Sucha „Przyjaźń"

W nocy z 7 na 8 stycznia na przejściu granicznym w Adamowie zanotowano spadek ciśnienia, a następnie zatrzymanie transferu ropy do Polski. Rurociąg zasilający znaczną część europejskich rafinerii w ciągu kilku godzin po prostu wysechł.

17.01.2007

Czyta się kilka minut

fot. G. Kozakiewicz /
fot. G. Kozakiewicz /

To efekt kolejnej odsłony konfliktu energetycznego na linii Mińsk-Moskwa. Wcześniej Rosja podwoiła ceny importowanego przez Białoruś gazu, a ponieważ gospodarka białoruska w ponad 70 proc. opiera się na tym źródle energii, podwyżka taka oznacza dla Białorusi ekonomiczną katastrofę. Rosja skończyła z dotowaniem reżimu Łukaszenki poprzez wprowadzenie, stosowanych także wobec innych odbiorców, ceł eksportowych w handlu rosyjską ropą. Cios szczególnie dotkliwy w sytuacji, gdy przychody z tytułu przerobu taniej rosyjskiej ropy, a następnie jej sprzedaży dalej na Zachód stanowiły ok. 15 proc. przychodów białoruskiego budżetu. Upokorzony drastyczną podwyżką cen gazu i nałożeniem ceł eksportowych w handlu ropą, Mińsk odpowiedział wprowadzeniem 45-dolarowej opłaty na tranzyt każdej tony rosyjskiego surowca. Gdy Rosja odmówiła płacenia - jej zdaniem - nielegalnego myta, Białoruś postanowiła w formie "rekompensaty" pobierać ropę płynącą przez jej terytorium do odbiorców w Unii. W odpowiedzi Moskwa, nie godząc się na nielegalne pobieranie surowca, zakręciła kurek.

Jakie konsekwencje dla Polski będzie mieć ten konflikt między Białorusią i Rosją?

Czy mamy się bać

Choć parodniowa przerwa nie wywarła żadnego wpływu na gospodarkę, kolejny raz wraca pytanie o energetyczne bezpieczeństwo Polski. Natychmiast podniosły się głosy o zagrożeniu dostaw do polskich rafinerii i o możliwych podwyżkach cen benzyny na stacjach.

Czy jednak rzeczywiście bezpieczeństwo dostaw ropy do Polski było zagrożone? Pomimo faktu, że 96 proc. przerabianej w Polsce ropy pochodzi z Rosji, teza ta wydaje się trudna do obrony. Po pierwsze, w przypadku przykręcenia rosyjskiego kurka, ropę możemy sprowadzać drogą morską za pośrednictwem Portu Północnego w Gdańsku. Jego moce przeładunkowe przekraczają wielkość polskiego zapotrzebowania i pozwalają dostarczać surowiec także do rafinerii we wschodnich Niemczech.

Możliwość ta została przetestowana w październiku i grudniu, gdy do gdańskiego portu wpłynęły pierwsze tankowce z Kuwejtu. Ropa z Zatoki Perskiej jest co prawda droższa od transportowanej rurociągiem (z uwagi na wyższą cenę surowca i koszty transportu do Polski), jednak nie na tyle, by takie przedsięwzięcie było ekonomicznie nieopłacalne. Oczywiście, tankowce z ropą nie zaczną jej dostarczać natychmiast. Do czasu uruchomienia takich dostaw polskie rafinerie mogą wykorzystywać własne rezerwy i strategiczne zapasy zgromadzone w polskich magazynach. Obecnie rezerwy te pokrywają osiemdziesięciodniowe zapotrzebowanie gospodarki. To mniej niż wymagane przez Unię dziewięćdziesiąt dni. W opracowaniu jest już nowy projekt ustawy o obowiązkowych zapasach ropy naftowej i paliw. W myśl rządowej propozycji, która w miniony czwartek trafiła do specjalnej sejmowej podkomisji, Polska nie tylko zwiększy zapasy do wymaganych przez Unię, ale także będzie je liczyć według bardziej restrykcyjnych od unijnych standardów Międzynarodowej Agencji Energetyki.

Kolejnym czynnikiem, przemawiającym za zachowaniem spokoju, jest duży udział naszego kraju w rosyjskim eksporcie. Trudno przypuszczać, aby gospodarkę rosyjską, w dużej mierze opartą przecież na wpływach z eksportu ropy, stać było na długotrwałą rezygnację z tego źródła przychodów i na zatrzymanie płynącego ku niej strumienia petrodolarów.

Nie ma tego złego...

Kluczowe dla bezpieczeństwa dostaw ropy jest przede wszystkim strategiczne położenie Polski. Rurociąg "Przyjaźń" transportuje ropę nie tylko do naszego kraju, ale także do Niemiec. Z tego źródła pochodzi ok. 20 proc. ropy zużywanej u naszego zachodniego sąsiada. Fakt ten znalazł odzwierciedlenie w zdecydowanej reakcji na ubiegłotygodniowe wydarzenia kanclerz Angeli Merkel, która zażądała od prezydenta Putina natychmiastowego przywrócenia dostaw. Prasa zachodnioeuropejska (szczególnie niemiecka) pełna była gniewnych komentarzy i wezwań do zwiększenia uniezależnienia od rosyjskiego dostawcy, nie tylko w zakresie dostaw ropy. To z kolei powinno przyspieszyć powstanie wspólnej polityki energetycznej i zwrócić większą uwagę na konieczność rozbudowy własnych mocy, w szczególności w zakresie energetyki jądrowej. Kanclerz Merkel już zapowiedziała, że bieżąca sytuacja skłania do zastanowienia się nad zasadnością wycofywania się przez Niemcy z tego źródła energii.

Z całego kryzysu mogą zatem płynąć dla Polski raczej długoterminowe korzyści niż straty. Przerwa w dostawach ropy to dla państw unijnych kolejny dowód na niską wiarygodność Rosji jako państwa, na którym trudno opierać energetyczne bezpieczeństwo. Stopniowe otwieranie oczu przez Niemców na rosyjskie metody prowadzenia biznesu stanowi nieoceniony punkt w polskiej grze o europejską "solidarność energetyczną".

Ale, choć bezpieczeństwo dostaw ropy do Polski nie jest dziś zagrożone, to dywersyfikacja źródeł energii jest konieczna. Przyczyną jest tu nie tyle rosyjski "energetyczny imperializm", co wciąż rozwijająca się gospodarka... Chin. Popyt w Państwie Środka, które już teraz jest trzecim największym importerem ropy na świecie, rośnie w szybkim tempie. Trwające obecnie rosyjsko-chińskie rozmowy w ciągu 2-3 lat doprowadzą do powstania rurociągu łączącego oba kraje. A możliwość zbytu ropy na chińskim rynku uniezależni Moskwę od dostaw do Europy i pozwoli jej podnieść ceny.

Dlatego takie projekty, jak sprowadzanie ropy drogą morską czy przedłużenie ropociągu Odessa-Brody do Płocka, powinny być rozwijane. Niekoniecznie w celu natychmiastowego rozpoczęcia importu na wielką skalę - rosyjska ropa wciąż jest najtańsza - ale bardziej dla zabezpieczenia przyszłości.

A co z gazem?

Znacznie poważniejsza i wymagająca zdecydowanych działań jest sytuacja na rynku gazu. Do momentu zakończenia budowy gazoportu w Świnoujściu (co nie nastąpi przed rokiem 2011) nie ma możliwości sprowadzania tego surowca drogą morską. W przypadku gazu trudno również liczyć na "europejską solidarność". Kraje zachodnioeuropejskie posiadają własne złoża, a mający powstać na dnie Bałtyku tzw. Gazociąg Północny pozwoli na bilateralne rozmowy niemiecko-rosyjskie ponad Warszawą.

Nie wróży to dobrze bezpieczeństwu dostaw do Polski. Na domiar złego Polska dysponuje także najmniejszymi w stosunku do zużycia magazynami tego surowca w regionie. Tymczasem znaczenie gazu dla polskiej gospodarki - obecnie ok. 13 proc. udziału w zużyciu energii - sukcesywnie rośnie. Dla niektórych grup przedsiębiorstw, jak zakłady azotowe, gaz stanowi absolutnie kluczowy surowiec. Konieczność redukcji emisji dwutlenku węgla, wydzielanego przy spalaniu węgla, sprawia, że również w przyszłości rola gazu w polskiej gospodarce będzie zapewne wzrastać.

Przerwy w dostawach gazu w 2006 r. i wydarzenia z ubiegłego tygodnia kolejny raz skupiły uwagę opinii publicznej na bezpieczeństwie dostaw nośników energii. Bez dwóch zdań: dominująca pozycja Rosji w dostawach ropy i gazu nie stwarza komfortowej sytuacji, szczególnie w obliczu rosnącego w tym kraju imperializmu.

Mądrze prowadzona dywersyfikacja powinna jednak opierać się nie tyle na strachu przed Rosją, ile na realnej ocenie zagrożeń i ekonomicznym rachunku.

ANDRZEJ DOMAŃSKI jest analitykiem w Zespole Analiz Sektorowych Banku BPH. Artykuł prezentuje jego prywatne poglądy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2007