Sprawiedliwie o "Sprawiedliwych"

Ze względu na wagę jerozolimskiego sympozjum Poświęcenie i humanizm czuję się w obowiązku sformułować kilka korygujących i uściślających uwag do relacji p. Andrzeja Niziołka Polskie drzewka, polskie tablice (TP nr 43/04). Najpierw jednak - nieco historii.

21.11.2004

Czyta się kilka minut

24 marca 1963 r. ogłosiłem w “Tygodniku Powszechnym" ankietę pod hasłem “Ten jest z ojczyzny mojej" (zaczerpniętym - za zgodą autora - z głośnego wiersza Antoniego Słonimskiego), poświęconą problematyce pomocy świadczonej przez Polaków Żydom zagrożonym śmiercią w warunkach okupacji niemieckiej. Ankieta, ogłoszona w niespełna osiemnaście lat po zakończeniu II wojny światowej, a więc za świeższej jeszcze pamięci świadków, spowodowana była przede wszystkim chęcią uczciwszego zarysowania obrazu prawdy historycznej.

Dopiero co, bo w grudniu 1961 r., skazany został przez sąd w Jerozolimie na śmierć, a 1 czerwca 1962 r. stracony, Adolf Eichmann, pułkownik SS odpowiedzialny za organizację transportów Żydów na śmierć do obozów zagłady, w tym do Auschwitz-Birkenau. Proces Eichmanna poruszył opinię światową i wzbudził znaczne zainteresowanie tą właśnie straszną kartą historii II wojny. W mediach dominowały - co zrozumiałe - informacje dotyczące okrucieństwa i zabijania ludzi. Brakowało natomiast podstawowej wiedzy o aktach człowieczeństwa i solidarności wobec ofiar.

W piśmiennictwie zachodnim istniała wprawdzie ważna książka Philipa Friedmana (polskiego Żyda) “Their Brothers’ Keepers" wydana w 1957 r. w Nowym Jorku, i książka Kurta R. Grossmana “Die unbesungenen Helden" wydana mniej więcej w tym samym czasie w Berlinie. Ale w polskim piśmiennictwie, poza jednym artykułem o akcji pomocy w “Biuletynie Żydowskiego Instytutu Historycznego", do dyspozycji czytelników było wówczas tylko kilka tekstów ogłoszonych w “Tygodniku Powszechnym", hasło “Żegota" w Encyklopedii Współczesnej PWN (1957) oraz dwa obszerne artykuły mego pióra ogłoszone w “Tygodniku Powszechnym" (1960, nr 18) i bez cenzury w londyńskich “Wiadomościach" (1961, nr 30).

Ankietę pod hasłem “Ten jest z ojczyzny mojej" przedrukowano w całości lub części w wielu gazetach i czasopismach wydawanych w języku polskim w Paryżu, Londynie, Stanach Zjednoczonych i Izraelu, a nawet w Argentynie i Australii. Drobną część spośród odpowiedzi nadesłanych zarówno przez osoby ratowane, jak i ratujące, wydrukowano w “Tygodniku Powszechnym" w latach 1963-64. Przy poparciu wydawnictwa Znak zdecydowałem się na podjęcie próby edycji książkowej zgromadzonego materiału. Wciągnąłem do współpracy redakcyjnej Zofię Lewinównę i po różnych perypetiach wczesną wiosną 1967 r. ukazała się książka “Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939-1945", wznowiona potem w październiku 1969 r. w rozszerzonej wersji, także w Znaku. Z perspektywy lat ponad trzydziestu zaryzykować można twierdzenie, że książka, która nie była dokumentacją stosunków polsko-żydowskich, bo w ówczesnych warunkach cenzury komunistycznej być nią nie mogła, pozostaje do dziś historycznie i wychowawczo cennym obrazem dobra świadczonego ludziom przez ludzi. Weszła w jakimś stopniu do kanonu naszego piśmiennictwa o II wojnie światowej.

Dla środowisk żydowskich w wolnym świecie (choć nie tylko dla nich) wielkie znaczenie miało powołanie w Jerozolimie decyzją parlamentu izraelskiego z lata 1953 r. Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów - Yad Vashem. Faktycznie działalność tej instytucji rozpoczęła się w 1958 r. i wnet podjęto działania na rzecz wyróżniania tytułem “Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" tych osób (tylko nie-Żydów), a niekiedy całych rodzin, które udzielały pomocy ginącym, decydując się na narażenie własnego życia. W roku 1988 parlament Izraela podjął kolejną decyzję akcentującą wagę świadczonej ofiarom pomocy: w przypadku szczególnych zasług może im być nadane obywatelstwo honorowe Państwa Izrael.

Dane mi było już 28 października 1963 r. posadzić w Alei “Sprawiedliwych między Narodami" w Jerozolimie - wspólnie z warszawską harcerką Marią Kann - symboliczne drzewko w imieniu Rady Pomocy Żydom w Polsce, jedno z kilkudziesięciu pierwszych drzewek “polskich" w Yad Vashem. Na krótko przedtem posadziła tam drzewko Władysława Laryssa Chomsowa, przewodnicząca okręgowej Rady Pomocy Żydom we Lwowie w latach 1943-44. Dzisiaj pośród 19 tys. drzewek i tabliczek upamiętniających “Sprawiedliwych" z całej Europy znajduje się ponad 6500 nazwisk Polaków. Zaprezentowany 20 października br. w Jerozolimie okazały leksykon biograficzny zawiera ok. 5800 spośród tych nazwisk w układzie alfabetycznym, gdyż z konieczności redakcyjnej zamyka się na roku 2002, a tytuły i medale “Sprawiedliwych" przyznawane są nadal.

***

Tytułem sprostowania i uzupełnienia relacji p. Andrzeja Niziołka “Polskie drzewka, polskie tablice" czuję się zobowiązany - ze względu na wagę jerozolimskiego sympozjum “Poświęcenie i humanizm" - do sformułowania kilku korygujących i uściślających uwag.

Na sympozjum jerozolimskie nie mógł przybyć dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie prof. Feliks Tych, wobec czego byłem jedynym uczestnikiem przybyłym z Polski, ale też jako jedyny pozostający jeszcze przy życiu współzałożyciel “Żegoty" w 1942 r. - uczestnikiem merytorycznie kompetentnym i moralnie legitymizowanym.

O stronę protokolarną i formalną sympozjum zadbali w sposób godny ambasador RP w Izraelu Jan Wojciech Piekarski i dyrektor Yad Vashem Avner Shalew. Ramy czasowe imprezy pozwalały na szkicowe tylko zaznaczenie najważniejszych spraw. Sam ograniczyłem się więc do przedstawienia fenomenu Rady Pomocy Żydom jako jedynego ciała społecznego w podziemiu, autoryzowanego przez Delegaturę Rządu RP na Kraj oraz przez rząd polski w Londynie, w którym polscy i żydowscy uczestnicy ruchu podziemnego zgodnie współdziałali z pełnym do siebie zaufaniem. Mówiłem też o zapleczu ideowym “Żegoty" i współdziałaniu Jana Karskiego z Zofią Kossak w fazie pierwszego etapu przygotowania zorganizowanych form pomocy. Doktor Szmuel Krakowski, były dyrektor archiwum Yad Vashem, mówił głównie o znaczeniu dokumentów w procesie weryfikowania “Sprawiedliwych".

Zaskakującym nieporozumieniem natomiast było wystąpienie dr Sary Bender z Uniwersytetu w Tel Awiwie (nazwisko nierzadkie w Izraelu i w diasporze żydowskiej w USA). Młoda uczona z wielkim zaangażowaniem przedstawia sytuację Żydów na terenie ówczesnego województwa kieleckiego, nie szukając jednak w ogóle odniesienia do całego problemu terroru niemieckiego w tym regionie (np. transportów więźniów politycznych do Oświęcimia, metod i zakresu działania Gestapo w Radomiu itd.). W konsekwencji dowiedzieliśmy się, że na terenie przedwojennego województwa kieleckiego znalazły się... dwie osoby uznane za “Sprawiedliwych" Polaków.

Dla tych, którzy znają cenne prace prof. Nechamy Tec, polsko-żydowskiej uczonej pochodzące z regionu kieleckiego, opublikowane w USA, czy choćby pamiętnik lekarza z getta krakowskiego prof. Juliana Aleksandrowicza, potem lekarza z partyzantki AK w regionie radomsko-kieleckim (“Kartki z dziennika dr Twardego"), sens i ton wypowiedzi dr Bender były zbytecznym dysonansem. Moderator tej części sympozjum, były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss, dokonywał widocznych wysiłków dla złagodzenia napięcia. Szczęśliwie zamknięcie sympozjum stanowiła cenna wypowiedź dr Mordechaia Paldiela, kierownika wydziału “Sprawiedliwych" w Yad Vashem, na temat niezwykłej roli, jaką odegrał Jan Karski realizując misję emisariusza przewożącego w 1942 r. wiadomości pochodzące z Komendy Głównej AK, Delegatury Rządu na Kraj i od przedstawicieli żydowskiego podziemia w Warszawie do ówczesnego premiera rządu polskiego w Londynie, gen. Władysława Sikorskiego.

Sympozjum jerozolimskie było godnym uznania wyrazem szacunku i powagi, z jakim kierownictwo Yad Vashem odnosi się do problematyki “Sprawiedliwych". Należy uznać, że wydanie polskiego tomu leksykonu w języku angielskim stanowi poważne osiągnięcie, ale nie jest z całą pewnością ostatecznym zamknięciem problematyki współdziałania i pomocy Polaków i Żydów jako jednego z ważnych elementów dziejów społecznych życia pod okupacją niemiecką w Polsce.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2004