Świat nudny i smutny

W miarę czytania tekstu ks. Andrzeja Draguły “Biblia pierwszego kontaktu" narastał we mnie niepokój. Nie oceniam w tym momencie intencji autorów hip-hopowego przekładu; nie wiem, czy kierowała nimi potrzeba zachęcenia młodych do sięgnięcia po Pismo Św., czy też zrobili to dla żartu albo “ściemy". Nie usiłuję również dociekać, czy w ogóle wolno do tego stopnia bawić się językiem Księgi, której przesłanie, mimo niewątpliwie trudnego języka, dotarło do kilkudziesięciu pokoleń ludzi, często niepiśmiennych i wywodzących się z krańcowo odmiennych kręgów kulturowych. Zaczęłam się natomiast zastanawiać, czy sprezentowanie współczesnej młodzieży Biblii napisanej językiem prostym, żeby nie powiedzieć prymitywnym, często uciekającym się do wulgaryzmów byłoby krokiem do przodu, czy też cofnięciem się w szeroko pojętym rozwoju intelektualnym. Czy nie byłoby to promowanie umysłowego bezwładu i przekonania, że właściwie nie wypada się uczyć? Zdobycie każdej wiedzy, także tej o historii Starego i Nowego Przymierza, wymaga wysiłku. Czy wszystko, co stawiamy przed młodym człowiekiem musi być łatwe, przyjemne i niestresujące? Nawet jeśli czasem przyjdzie nam za to zapłacić zbyt wysoką cenę?

Autor pisze: “Istotnym problemem jest także leksyka. Tekst napisany w kulturze kupiecko-agrarnej jest dla współczesnych niezrozumiały już w warstwie - powiedzmy - scenograficznej i fabularnej". Czy oznacza to, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie realiów starożytnego Rzymu tylko dlatego, że słowa takie jak “rydwan", “tunika" albo “termy" wyszły z codziennego użytku? Czy poznanie znaczenia tych słów wzbogaca moje słownictwo, czy też niepotrzebnie zaśmieca mi umysł? Jeżeli upraszczamy w tak drastyczny sposób Pismo Św., to może, konsekwentnie, powinniśmy odstawić do lamusa poezje Szekspira i Kochanowskiego (w końcu co drugie słowo w nich jest anachronizmem!)? Zamienić “Bogurodzicę" i hymn narodowy na rapowe skandowanie oraz radykalnie skrócić większość dzieł literackich powstałych przed XXI wiekiem, ponieważ ich język nie przystaje do naszej rzeczywistości?

Ks. Draguła pisze: “Wystarczy porównać namaszczony tekst Pisma z dynamiczną narracją »Wojny polsko-ruskiej«. Niestety, próżno szukać w nich punktów stycznych (...) ze względu na style, które dzielą językowe lata świetlne". Z pewnością. Ale dokładnie taka sama przepaść dzieli język “Wojny..." od “Władcy Pierścieni" Tolkiena, “Potopu" Sienkiewicza, “Baśni" Andersena czy “Harry’ego Pottera" Rowling.

Zawsze byłam przekonana, że zadaniem książek, w tym Biblii, jest wzbogacanie człowieka przez otwieranie przed nim nowych światów, czasów i przestrzeni, często diametralnie różniących się od naszej codzienności. Dokonuje się to właśnie dzięki bogactwu języka. Smutna to rzeczywistość, w której ubóstwo słowa zamyka człowiekowi drogę do tych światów. Smutna i przeraźliwie nudna. Mam tylko nadzieję, że kolejnym etapem eksperymentu nie będzie Biblia w wersji gry komputerowej, w której zwycięży ten, kto zatopi wszystkie wojska faraona bądź unicestwi oddziały Amalekitów (oczywiście, trzeba by pomyśleć o odpowiednim uwspółcześnieniu nazw własnych).

JOANNA SKIBICKA (Gdańsk)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2005