Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
2. Biorąc pod uwagę kaliber sprawy, warto zainicjować debatę w "Tygodniku" na temat "wiara a ewolucja wszechświata". Słusznie wypowiadał się niedawno na tych łamach ks. prof. Michał Heller, że dyskusje na styku "nauka i wiara" są mało obecne w Kościele, a nauka dostarcza nam ciągle nowego materiału do przemyśleń. Moja dziedzina - genetyka molekularna - to np. gejzer nowych danych.
3. Na koniec parę sprostowań dotyczących fragmentu artykułu odnoszącego się do powstania płci, bowiem jako genetyk rozwoju zajmowałam się szczególnie właśnie tym zagadnieniem.
- Nie jest prawdą, że "za płeć odpowiedzialne są przede wszystkim chromosomy X i Y". Tylko jeden mały gen chromosomu Y daje impuls do rozwoju zarodka ludzkiego w kierunku męskim. Jeśli brak tego genu, dochodzi do rozwoju żeńskiego. Jednak większość licznych genów odpowiedzialnych za rozwój płci, bezpośrednio lub pośrednio pobudzonych przez ów "męski gen", ma niewiele wspólnego z X i Y.
- Sprostowania wymaga też interpretacja aberracji liczby chromosomów płci, które autor przytacza jako przykład różnorodności mogącej być źródłem ewolucji płci człowieka. Otóż to są przypadki patologicznych zespołów genetycznych, które skutkują bezpłodnością, a więc z punktu widzenia ewolucji jest to "dead-end". To samo z przykładami tzw. "odwrócenia płci", którymi zajmuje się moje laboratorium. Kobiety XY i mężczyźni XX są całkowicie niepłodni. Przyczyny tych zespołów są inne niż podane w artykule. "Niezadziałanie prawidłowe hormonów w okresie prenatalnym" powoduje natomiast pojawienie się różnych cech obojnaczych, które stwierdza się dość często, bo 1:4 500 żywych urodzin (dane brytyjskie). To jest zresztą dość duży problem w pediatrii, gdy trzeba nadać płeć metrykalną - jaką wybrać?
- O biologicznych przyczynach skłonności seksualnej do tej samej płci jednak niewiele wiadomo. Zjawisko to występuje w przyrodzie również u wspomnianej muszki owocowej. Hipotetycznie, prenatalne nieprawidłowe wydzielanie hormonalne może mieć tu znaczenie, ale niczego nie udowodniono. Opublikowane badania nie zostały dotychczas potwierdzone.
- Rzeczywiście wydaje się, że pojawienie się płci w ewolucji było atutem, jednak na pytanie "dlaczego?" nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Sprawa jest otwarta.
- Wreszcie kwestia znikającego chromosomu Y. Jeśli spojrzeć na ewolucję chromosomów płci z X i Y, powiedzmy z perspektywy okresu od pierwotnych ssaków, tzn. jakieś 130-170 mln lat temu, do naczelnych, np. do szympansa (4-5 mln), rzeczywiście wygląda na to, że Y jest w zaniku. Jednak w ewolucji bardzo niedawnej, bo sięgającej zaledwie 2-4 mln lat temu, doszło do utworzenia na Y pakietu genów potrzebnych do produkcji plemników. Biorąc pod uwagę, że wypadnięcie tego pakietu jest jedną z najczęstszych genetycznych przyczyn niepłodności mężczyzn, można przyjąć, że zaczęła działać selekcja, która przeciwdziała degeneracji tego chromosomu. Nawet gdyby degeneracja Y nadal postępowała, nie oznacza to sytuacji podobnej do tej z filmu "Seksmisja", ponieważ nie o Y chodzi, lecz o gen determinacji płci. Nie można wykluczyć, że równolegle tworzy się jakiś mechanizm alternatywny determinacji płci - przecież proces ewolucji nadal trwa.
Prof. Jadwiga Jaruzelska
(PAN Poznań)
Nieścisłości
Artykuł Pana Artura Sporniaka pt. "Święcona woda w probówce" ("TP" nr 38/2011) zawiera pewne istotne nieścisłości. Nigdy nie byłem współorganizatorem seminarium "Nauka-Religia-
-Dzieje" w Castel Gandolfo. Moja rola ograniczała się do czysto technicznych prac związanych z drukowaniem kilku tomów, zawierających referaty wygłaszane podczas tych seminariów. Organizatorem seminarium i redaktorem merytorycznym tomików z materiałami oraz dyskusjami, był zawsze prof. Jerzy Janik.
Nie należałem też, niestety, do tych bliskich znajomych i przyjaciół bł. Jana Pawła II, którzy spotykali się z nim na nartach czy wyprawach kajakiem po Mazurach i którzy od lat dyskutowali z Papieżem o problemie relacji pomiędzy nauką i wiarą. Zostałem dokooptowany do tego grona dopiero w 1982 roku i uczestniczyłem tylko w kilku seminariach w Castel Gandolfo.
Wspomniane wyżej nieścisłości stawiają mnie w niezręcznej sytuacji wobec prof. Janika, któremu bardzo wiele zawdzięczam.
Ks. Piotr Lenartowicz SJ (Kraków)