wewnętrznego", nadmiarowego i skandalicznego wykroczenia poza współrzędne dobrze rozpoznawalnego, wygodnego świata społecznych interakcji. Właśnie teoria dziwnej i niepokojącej "mistyki występku" uczyniła z autora "Erotyzmu" postać tak kontrowersyjną i tak fascynującą.

Gdy zajrzymy do biografii Bataille’a, łatwo dostrzeżemy, że zanim został filozofującym szaleńcem, próbował swoich sił jako katolicki święty. W wieku dwudziestu lat wstąpił do klasztoru. Szybko jednak porzucił Kościół i rozpoczął długą wędrówkę po intelektualnym i artystycznym krajobrazie Francji, która uczyniła z niego jedną z najbardziej niezwykłych postaci literatury XX w.

W trakcie tej wędrówki poszukiwał jednak już nie świętości w ramach tradycyjnej instytucji Kościoła, lecz mistycyzmu poza ograniczeniami i zakazami jakiejkolwiek hierarchii.

Po studiach w elitarnej École des Chartres Bataille podjął pracę w Gabinecie Medali w Bibliotece Narodowej. Tę niemal pustelniczą posadę, przypominającą nieco życie w klasztornej celi, zachował na wiele lat. Nie przeszkodziło mu to jednak angażować się w najbardziej szalone projekty wydawnicze i literackie swoich czasów. W latach 20. otrzymał stypendium naukowe do Madrytu, sporo podróżował po Hiszpanii, zapisując obserwacje w krótkich szkicach poświęconych socjologicznej, politycznej i antropologicznej analizie nowo odkrywanego kraju. Teksty te dopiero dziś zyskują właściwe sobie miejsce i uznanie.

W 1928 r. powstało jedno z najważniejszych opowiadań Bataille’a "Historia oka". Rok później wraz z Michelem Leirisem, Carlem Einsteinem i kilkoma renegatami z ruchu surrealistycznego założył pismo "Documents", w którym starał się łączyć etnografię z analizą współczesnej sztuki, a refleksję filozoficzną z rozległym badaniem współczesnych i dawnych rytuałów. Dziś to efemeryczne pismo, które przestało ukazywać się już w rok po swym powstaniu, wydaje się jedną z najbardziej śmiałych prób zrewolucjonizowania nauk humanistycznych.

"Filozofia cygańska"

Lata 30. przynoszą pozornie mało znaczące, choć w istocie fundamentalne wydarzenie intelektualne dla całego pokolenia pisarzy i filozofów we Francji. Alexander Koj?ve wykłada Hegla w małej salce École des Hautes Etudes w Paryżu. Jego słuchaczami obok Bataille’a są m.in. Raymond Queneau, Jacques Lacan, Raymond Aron czy Maurice Merleau-Ponty. Trudno przecenić wpływ tych interpretacji na to, co później każdy z nich stworzy w literaturze i filozofii. Konfrontacja z wyłożoną przez Koj?ve’a filozofią Hegla była dla Bataille’a

doświadczeniem formującym i pozostawiła nieusuwalne ślady w niemal wszystkich napisanych później dziełach. W 1936 r. powstaje Coll?ge de Sociologie. Było to miejsce intelektualnych debat, literackich i politycznych sporów, a przede wszystkim próba skonstruowania utopijnej wizji wspólnoty, opartej na osobliwej interpretacji heglowskiego pojęcia negatywności. Sporadyczne wykłady prowadzili tutaj tacy autorzy jak Walter Benjamin, Jean-Paul Sartre czy Theodor Adorno. W latach 30. Bataille pisze kolejne dzieła literackie, w tym "Błękit nieba" i "Madame Edwarda", który to tekst Maurice Blanchot nazwie odrobinę przewrotnie "najpiękniejszym opowiadaniem naszych czasów".

Najważniejsze dla ugruntowania renomy Bataille’a, zarówno jako filozofa, jak i pisarza, były jednak lata 40. To wówczas powstały jego najważniejsze i najbardziej znane książki eseistyczne, jak "Doświadczenie wewnętrzne" czy "Część przeklęta". Również zaraz po zakończeniu II wojny francuski pisarz będzie miał swój udział w powstaniu pisma "Critique", na którego łamach debiutowali myśliciele i twórcy mający zdominować intelektualny pejzaż światowej humanistyki na najbliższe kilkadziesiąt lat. Od wielu z nich - jak Derrida, Foucault czy Blanchot - doczeka się Bataille krytycznych esejów i hołdów, które częściowo pomogą uchronić jego skomplikowaną i niełatwą w odbiorze twórczość od całkowitego zapomnienia.

Wznowiony właśnie w Polsce "Erotyzm" można traktować jako rodzaj zwieńczenia wieloletniej pracy Bataille’a. Nie chodzi jednak wcale o systematyczny wykład dojrzałych filozoficznych poglądów, ani podsumowanie wcześniejszego dorobku. Autor "Błękitu nieba" nie byłby sobą, gdyby jego refleksja nie była raczej, jak sam to ujmował, "filozofią cygańską", niepokornym i niedojrzałym rozmyślaniem z dala od akademickiego rygoru. Dla Bataille’a myślenie - podobnie jak pisanie - zawsze było kwestią życia i śmierci, doświadczeniem zbyt ważnym, by można je było dostosowywać do błahych instytucjonalnych wymogów. Refleksje zawarte w "Erotyzmie" odsłaniają bardzo szeroki kontekst myśli Bataille’a, otrzymujemy w niej rozwinięcie i analizę najważniejszych motywów jego twórczości: doświadczenie wewnętrzne, śmierć, religia, ekstaza, transgresja. Co mają ze sobą wspólnego te wszystkie pojęcia?

Pierwotna jednia

Zdaniem francuskiego pisarza nie sposób uchwycić sensu erotyzmu bez odwołania się do podstawowej filozoficznej opozycji między ciągłością a nieciągłością bytu. Wszelka komunikacja, wszelkie relacje społeczne są możliwe dzięki granicom pomiędzy poszczególnymi bytami i jednostkami. Tylko nieciągłość, a więc odrębność poszczególnych bytów daje możliwość ich wzajemnego odnoszenia się do siebie, nawiązywania kontaktu. Życie społeczne polega, zdaniem Bataille’a, na nieustannej wymianie między poszczególnymi elementami wspólnoty, podmiotami oddzielonymi od siebie za pomocą stabilnych granic.

Doświadczenie erotyzmu jest natomiast czymś dokładnie odwrotnym, prowadzi do stopienia ze sobą kochanków i postawienia ich odrębności pod znakiem zapytania. Jak czytamy we wstępie: "zasadą każdego aktu erotycznego jest zniszczenie struktury zamkniętej, jaką jest partner w stanie normalnym". W erotyzmie zawsze dochodzi do gwałtownej ingerencji w odrębność jednostki, która wychodząc z siebie, przekraczając swoje granice, jednoczy się z innym. Wówczas przez doświadczenie erotyczne przenika ukryta pod powierzchnią codzienności ciągłość bytu. "Kiedy następuje rozprężenie, roztopienie istot uczestniczących w akcie erotycznym, objawia się ciągłość, przypominająca ciągłość burzliwych wód" - pisze Bataille.

Wstydliwa i obwarowana najróżniejszymi tabu sfera ludzkiej seksualności - analizowana na kartach "Erotyzmu" w tak różnych kulturowych przejawach - skrywa fundamentalną metafizyczną tajemnicę, jaką jest ekstatyczne roztopienie się w ciągłości bytu. Znika wówczas to wszystko, co warunkuje rozwój i trwałość codziennego życia, praktyk społecznych i filozoficznych rozważań. Znika podział ról, pracy, doświadczeń. Uchylony zostaje język nazywający poszczególne byty w ich odrębności.

Doświadczenie erotyczne nie przypadkiem jest dla Bataille’a furtką ku ekstatycznemu przeżyciu bliskości śmierci. Śmierć także, w jeszcze bardziej radykalny sposób, zawraca odrębne byty z powrotem do wielkiej jedni bytu w jego całości. Tak interpretuje on sens rytuałów ofiarniczych: "gwałtowna śmierć powoduje przełamanie nieciągłości danej istoty: tym, co pozostaje i czego w zapadłej ciszy doznają wstrząśnięci świadkowie, jest ciągłość bytu, której ofiara została przywrócona".

Doświadczenie bliskości śmierci, erotyzm i przeżycie religijne są ze sobą ściśle związane, wyrastają z tego samego źródła, jakim jest tęsknota ku uczestnictwu w bycie, chęć całkowitego rozpłynięcia się w nim. Bataille pojmuje sacrum i religijność raczej na wzór religii "pogańskich" niż monoteistycznych. Nie ma u niego mowy o objawieniu, spotkanie osoby Boga z osobnym jednostkowym bytem człowieka nie jest centralnym punktem doświadczenia religijnego. Jest nim natomiast ekstaza jako moment jednoczenia, wyjścia z siebie i powrotu do pierwotnej jedni.

Autor "Erotyzmu" wielokrotnie powtarza, że wszelka ekstaza religijna - niezależnie od tego, czy jest to trans powstały w wyniku rytuału ofiarniczego czy mistyczne spotkanie z Bogiem chrześcijańskich mnichów - ma to samo znaczenie. Co więcej, niczym nie różni się w istocie od najbardziej gwałtownych przeżyć erotycznych, znanych choćby z literackich dzieł markiza de Sade’a czy z opowiadań samego Bataille’a. W obu przypadkach chodzi o przekroczenie granic, co z punktu widzenia instytucji i obowiązujących na co dzień praw oraz obyczajów jest czystym skandalem. Wiele miejsca zajmuje także w książce analiza tego, jak chrześcijaństwo kwestionuje swoje prawdziwe, ekstatyczne źródła, zmieniając się w czystą, pozbawioną właściwego wymiaru sakralnego naukę o moralności.

Gra z zakazem

Doświadczenie erotyczne - choć tak blisko związane ze śmiercią - nie może jednak do niej prowadzić. Uchyla na moment odrębność bytów, ale nie może ich całkowicie unicestwić, bo wówczas ekstaza zmieni się w nicość, wzniosłe erotyczne milczenie stanie się po prostu grobową ciszą. Erotyzm to "poszukiwanie ciągłości, ale pod warunkiem, że ciągłość, którą ostatecznie zapewnia jedynie śmierć istot nieciągłych, nie nastąpi. Chodzi o to, by w obręb świata zbudowanego na nieciągłości wprowadzić całą ciągłość, do jakiej ten świat jest zdolny", jak stwierdza autor "Madame Edwarda". Właśnie dlatego kluczową częścią "Erotyzmu" jest opis wieloznacznej gry i zależności między zakazem i transgresją.

Erotyzm nie jest obłożony zakazem z powodu jakiejś naiwnej pruderii czy niedojrzałości tradycyjnych społeczeństw. Chodzi raczej o to, by ograniczać we wspólnocie rolę tego czynnika, który może rozbić i unieważnić całą strukturę, na jakiej jej codzienna egzystencja się opiera. To, co anarchiczne, musi być trzymane na wodzy. Zakaz nigdy nie jest jednak czymś prostym i jednoznacznym. W tym samym stopniu bowiem odciąga od występku, co go prowokuje, a nawet skrycie do niego zachęca.

Transgresja, do której Bataille wracał nieustannie w swoich pismach, również nigdy nie jest prostym przekroczeniem zakazu. Erotyzm, właściwe doświadczenie religijne stanowi pewną wyrafinowaną grę z zakazem. Ukrytą sprężyną zarówno religii, jak i erotyki jest fakt, że "transgresja usuwa zakaz, nie obalając go", przesuwa granicę dalej, ale sama granica, sam zakaz zniknąć nie może, ponieważ stanowi integralną część samego ruchu jego przekroczenia. Mówiąc wprost, nie ma występku bez zakazu, w erotyce natomiast chodzi raczej o sam wciąż ponawiany ruch przekraczania granic, niż o to, by raz na zawsze znaleźć się poza dobrem i złem, rozpłynąć w wielkiej jedności bytu i nie wracać już nigdy do świata.

Spełniona transgresja nie pozbywa się całkowicie zakazu, lecz jak pisze Bataille, "podtrzymuje go, by się w nim rozkoszować". Doświadczenie wewnętrzne, a więc coś, co dla autora "Błękitu nieba" zawsze było jedynym i najwyższym autorytetem, wymaga od tego, kto je przeżywa, "równie wielkiej wrażliwości na trwogę, z której wyrasta zakaz, jak na pragnienie pogwałcenia zakazu. Wymaga wrażliwości religijnej, która zawsze ściśle wiąże pragnienie z lękiem, intensywną rozkosz z trwogą".

W słynnym komentarzu do pism Bataille’a, zatytułowanym "Przedmowa do transgresji", Michel Foucault pisał, że istotą doświadczenia wewnętrznego jest u francuskiego pisarza paradoksalna figura "afirmacji, która niczego nie afirmuje". Sam Bataille we wcześniejszej od "Erotyzmu" rozprawie pisał, że doświadczenie wewnętrzne jest w zasadzie puste, pozbawione treści, "nie objawia niczego poza tym, co nieznane". Gdy zgodzimy się, że zarówno język codziennej komunikacji, jak i pojęciowy język filozofii z konieczności są ślepe na ciągłość bytu ujawnianą w erotycznym i religijnym występku, wówczas mówienie o doświadczeniu wewnętrznym staje się nieodróżnialne od milczenia. Dlatego też, podsumowując swoje rozważania z rozdziału o świętości i erotyzmie, Bataille stwierdza: "co do mnie, to wydaje się, że mówiąc, złożyłem hołd - dość niezgrabny - milczeniu".

Jak zatem mówić o doświadczeniu, którego podstawową cechą jest zrywanie z wszelką komunikacją? Oto fundamentalny problem, z którym borykał się Bataille

przez całe życie. Bardzo szybko udało mu się jednak zakreślić obszar, z którego może wyłonić się właściwa odpowiedź. Obszarem tym była dla niego literatura. Tylko w literaturze można znaleźć język, który nie zamraża doświadczenia wewnętrznego w jakiejś filozoficznej i pojęciowej teorii, lecz mówi niejako "z jego wnętrza". Jest raczej jego praktykowaniem niż jedynie opisem lub sprawozdaniem. "Chciałem przemawiać do was językiem równym zeru, językiem, który byłby równoważnikiem niczego i powracał do milczenia" - czytamy w ostatnich partiach "Erotyzmu". Literatura jest więc dla języka tym, czym erotyzm dla życia codziennego. Występną mową, delektowaniem się zakazami, które jednocześnie przekracza i stale podtrzymuje.

Dla Bataille’a pisanie - owa najwyższa forma cygańskiej i szalonej myśli - nie jest więc niczym innym, jak wielką sztuką osobliwego i niepowtarzalnego milknięcia, które niejednego czytelnika może wciąż jeszcze wprawić w osłupienie lub wywołać w nim trwogę.

Georges Bataille, "Erotyzm", przeł. Maryna Ochab, Wydawnictwo słowo / obraz terytoria, Gdańsk 2007

Paweł Mościcki (ur. 1981 r.) jest filozofem, eseistą, tłumaczem. Doktorant Szkoły Nauk Społecznych PAN w Warszawie, redaktor książki "Maurice Blanchot - literatura ekstremalna" (2007), tłumacz m.in. Badiou, Ranci?re’a, Derridy, Blanchota. Członek zespołu "Krytyki Politycznej". Mieszka w Warszawie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2008