Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W notatce „Auschwitz i Pilecki”, opisującej sprawę wrzawy wokół niewysłania zaproszenia na obchody 70-lecia wyzwolenia obozu do najbliższej rodziny Rotmistrza, pojawiła się informacja, że na całą sytuację „poskarżyła się córka Witolda Pileckiego”. Otóż zanim pani Zofia Pilecka-Optułowicz cokolwiek powiedziała (a nie zabierała jako pierwsza głosu w tej sprawie) – fakt niezaproszenia jej rodziny na obchody do Auschwitz opisał któryś z popularnych blogowiczów prawicowych (chętnie używających postaci historycznej dla podniesienia rangi własnej osoby), zaś inne z kolei media podchwyciły ów wątek; to, co później powiedziała pani Zofia, było wyłącznie reakcją na wiele telefonów, jakie dostawała z prośbą, by odnieść się do tej sprawy.
Pani Zofia nigdy by sama publicznie takich skarg nie zgłaszała – jest osobą taktowną i wrażliwą i nie ma jakichkolwiek aspiracji do „bycia na świeczniku”. Piszę o tym, gdyż jeszcze wczoraj rozmawiałyśmy na ten temat – pani Zofia jest moją zaprzyjaźnioną sąsiadką i pomagam jej np. w kwestii kontaktów ze szkołami noszącymi imię jej ojca (to starsza pani, która nie używa komputera ani nie korzysta z internetu).
Ten list jest wyłącznie moją inicjatywą – chciałabym, aby było wiadomo, jak faktycznie wyglądała cała ta historia.