Stronniczo-sensacyjnie

Z niezmiennym rozczarowaniem obserwuję, w jaki sposób przedstawia się islam w polskich mediach: prawie wyłącznie z okazji kolejnego ataku terrorystycznego (czy partyzanckiego, jak kto woli), prześladowania kobiet i rozbrajania Saddama Husajna. Po każdym kryzysie na Bliskim Wschodzie dyskusja przebiega stereotypowo: środki masowego przekazu pokazują wyznawców islamu z nożem w zębach, a zaproszeni orientaliści odkręcają sprawę o 180 stopni, jakby prawda banalnie nie leżała pośrodku. Nawet w prasie bardziej ukierunkowanej na zagadnienia społeczno-religijne jak „TP”, Dzień Islamu w Kościele katolickim skwitowano skromną notką, podczas gdy wcześniejszemu Dniowi Judaizmu poświęcono kilka artykułów („TP” nr 4/2003). Judaizm jest ważny dla polskiej opinii publicznej przez liczne związki znaszą, niestety już nieomal tylko, PRZESZŁOŚCIĄ, natomiast islam, czy to się komuś podoba czy nie, jest potężnym wyzwaniem dla PRZYSZŁOŚCI Europy. Polska pozostaje w tej kwestii, podobnie jak w wielu innych, na zacisznej europejskiej prowincji i np. spory o członkostwo Turcji w UE często komentuje się u nas z niecierpliwym zdegustowaniem (zarzuty niedorastania tego kraju do europejskich standardów itp.), co akurat w Polsce, plasującej się w ogonie obecnie przyjmowanych, jest bufonadą. Turcja jest bowiem członkiem stowarzyszonym (jeszcze EWG) od 1964 r.
Inną sprawą jest współczesna kondycja islamu. Poza terroryzmem, fundamentalizmem, prawami kobiet i mniejszości chrześcijańskich, mało kto interesuje się w Polsce (na Zachodzie jest już inaczej) burzliwą dyskusją muzułmańskich reformatorów z tradycjonalistami. Postaci tak wybitnych autorów, postulujących reformy, jak Bassam Tibi, Abdallah an-Na'im czy »Abd al-«Aziz al-Azmeh nie zajmują uwagi opiniotwórczej części naszego społeczeństwa, która do znudzenia karmi się bin Ladinem, mułłą Muhammadem Omarem i im podobnymi. Zauważono ich zresztą tylko dlatego, że wzywają do wojny. Islam i muzułmanów przedstawia się jak jedno wielkie egzotyczne plemię, które gdyby nie wojny, zamachy i naruszenia praw człowieka, nie zajmowałoby uwagi Środkowo-Europejczyków.

STANISŁAW GULIŃSKI (turkolog, Kraków)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 8/2003