Res iudicata

W nowej ustawie lustracyjnej rozmył się (wśród wielu kategorii), termin OZI, oznaczający osobowe źródło informacji, za jakie mógł uchodzić każdy osobnik podsłuchiwany, a nawet - obdarzony zbyt donośnym głosem. Równocześnie zniknęło jednak pojęcie osoby pokrzywdzonej. IPN przyznawał ten status - po żmudnym dochodzeniu - tym na przykład, którzy znaleźli się na tzw. liście Wildsteina, nie należąc do agentury. Mieli zaś teczki, bo bezpieka uznała ich za ponętniejszy od innych obiekt obserwacji. Stąd sporo tam ludzi na widoku, mogących mieć wpływ na opinię.

27.03.2007

Czyta się kilka minut

Wejście w życie nowej ustawy lustracyjnej zmusza do pilnej i oficjalnej odpowiedzi na pytanie: czy nieobecność w niej pojęcia osoby pokrzywdzonej przez władze PRL oznacza unieważnienie już wydanego w tym sensie orzeczenia? Miałoby to skutki nader kłopotliwe. Po pierwsze - dla owych osób, zmuszonych teraz do składania zapewnień o swojej niewinności i oczekiwania na ich sprawdzenie przez długie lata. Po wtóre - dla IPN, mającego na głowie setki tysięcy nowych dochodzeń i zobowiązanego w pierwszym rzędzie do weryfikacji kadry kierowniczej, i innych objętych lustracją kategorii; gdzie tu miejsce dla garści okularników. Należę do tej garści i otrzymałem z IPN zaświadczenie (BU Kr III-5532-144/05 z 21 kwietnia 2006 r.), świadczące po rocznym dochodzeniu, że należałem nie do agentów bezpieki, ale raczej do osób przez nią pokrzywdzonych. Wzmiankuję o tym dlatego, że istnieją powody, które z problemu pozornie marginalnego czynią kwestię zasadniczą.

Otóż w opisanym punkcie ustawa lustracyjna sprzeczna jest z kardynalną zasadą ne bis in idem, stanowiącą podstawę art. 199, par. 1, pkt 2 kodeksu postępowania cywilnego i art. 17, par. 1, pkt 7 kodeksu postępowania karnego. Sprowadza się do prostego prawidła: nie można być dwa razy sądzonym w sprawie zakończonej prawomocnym orzeczeniem. Nie bawmy się zaś w sofistykę: IPN jest organem władzy sądowniczej. Jego orzeczenia, czy zaświadczenia (jakkolwiek by je nazwać), równe są albo aktowi absolucji, albo wyrokowi śmierci cywilnej. I oto nowa ustawa, pozwalająca na ponowne orzeczenie (z uzasadnieniem czy bez niego) w wypadku res iudicata, tj. spraw już raz rozpatrzonych, nie tylko urąga zasadom prawa, ale podważa powagę Instytutu Pamięci Narodowej. Jeżeli można jednym gestem unieważnić orzeczenia dotychczas wydane, to jaką rękojmię wiarygodności mieć będą przyszłe decyzje tej samej instytucji? Już ta kwestia pozwala na uznanie nowej ustawy za lex imperfecta.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2007