Świat spustoszony

W.G. Sebald: PIERŚCIENIE SATURNA. ANGIELSKA PIELGRZYMKA

Ostatnia z czterech powieści niezwykłego pisarza, zmarłego przedwcześnie przed ośmiu laty, wydana w 1995 roku, przed przełożonym już u nas "Austerlitzem". Tym razem osią narracji jest piesza wędrówka przez wschodnioangielskie hrabstwo Suffolk, podjęta latem 1992, pod znakiem Syriusza - Psiej Gwiazdy. Od pierwszych zdań o miarowej, hipnotycznie działającej kadencji wkraczamy w świat odległy od wyobrażeń idyllicznej angielskiej prowincji.

Przemierzamy krainę naznaczoną fizyczną destrukcją i duchowym osamotnieniem. Pejzaż zewnętrzny przenika się z wewnętrznym; tytułowy Saturn uważany jest przecież za planetę melancholików. Wśród bohaterów książki znaleźli się pisarze dotknięci tą przypadłością: Chateaubriand - który po Rewolucji trafił do Suffolk i przeżył tu nieszczęśliwą miłość, a także dwaj inni mieszkańcy hrabstwa, Swinburne i Edward FitzGerald, autor genialnego przekładu "Rubajjatów" Omara Chajjama. Okalające Saturna pierścienie składają się z kryształków lodu i drobin pyłu, stanowiących być może pozostałość dawnego księżyca; my także wędrujemy wśród szczątków minionej rzeczywistości, odczytując jej pierwotny kształt.

"Jedna straszna sekunda i już po całej epoce". Zamek Somerleyton, niegdyś pyszna rezydencja dziewiętnastowiecznego dorobkiewicza, upodabnia się do cichej ruiny, a w ptasich wolierach pozostała już tylko samotna chińska przepiórka biegająca wzdłuż ścian klatki. Porty rybackie opustoszały, średniowieczne miasto Dunwich - gdzie kiedyś było kilkadziesiąt kościołów, klasztorów i szpitali, stocznie i flota - pochłonięte zostało przez morze. Cypel Orfordness, dawna siedziba tajnego ośrodka badawczego, gdzie opracowywano nowe bronie, dziś sprawia wrażenie "szczątków naszej własnej cywilizacji, zamarłej w wyniku przyszłej katastrofy". Etapem postępującego od stuleci wyniszczenia lasów staje się śmierć wiązów, zarażonych przez owady zabójczym wirusem, a także pustosząca wszystko wichura. "Tam, gdzie jeszcze niedawno o brzasku ptaki wyśpiewywały tak licznie i na całe gardło, że trzeba było czasem zamykać okna w sypialni, gdzie przed południem nad pola wzbijały się skowronki, a wieczorem można było niekiedy usłyszeć z gąszczu słowika, teraz nie rozbrzmiewał już żaden żywy głos".

"Pierścienie Saturna" to także, w niezliczonych dygresjach, gorzki bilans epoki kolonialnej. Kolejka wąskotorowa, której wagoniki zbudowano podobno na zamówienie cesarza Chin, staje się zapłonem opowieści o wojnach opiumowych, powstaniu tajpingów i powolnym konaniu cesarstwa. Na podobny trop naprowadza postać Conrada, przez pewien czas mieszkańca nadmorskiego Lowestoft. Przypomniany zostaje tragiczny życiorys jego rodziców, Ewy i Apolla Korzeniowskich - i jego wyprawa do Konga, która zaowocowała "Jądrem ciemności". Po powrocie do Brukseli Conrad ma wrażenie, że "stolica Królestwa Belgii z jej coraz bombastyczniejszymi budowlami wznosi się jak grobowiec nad hekatombą czarnych ciał". Inny świadek to Roger Casement, konsul brytyjski w Bomie i autor wstrząsających raportów o kolonialnych zbrodniach, stracony podczas I wojny przez rodaków za działania na rzecz niepodległości Irlandii. Drugą stronę irlandzkiej wojny domowej poznajemy kilkadziesiąt stron dalej, za sprawą wywołanych snem wspomnień narratora z niegdysiejszej irlandzkiej podróży i wysłuchanej wtedy opowieści o paleniu dworów przez republikanów.

To tylko przykłady zawęźleń i zaskoczeń, jakie czekają nas na każdej niemal stronie. Zazdroszcząc tym, którzy przygodę lektury mają przed sobą, wspomnę na koniec dwie postacie, które "Pierścieniom..." patronują. Pierwsza to sir Thomas Browne, XVII-

-wieczny angielski pisarz, lekarz i uczony, mieszkający w Norwich, gdzie Sebald wykładał na uniwersytecie. Druga to Borges - skądinąd wielbiciel Browne’a. Warto policzyć, ile razy narrator przywołuje, wprost lub pośrednio, jedno z najsłynniejszych opowiadań Argentyńczyka - "Tlön, Uqbar, Orbis Tertius"... (Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2008, ss. 344. Wspaniały przekład Małgorzaty Łukasiewicz!)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2009