Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W trakcie poszukiwania sprawców i badania okoliczności zbrodni media przekazywały różne hipotezy, dotyczące przebiegu tragedii i jej przyczyn. Niektórzy doszukiwali się winy u samych kajakarzy, podejrzewając ich o brak znajomości amazońskich realiów oraz poszanowania dla zwyczajów i kultury Indian. Inni - zwłaszcza w Peru - wykorzystali dramat polskiego małżeństwa, aby po raz kolejny przypiąć indigeneas (jak nazywa się rdzennych mieszkańców amazońskiej dżungli) łatę dzikusów i gorszych obywateli. Jednak największą popularność zdobyła hipoteza łącząca morderstwo białych turystów z funkcjonującą wśród Ashaninkas legendą o Gringos Pishtacos: białych bandytach, skradających się do rozsianych wzdłuż rzeki wiosek i mordujących Indian.
Dziś wiemy, że rzeczywistość była bardziej prozaiczna. Ostatnie doniesienia Tomasza Surdla, który z ramienia rodziny i przyjaciół zabitych prowadził poszukiwania i uczestniczył w policyjnym śledztwie, potwierdzają, że Mróz i Frąckiewicz zostali zamordowani wieczorem 27 maja, jeszcze zanim zdążyli dobić do brzegu. Pierwsze relacje sugerowały, że podróżnicy rozbili w ciemnościach obóz na skraju osady, co miało być bezpośrednim powodem ataku. Indiańska milicja ze wspólnoty Tahuarapa wytropiła i złapała mordercę, którym okazał się 40-letni mężczyzna pochodzący z plemienia Ashaninkas. Jego wspólników poszukuje policja. Najprawdopodobniej było to zabójstwo na tle rabunkowym.
Dzień po opublikowaniu w mediach informacji o morderstwie nad Ukajali, Carlos Vasquez - przewodniczący odbywającego się w tych dniach I Kongresu Organizacji Rdzennych Indian Ashaninkas - potępił zbrodnię dokonaną przez swoich współplemieńców i obiecał pomoc w wyjaśnieniu okoliczności i ukaraniu winnych. Vasquez mówił, że rdzenne plemiona są zawstydzone udziałem ludzi Ashaninkas w tej tragedii i proszą o wybaczenie rodziny zamordowanych i polski naród. W tym samym czasie na peruwiańskich portalach informujących o zdarzeniu pojawiły się komentarze, świadczące o tym, że część społeczeństwa Peru już zinterpretowała sytuację i osądziła winnych, rzucając cień na całą społeczność indiańską.
Wszystko to wydarzyło się, jeszcze zanim policja zakończyła poszukiwania sprawców i potwierdziła motywy, które okazały się brutalnie banalne. Niezależnie od tego, na pierwszy plan wysunął się etniczny kontekst wydarzenia: Biali kontra Indianie, "my" kontra "oni", który został zbudowany przez (uprzedzający fakty) ton medialnych komentarzy i postawę samych Indian. O przyczynach takiego interpretowania rzeczywistości opowiada "Tygodnikowi" ks. Roman Olesiński, salezjański misjonarz od 40 lat związany z Peru, obecnie pracujący wśród Indian nad rzeką Mara?ón.