Spotkanie

Bp Mieczysław Cisło: Dni Judaizmu mają tylko dać instytucjonalną formę polsko-żydowskim kontaktom, które rozwijamy przez cały czas. / Rozmawiali Maciej Müller i Tomasz Ponikło

13.01.2009

Czyta się kilka minut

Bp Mieczysław Cisło z panoramą Jerozolimy. Lublin, styczeń 2009 r. /fot. Studio Pro-Foto /
Bp Mieczysław Cisło z panoramą Jerozolimy. Lublin, styczeń 2009 r. /fot. Studio Pro-Foto /

Maciej Müller, Tomasz Ponikło: 17 stycznia, tym razem w Warszawie, odbędą się centralne uroczystości związane z Dniem Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce. Jak udaje się realizować - już po raz dwunasty - ten obecny tylko w dwóch innych krajach europejskich pomysł?

Bp Mieczysław Cisło: Obecnie, kiedy już została wypracowana formuła Dnia realizowana na poziomie diecezji, zależy nam, żeby dotrzeć do wszystkich parafii. Na tym odcinku jest wciąż wiele do zrobienia. Mimo że kurie otrzymują bardzo szczegółowe materiały z opracowaniem całej Liturgii Słowa i modlitw, nie wszędzie one docierają.

Dlaczego?

To trudność związana z dystrybucją. Materiały albo docierają nieterminowo albo nie przebijają się przez administracyjne labirynty... Na szczęście jest internet, gdzie z łatwością proboszcz może znaleźć bieżące informacje. Są też media, dzięki którym wiadomość o Dniu powinna docierać do różnych środowisk.

A dociera do środowisk żydowskich?

Początkowo było to utrudnione przez prosty fakt, że pod koniec lat 90. gmina żydowska w Polsce dopiero się odradzała. Jednak dziś można powiedzieć, że Dzień jest wspólnym przedsięwzięciem katolików i Żydów.

Czyli widać jakieś owoce Dnia Judaizmu?

Największe owoce to właśnie obecność strony żydowskiej. I zawiązanie dialogu.

Czy można powiedzieć, że Dzień się rozwija?

Dni Judaizmu są rezultatem dialogu. W dialogu strony lepiej poznają się wzajemnie i poznają same siebie. Poznanie sprzyja otwartości. A obustronna otwartość sprawia, że dialog między Kościołem a gminą żydowską jest prowadzony na różnych płaszczyznach.

Ten dialog jest ograniczany do obchodów Dnia Judaizmu czy to raczej Dzień ma stanowić zwieńczenie różnych działań?

Wystarczy, że spojrzy się na diecezję poznańską, gdzie Dzień Judaizmu trwa tak naprawdę tydzień; na tegoroczny program Dnia w Warszawie, który rozkłada się na kilka dni; albo na Lublin, gdzie szereg inicjatyw dialogu odbywa się przez cały rok: Kongres Kultury Chrześcijańskiej poprzedziło seminarium katolicko-

-żydowskie z udziałem rabina Waltera Homolki, rektora Kolegium Rabinackiego im. A. Geigera w Berlinie, ze studentami. Abp Józef Życiński i ja wraz z zaproszoną młodzieżą uczestniczyliśmy w ich seminarium.

Dni Judaizmu mają dać tylko zinstytucjonalizowaną formę naszym kontaktom, które rozwijamy przez cały czas.

Mówi Ksiądz Biskup o różnych płaszczyznach dialogu. W ostatnich wypowiedziach Benedykta XVI wyraźnie słychać sugestię, że dialog religii powinien mieć charakter raczej dialogu międzykulturowego. Bo dialog religijny ma wyraźne granice.

Papież rozróżnia dialog z religiami światowymi od dialogu z judaizmem. Nawiązuje do słów deklaracji "Nostra aetate" i wypowiedzi Jana Pawła II: judaizm jest w stosunku do chrześcijaństwa religią wewnętrzną. To zobowiązuje do pogłębiania i budowania więzi duchowej z judaizmem, który stanowi korzenie chrześcijaństwa.

W Piśmie Świętym napisano, że przy końcu czasów Żydzi uwierzą w Chrystusa (np. Mal 4, 5-6; Ap 11, 3-11; Oz 3, 4-5; Za 12, 10). Czy mamy dążyć do takiej przemiany?

Dialog nie zakłada nawracania. Zakłada budowanie wspólnoty w takim wymiarze, w jakim wartości nas łączą. Chrześcijaństwo jest zobowiązane nakazem misyjnym. Ale Kościół katolicki odszedł od mentalności nawracania wszelkimi, czasem siłowymi, metodami. Chodzi o postawę, którą lapidarnie ujął ks. Jan Twardowski: "Nie przyszedłem pana nawracać". Dopowiem: "Przyszedłem się spotkać".

Tylko jak w takim razie ma wyglądać spotkanie na płaszczyźnie religijnej?

Jest nią tekst Starego Testamentu. W programie każdego Dnia rabin i biskup analizują wybrany fragment. Do dziś pamiętam, jak rabin Michael Schudrich - a następnie ja - w oparciu o Księgę Rodzaju mówił o antropologii małżeństwa. Jak wiele nas łączy! To są faktyczne spotkania. Np. w Zamościu, tak jak w rzymskim Biblicum, rabin przeprowadza z klerykami egzegezę biblijną, korzystamy również z żydowskich komentarzy do Starego Testamentu. Na KUL powstaje Instytut Studiów nad Judaizmem. W spotkaniach jest także miejsce na modlitwę.

Oczywiście dzieli nas stosunek do Mesjasza, na którego Żydzi wciąż czekają, a my widzimy Go w Chrystusie. Żydzi dochodzą do rozpoznania Mesjasza drogą, którą wytyczył im w historii zbawienia Bóg. Czynią to w wolności, której chrześcijaństwo nie zamierza naruszać, a co niestety kilka dekad po Soborze Watykańskim II nie wszyscy katolicy chcą zaakceptować.

Wolność jest podstawą stosunku do drugiego człowieka. W dialogu chodzi o budowanie wspólnoty wokół wartości z zachowaniem tożsamości, bez ograniczania się tylko do tego, co nas łączy.

Łączy nas w kontekście polskim okrutne dziedzictwo II wojny światowej. Czy ten dialog nie ma czasem funkcji terapeutycznej, nie polega na leczeniu ran i budowaniu własnej pamięci po Holokauście, który rozegrał się na naszych ziemiach?

To jest via negativa. Polega na uprzątnięciu tego, co przeszkadza w spotkaniu. Przez wieki narastały wzajemne krzywdy. Dziś trzeba wszystko nazwać po imieniu, przebaczyć, poprosić o przebaczenie. Jesteśmy na etapie, kiedy przeszłość jeszcze jest w naszych relacjach obecna, trzeba ją pokonywać pojednaniem. Musimy dziś budzić świadomość poznawaniem prawdy, aby niepokoić sumienia i wyzwalać. Z drugiej strony pozytywnie budować, a więc na via positiva budować wspólnotę wokół wspólnych wartości.

Żydzi dostrzegają szczere intencje Kościoła. Jan Paweł II z okazji Roku Milenijnego przeprosił ich za doznane krzywdy. To wskazówka dla tych, którym ciężko przyznać się do win. Niektórzy powtarzają, że nie możemy ciągle bić się w piersi. Jednak strona żydowska też przeprasza za swoje błędy, np. jednoznacznie mówiąc w "Dabru emet", że chrześcijaństwo nie ponosi odpowiedzialności za Holokaust.

Spotkanie z Żydami może utrudniać jednak stosowany w liturgii stary przekład Biblii Tysiąclecia, w którym odredakcyjne śródtytuły są z ducha niedialogiczne w swojej wymowie (np. "Przewrotni Żydzi", "Jezus odrzucony przez swój naród").

W nowych wydaniach Biblii Tysiąclecia czy w tłumaczeniu paulistów uniknięto tych błędów. To prawda, że złe tłumaczenie i ingerencje redakcji wypaczały teologię. Przesłanką do zmian jest więc rewizja wewnętrzna w duchu Soboru. Podkreślam: nie odbywa się to kosztem tożsamości katolickiej, ale jest gestem uczciwości i sprawiedliwości teologicznej. Nie możemy kształtować naszej duchowości w oparciu o formy, które ranią naszych bliźnich. Jednak my też bywamy ranieni, choćby przez zastrzeżenia Żydów do działań Piusa XII w czasie II wojny światowej. Bądźmy cierpliwi, dążmy do celu.

I spotykajmy się. Teraz np. już trzecią grupę księży przygotowujemy do wyjazdu do Yad Vashem. Księża wracają bogatsi w wiedzę, a Żydzi poznają nową twarz naszego Kościoła: młodych księży, którzy otwarcie stawiają trudne kwestie, ale w duchu dialogu. Dla Żydów to odkrycie ewangelicznego oblicza Kościoła w Polsce, jak mi powiedział Alex Danzig z Yad Vashem.

Spotkanie to kategoria bycia chrześcijaninem. Dialog to spotkanie z człowiekiem. W spotkaniu odkrywamy o sobie prawdę. Pękają lody i ludzie dostrzegają, ile nas łączy. Musimy decydować się na takie inicjatywy.

Pojawia się jednak zarzut, że jest to dialog pozorowany lub co najmniej asymetryczny. Na potwierdzenie cytuje się rabinów, którzy mówią, że chrześcijaństwo przecież nie ma im nic do zaproponowania.

Uwzględniając całość zachowań i większość stanowisk, jest to zarzut nieuzasadniony. Jeden człowiek wzbogaca się przez refleksję drugiego człowieka. Każdy człowiek wzmacnia się przez modlitwę. Przez wszystko to możemy się wzajemnie, Żydzi i katolicy, wzbogacać.

Już pięć lat temu razem z rabinem Schudrichem i imamem Chazbijewiczem dyskutowaliśmy podczas debaty o pokoju. Zaproponowałem na koniec modlitwę. Każdy z nas odmówił własną i wówczas było czuć, że pokój jest czymś, co da się wspólnie osiągać.

Jak? Jeżeli mamy pasję, a pasja wynika z miłości, ludzie się zmieniają. My też.

Czy spodziewa się Ksiądz Biskup punktu krytycznego, po osiągnięciu którego dialog chrześcijańsko-żydowski doprowadzi do nowej jakości we wzajemnych relacjach?

Trzeba być pesymistą, żeby oczekiwać trudności. I niekoniecznie trzeba być szalonym optymistą, żeby patrzeć z nadzieją. Wiele już wypracowaliśmy, instytucje funkcjonują, teraz tylko trzeba je wypełniać wspólnie treścią, w postawie szacunku i braterstwa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2009