Sprawiedliwość w cieniu zemsty

Osiem miesięcy minęło od upadku dyktatury, zanim dyktatora wyciągnięto z ciasnej jamy, wykopanej pod zagrodą koło Tikritu, wyłożonej jedynie styropianem i starym dywanem. Saddam Husajn nie miał przy sobie nic, nawet żadnego środka łączności, prócz zwitka 750 tysięcy dolarów i pistoletu. Nie użył go - ani przeciw żołnierzom, ani przeciw sobie.
 /
/

Abdel Abdel Mahdi, jeden z trzech członków irackiej Rady Zarządzającej, którzy jako pierwsi Irakijczycy rozmawiali z aresztowanym Saddamem - Amerykanie poprosili ich o potwierdzenie tożsamości zatrzymanego - powiedział, że Husajn, choć znużony nieustanną ucieczką, próbował pokazać, że jest twardy. Nie wykazał śladu skruchy czy żalu, a w rozmowie z Mahdim - który nie krył, że dyktator prędzej czy później stanie przed specjalnym irackim trybunałem - zaczął nawet usprawiedliwiać zbrodnie, jakie popełniono po 1968 r., od kiedy zaczęła się dyktatura jego partii Baas (Saddam osobiście objął władzę w 1979 r.).

Ile jego ofiar kryją irackie piaski? Dotąd odkryto 270 masowych grobów. Organizacje humanitarne oceniają, że w tych oraz w innych, nieznanych jeszcze spoczywać może pół miliona ludzi (Irak ma 23 mln mieszkańców); nowe irackie partie podają nawet liczbę miliona ofiar, nie licząc ponad miliona zabitych w wojnie z Iranem i w wojnie o Kuwejt (1990-91).

Traf chciał, że kilka dni przed zatrzymaniem Saddama nowe irackie władze wydały rozporządzenie z mocą ustawy, powołujące specjalny trybunał do osądzenia zbrodni przeciw ludzkości, które zostały popełnione w czasach dyktatury. Trybunał, który pracę zacznie za pół roku - po tym, jak w lipcu 2004 koalicja przekaże władzę Irakijczykom - ma mieć inny charakter niż trybunały do osądzenia zbrodni w b. Jugosławii i Rwandzie: będzie instytucją iracką, bez udziału międzynarodowego czy choćby ONZ, a sądzić ma na podstawie prawa irackiego, choć z uwzględnieniem prawa międzynarodowego (cudzoziemcy mogą być obserwatorami, w szczególnych wypadkach sędziami). Procesy mają być jawne, może je transmitować telewizja.

To nie będzie “sprawiedliwość narzucona przez zwycięzców", jak kiedyś mówili po cichu “reedukowani" przez aliantów ku demokracji Niemcy i Japończycy (czy można wyobrazić sobie proces norymberski robiony rękami samych Niemców, i to gdyby na ławie oskarżonych zasiadł Hitler?). Sprawiedliwość wymierzą Irakijczycy. I chyba po raz pierwszy w historii jakiś naród z arabskiego kręgu kulturowego ma - praworządnie - osądzać ludzi, którzy go ciemiężyli. Jedno z najbardziej interesujących pytań brzmi więc, jak zareagują na te procesy inne arabskie społeczeństwa? A jeśli pominiemy egzekucję Nicolae Ceausecsu (niezależnie od winy rumuńskiego przywódcy, nie miał uczciwego procesu), to być może będzie to pierwszy przypadek w historii, aby to naród osądzał samodzielnie niedawnego dyktatora i jego otoczenie.

Tymczasem niezależnie od trybunału - i w ogóle od wszelkiego wymiaru sprawiedliwości - rozrachunek z dyktaturą trwa w Iraku od dawna. Zwłaszcza na terenach szyickich i kurdyjskich dokonują się porachunki z ludźmi reżimu: cicha zemsta na ludziach dyktatora i działaczach partii Baas. Dzieje się to w cieniu bardziej “medialnych" zamachów na wojska koalicji, a zemsta często splata się z niesnaskami prywatnymi bądź partyjno-politycznymi.

Świadkami takich obrachunków są czasem żołnierze z polskiej “Bazy Babilon", patrolujący nocami obszar w promieniu kilkunastu kilometrów wokół bazy; zadaniem patroli jest zapobieganie ewentualnym zamachom i kontrola samochodów.

Tamtej grudniowej nocy patrol z 10. Batalionu Zmechanizowanego posuwał się drogą wzdłuż kanału Szatt al-Hilla, niedaleko od dzielnicy slumsów miasta Al-Hilla. Droga jest nieoświetlona, bo poza dowozem żywności do odciętego od reszty bazy posterunku niewiele tu ruchu. Po prawej migoczą wody kanału, a przez ciemne gaje palmowe prześwitują dalekie światła kurzej fermy al-Fayha’ i zabudowań wsi Sindżar...

Na słabo widoczne pobocza żołnierze kierują światło “szperacza" - i nagle wiązka światła wyszukuje ludzki kształt. Na poboczu, twarzą w ziemi leży zakrwawiony mężczyzna w garniturze i dobrych butach. Na Bliskim Wschodzie buty są wyznacznikiem: sygnalizują status majątkowy. Żołnierze nie ruszają ciała; może być “nafaszerowane" materiałem wybuchowym, lecz cofają się do posterunku irackiej policji. Policjanci przyjeżdżają - i wzywają następnych, z komendy w Al-Hilla. Bezceremonialnie obracają ciało. To nie był wypadek: czaszkę przestrzelono, strzał padł z bliska w prawą skroń. Twarz zalana krwią. Szeroko otwarte oczy i usta wglądają w strumieniu sztucznego światła jeszcze bardziej przerażająco.

Z min policjantów z miejskiej komendy widać, że ofiara nie jest dla nich osobą nieznaną: to zwłoki Abd an-Nabiego, byłego zastępcy burmistrza Al-Hilla. Zaraz po obaleniu Saddama zajmował się irygacją okolicznych pól, co w jednym z daktylowych “zagłębi" Iraku jest stanowiskiem odpowiedzialnym i pożądanym. Ale przybyły na miejsce strażnik z pobliskiej wsi mówi, że an-Nabiego w okolicy powszechnie posądzano o podejrzanie dobre układy z rodziną Saddama. Policjanci przeszukują kieszenie zabitego. A w kieszeniach - 2600 dolarów i sporo nowych dinarów irackich. Jeśli w biednym kraju zabójca zostawia takie pieniądze, motyw zemsty jest prawdopodobny.

Nadjeżdża biały pick-up, ale nikt nie pali się do podniesienia ciała. W końcu z kwaśnymi półuśmiechami i odwróconymi twarzami Irakijczycy rzucają zwłoki “na pakę". Nie zamykają tylnej klapy. Gdy auto rusza do Al-Hilla, zastępca burmistrza zwiesza martwą głowę ku jezdni. Następnego dnia o zwłokach na poboczu poinformuje lokalne radio. W skali kraju zdarzenie nie zrobi wrażenia. Na murach miast szyickich i w samym Bagdadzie nie darmo widnieją liczne napisy sprayem: al-Mawt li-l Ba’thijin. “Śmierć członkom partii Baas".

W krótkiej, bo ponad 80-letniej historii Iraku rządy zmieniały się często, ale za każdym razem obowiązywała żelazna zasada: tych, którzy stracili władzę, nie zostawiano przy życiu, z obawy, że mogą po nią znowu sięgnąć. Dziś sytuacja jest inna, Irak ma być demokracją i nowe władze będą musiały szybko - zanim zacznie pracę specjalny trybunał - rozstrzygnąć i tę kwestię: jaka najwyższa kara może czekać Saddama i jego ludzi, np. “chemicznego" Alego, odpowiedzialnego za zagazowanie tysięcy kurdyjskich kobiet i dzieci?

Kilka dni przed zatrzymaniem Saddama członek Rady Zarządzającej Muwafak Al-Rubaje zapowiedział, że jako pierwsi przed trybunałem staną winni z listy 55 najbardziej poszukiwanych, spośród których na wolności pozostało już tylko kilku, ale całe “odtruwanie Iraku" po dyktaturze potrwać musi “nie lata, ale dziesięciolecia". Al-Rubaje zasugerował też, że jako jeden z pierwszych sądzony będzie eks-dyktator. Jak wtedy zakładano - zaocznie.

Większość Rady opowiada się za utrzymaniem w najcięższych przypadkach kary śmierci.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2003