Sekret poliszynela

Premier rządu włoskiego, Silvio Berlusconi, z pochodzenia przedsiębiorca, jest przedmiotem nader licznych ataków, zarzutów i kpin. Jego przeciwnicy mają po temu poważne powody. Konkurent w handlu, Carlo de Benedetti, nie kupił państwowego koncernu SME za 497 miliardów starych lirów, bo Berlusconi przebił go ceną, a sąd uznał, że koncern wart był więcej.

05.10.2003

Czyta się kilka minut

Konkurent polityczny, Romano Prodi, też wiele stracił przy tej okazji - był wtedy sprzedawcą SME. Ideolog antyglobalistów, markiz Paolo Flores d’Arcais, ma za złe premierowi nie tylko mieszczański smak i maniery, lecz zwłaszcza jego uściski z Bushem i sojusz z USA. Konkurenci z lewicy - DS, tj. włoskie SLD - mają za złe, że byli już w ogródku, ale w ostatnich wyborach blok Berlusconiego zdobył 67% głosów. Miłośnicy satyry i humoru ganią premiera za jakość jego żartów: jako nowy przewodniczący UE, w Strasburgu, odpowiedział z grubej rury Schulzowi, deputowanemu z niemieckiej SPD, który - współczując bratniej DS - przerwał mu mowę tronową pytaniem o świadectwo niekaralności. Mówca zażył go z mańki, a mógł odpowiedzieć: owszem, miał jedną sprawę, doprowadzoną do wyroku, mianowicie uniewinniającego. Pozew na nią wręczono premierowi podczas spotkania Wielkiej Ósemki w Neapolu. Aby uniknąć takich siurpryz, parlament uchwalił karencję na okres urzędowania dla pięciu najwyższych dostojników państwowych, od prezydenta do premiera. Larum podniosło się tak głośne, że zagłuszyło wiadomość, iż Chirac dawno wprowadził ten usus we Francji.

Szczególne pretensje mają do premiera włoscy prokuratorzy. Ich korporacja, Magistratura democratica, co jest pseudonimem PDS, ma w Naczelnej Radzie Sądownictwa głos decydujący. Większość oskarżycieli ze słynnego mediolańskiego pool’u do niej należy; może dlatego bardzo skuteczna akcja “czyste ręce" wykosiła chadeków i socjalistów, ale całkiem pominęła komunistów, chociaż na potrzeby partii brali kubany nie tylko od krajowych sponsorów, ale i zza żelaznej kurtyny; był to sekret Poliszynela. Teraz zaś sądowa “droga do socjalizmu" wlecze się, jak nasze autostrady. Wciągnięty był Berlusconi w 13 spraw, w tym 9 wytoczyła mediolańska prokuratura. Otwarte z nich są jeszcze 4, m.in. - proces o znane nam już SME i o sporny zakup piłkarza Lentiniego dla klubu Milan. Owszem, nie zarzucono mu jeszcze spowodowania wybuchu Etny, ale twierdzenie premiera, że jest ofiarą nagonki wygląda niepoważnie, skoro w długiej serii oskarżeń brak najcięższego dla polityka posądzenia - że brał łapówki. Jeżeli już - to nie brał, tylko dawał. Jest to fenomen wśród polityków tak rzadki, że bledną przy nim inne grzechy. Pretensje do Berlusconiego mają też kronikarze gaf: wciąż im za mało, chociaż włoski premier - przyznajmy - bardzo się stara. Zawsze jednak pozostaje daleko w tyle za Wałęsą, Jelcynem, Bushem. Cóż, amator. Dowodem nieznanej już u nas amatorszczyzny jest jego stosunek do telewizji. Premier włoskiego rządu zostawił państwowy 3 kanał opozycji, a główny dziennik 1 kanału prowadzi passionaria Lilly Gruber. Tak jest, ma własne trzy kanały i ten węzeł musi w końcu przeciąć. Tymczasem - z lęku przed pretensjami - zapanowała w nich nudna poprawność. Najtęższy mózg jego trustu (140 kg żywej wagi), Giuliano Ferrara, niegdyś wódz turyńskiego komsomołu, redaktor dziennika “Il Foglio", popisuje się w postronnej TV La Sette.

W tych warunkach łatwo o wrażenie, że przeciw Berlusconiemu są wszyscy. Z jednym wyjątkiem - większości włoskich wyborców. Rzecz dziwna, ale chwilowo oczywista: inflacja - 2,7%, bezrobocie - 8,8%.

Jeszcze dziwniejsze jest wszelako, że w tym chórze wybija się głos polskiej opinii. Jest to głos zupełnie bezinteresowny i nic wspólnego nie mający z interesem państwa, stojącego w przedsionku Unii. To zagadka, co nam każe basować kociej muzyce pod jegomościa, którego prawdziwą winą jest, że przeszkodził lisowi wrócić do ogródka i zrobić z gąski znany nam pasztet. Nie ma postępku włoskiego premiera, który by nie był przedstawiony jako występek, albo odstępstwo od dobrych obyczajów, przez większość naszej prasy i telewizji, z pierwszym kanałem TVP na czele. W największym polskim dzienniku znalazł się tytuł: “Czy włoska prezydencja będzie ciągiem gaf i katastrof?". Co tu zdumiewa, to nieświadomość, że cała kariera Berlusconiego zaczęła się od przełamania państwowego monopolu na informację telewizyjną. 20 listopada 1984 premier Bettino Craxi odebrał rządowej RAI przywilej wyłączności. Umożliwił tym pewnemu niebogatemu właścicielowi prowincjonalnego nadajnika emisję ogólnokrajowego dziennika telewizyjnego. Wybić się spośród setek innych prywatnych stacji pomogły Belusconiemu nie gołe girlsy i Wielcy Bracia, tylko zdolni dziennikarze, którzy dość mieli urzędowej nudy, kłamstwa i przymusu. Toć zdaje się, że o to samo chodzi “Gazecie Wyborczej" i za to właśnie daje się lubić.

Że Berlusconi nie jest człowiekiem przypadku i to nieszczęśliwego, że jest przewodniczącym ciała, od którego zależy kawał przyszłości naszego kraju i że pod jego pieczą za kilka dni omawiać się będzie kształt tej przyszłości, zdał sobie jednak sprawę Aleksander Kwaśniewski. Wyłamał się z chóru, zjechał na kilka godzin do Rzymu. Wydaje się jasne, że na charakter i połowiczne rezultaty tej wizyty wpłynął stan naszego krajoznawstwa politycznego; gdy chodzi o Włochy, jest kaleki. Tylko paru spośród korespondentów naszej telewizji i prasy informuje bezstronnie i przenikliwie o tym, co dzieje się w tym ważnym kraju.

Sądzę, że przyczyna tego fenomenu jest banalna. To chyba wynik oszczędności (“gdy chodzi o oszczędność, żadna suma nie gra roli" - mawiał Kazimierz Rudzki). Korespondentów naszych stać tylko na lekturę dziennika “La Repubblica", redagowanego świetnie, ale w tym głównie celu, aby Włochów utrzymać w przekonaniu, że największym dla nich zagrożeniem jest hamburger z coca-colą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2003