Republika podróżników

Vera i Jan Michalscy lubili podróżować. Najpierw kursowali między Szwajcarią a Paryżem, później na ich trasie pojawiła się Warszawa. Te podróże odbywali w interesach. Do Petersburga, Gwatemali albo na Biegun Północny wiodła ich miłość do literatury i ciekawość świata.

15.06.2003

Czyta się kilka minut

Kiedy założyli wydawnictwo, najchętniej publikowali pisarzy, dla których podróż była esencją życia. Podróż podróży nierówna, dla jednych to ucieczka przed Syberią lub obozem, dla drugich świadome zerwanie więzi z duszną kulturą ojczyzny, dla jeszcze innych - wędrówka do kresu ludzkiego doświadczenia. Jan Michalski rok temu odszedł w najdalszą podróż. Odtąd ciężar prowadzenia Oficyny spoczywa na barkach Very Michalskiej. Trzeba z nią porozmawiać. Ale nie ma jej w szwajcarskim biurze. „Jest w drodze na lotnisko” - informuje sekretarka.

Najpierw Czapski

Skończywszy filozofię i socjologię na KUL-u, Jan Michalski wyjechał na stypendium do Belgii, by w College d'Europe w Brugii badać możliwości integracji europejskiej. Był pamiętny rok 1980. Żelazna kurtyna nieco się uchyliła, potem opadła z hukiem, a integracja, zwłaszcza z udziałem narodów środkowoeuropejskich, wydawała się niektórym piękną fantazją.

Niektórym - lecz nie Michalskiemu. Po wprowadzeniu stanu wojennego pozostał na Zachodzie; w Genewie poślubił Verę Hoffmann, absolwentkę historii. Założyli wydawnictwo, które miało służyć właśnie integracji podzielonego kontynentu. I tak w 1987 r. w Szwajcarii zaczęła się historia Les Editions Noir sur Blanc. Wkrótce było to już wydawnictwo szwajcarsko-francuskie, z redakcją w szwajcarskim Montricher i w Paryżu, skąd łatwiej obserwować światową literaturę. Niedługo potem Oficyna Literacka Noir sur Blanc - bo pod taką nazwą zarejestrowano ją u nas - otworzyła w Warszawie trzecią filię. Europa Srodkowo-Wschodnia odzyskała wolność, ale dzieło wielkiej integracji dopiero się zaczynało.

Jak Michalscy rozumieli swoje zadanie, nim narody środkowoeuropejskie wyzwoliły się od totalitaryzmu? Prosto i podobnie jak po upadku komunizmu: trzeba nieustannie przypominać Zachodowi o dziejach i kulturze Wschodu. Noir sur Blanc wydało więc nie tylko nowy francuski przekład „Pana Tadeusza” czy pierwsze nad Sekwaną pełne wydanie „Dziadów”, ale także „Trzy po trzy” Fredry, interesujące Francuzów z racji epizodów napoleońskich. Książki rozeszły się w dużym, jak na francuskie warunki, nakładzie. Niektóre - np. epopeja Mickiewicza ze wstępem Czesława Miłosza i „Dziady” z komentarzem Andrzeja Wajdy, a przede wszystkim „Najkrótsza historia Polski” Michała Tymowskiego - doczekały się nad Sekwaną kilku wydań.

Michalscy odkryli też dla czytelnika francuskojęzycznego pamiętniki Paska. Wprowadzili ich w świat Mrożka i zapoznali z „Myślami nieuczesanymi” Leca. Dzięki tym dwóm nazwiskom odnieśli w Szwajcarii i Francji sukces i zdobyli renomę. To zaś pozwoliło promować kolejnych pisarzy: od Stryjkowskiego i Konwickiego, po m.in. Janusza Andermana, Piotra Szewca, Andrzeja Barta i Jerzego Pilcha. Lada chwila ukaże się po francusku „Wojna polsko-ruska” Doroty Masłowskiej.

Ale pierwszymi dwiema książkami były „Wspomnienia starobielskie” i „Proust w Griazowcu” Józefa Czapskiego. Potem „Tumult i widma” i wiele innych jego książek. Wybór pierwszego tytułu i nazwiska nie był dziełem przypadku. Czapski uosabiał ducha niepodzielnej kultury europejskiej, w której mieści się Proust i rosyjski myśliciel Wasilij Rozanow, był też świadkiem tragedii rewolucyjnej Rosji i poszukiwaczem prawdy o Katyniu, której Zachód nie znał. A poznać ją musiał, by zrozumieć Wschód.

Później Czapski stał się dla Michalskich jednym z najbliższych przyjaciół, szczególnie dla Very, w której żyłach płynie krew rosyjskich przodków - książąt Sayn-Wittgenstein i Razumowskich. Idea integracji nie była dla niej czczą abstrakcją. Europa była
w jej rodzinie, podobnie jak w rodzinie Czapskich. Trzeba było powiększać tę rodzinę, toteż Jan szukał dla Oficyny pisarzy polskich, a ona - rumuńskich, węgierskich, szczególnie zaś rosyjskich.

Sołżenicyn chyli czoło

Tych ostatnich nie trzeba było szukać daleko. Los nie poskąpił Wittgensteinom i Razumowskim talentów literackich. Katarzyna Sayn-Wittgenstein, babka Very, jest autorką bezcennych wspomnień „Koniec mojej Rosji. Dziennik 1914-1919”. Wnuczka przetłumaczyła dziennik na francuski, ukazało się także polskie tłumaczenie owego przenikliwego opisu zmierzchu rosyjskiej arystokracji i narodzin „ojczyzny proletariatu”. Aleksander Sołżenicyn napisał do autorki dziennika: „Była Pani niezwykle przenikliwą panienką. W środku marca 1917 roku w Piotrogrodzie udało się Pani sformułować w ogólnym zarysie wszystkie najistotniejsze sprawy, dla których opowiedzenia ja potrzebowałem aż ośmiu tomów”. Talentem pisarskim obdarzona była także ciotka Very Maria Razumowska, autorka obszernej biografii Mariny Cwietajewej. Wkrótce Noir sur Blanc wyda „Rodzinę na carskim dworze” Razumowskiej, historię rodu. Nb. krewni Very finansowo wspomogli na starcie wydawnictwo Michalskich.

Michalska przybliża Zachodowi także współczesną Rosję, wydała po francusku m. in. Zoszczenkę, a także książki radzieckich dysydentów, np. prof. Jurija Orłowa, obrońcy praw człowieka w ZSRR, dziś czołowego działacza moskiewskiego Komitetu Helsińskiego.

„Vera łączy w sobie najcenniejsze zalety Szwajcarki i Rosjanki. Szwajcarską pracowitość i obowiązkowość ze słowiańską dezynwolturą i fantazją. Jest przywiązana do kultury rosyjskiej, głównie dzięki matce i ciotkom” - mówi Anna Zaremba, jej bratowa i szefowa warszawskiej redakcji Noir sur Blanc.

Od Tamki do Frascati

Michalscy zaczęli bywać w Polsce po 1989. Otwarli w Warszawie biuro, które stało się zalążkiem przyszłej Oficyny Literackiej Noir sur Blanc. Biuro - szumnie powiedziane, było to mieszkanko romanistki Anny Zaremby (studia doktoranckie na archeologii u prof. Michałowskiego) i jej męża, jedynych wówczas pracowników Noir sur Blanc w Polsce, których zadaniem było utrzymywanie kontaktów między pisarzami krajowymi a szwajcarską centralą. Już w 1992 r. biuro zamieniło się w prawdziwe wydawnictwo, a redakcja przeniosła się z Tamki do eleganckiego domu na Frascati.

Jedną z pierwszych książek Oficyny była „Miłość na Krymie”, nowa sztuka Mrożka wydana równocześnie w Paryżu i Warszawie. Oficyna, podobnie jak jej szwajcarsko-francuska siostra, służy integracji; chodzi o to, by polską kulturę wzbogacić o nieznane nam dotąd dzieła kultury zachodniej. A było kilku kontrowersyjnych klasyków współczesności, w Polsce niemal nieznanych, np. Henry Miller czy Charles Bukowski. Michalscy zachwycili się nimi, a będąc świadkami ich sukcesów we Francji - podjęli ryzyko wprowadzenia ich na rynek polski. Skandal nie wybuchł - każdy czytelnik może się przekonać, że pogłoski o pornografii były w przypadku Millera i Bukowskiego przesadzone, a jeśli nawet w ich dziele dominuje erotyzm, to nie ma mowy o zaprzepaszczonym talencie.

Wydając Millera (dotąd 13 tytułów) Michalscy wpadli na trop jego przyjaźni z Blaise Cendrarsem i Lawrencem Durrellem. Rozpoczęli więc edycję pism Cendrarsa (dotąd 9 tomów), który stał się ukochanym pisarzem Michalskiego; teraz Noir sur Blanc wydaje arcydzieło Durrella - „Kwintet awi-nioński”, a do tego fascynującą korespondencję Millera z Cendrarsem i Durrellem. Michalscy zzwrócili też uwagę na szwajcarskiego prozaika Nicolasa Bouvier. Bouviera, podobnie jak Cendrarsa, trawiła gorączka podróżowania do najdalszych zakątków świata.

„Brat - wspomina Anna Zaremba - nosił się z zamiarem wydawania największych dzieł podróżniczych. Wydał opowieść Beniowskiego o jego tułaczce przez Syberię aż na Madagaskar. Miller, Bouvier, urodzony w Indiach i zmarły w Prowansji Durrell przez całe życie podróżowali. Jan i Vera też uwielbiali podróżować: a to śladami Bobkowskiego do Gwatemali, bo akurat wydali po francusku „Szkice piórkiem”, a to do Rosji i na Ukrainę, do ojczyzny przodków Very, a to kaprys pchnął ich na Biegun Północny”.

W podróży do Rosji towarzyszyła im matka Very. Daria Razumowska pierwszy raz od wygnania ujrzała ojczyznę. W Petersburgu zwiedzała z dziećmi pałac, należący ongiś do rodziny, dziś zamieniony w muzeum. Matka Very przez całe życie z pasją paliła papierosy, toteż w pewnej chwili ogarnął ją kaszel. Na co podniosła się staruszka pilnująca eksponatów i ze współczuciem darowała jej banana, skarb, jaki Rosjanie widzieli wówczas tylko w snach...

Arcydzieło i kryminał

Michalscy zauważyli, że jedną z najciekawszych antologii francuskiej poezji stworzył pewien Amerykanin, który wkrótce zadebiutował jako autor „Trylogii nowojorskiej”, przyjętej w Paryżu entuzjastycznie. „Trylogia” Paula Austera rychło ukazała się w Polsce, potem oficyna wydała kolejne książki tego pisarza - popularnego dziś u nas, choć tylko w pewnym kręgu, mimo filmowych adaptacji jego prozy. Oficyna nigdy jednak nie stawiała na sukces masowy, toteż nie zabiega zbytnio o reklamę i promocję. „Może w końcu ugniemy się nieco wobec ducha czasów, ale chcemy zachować rozsądek: dobra literatura musi się bronić sama, a nie dzięki marketingowi” - wyjaśnia Anna Zaremba. Największym sukcesami finansowymi okazały się dzieła Mrożka oraz laureata nagrody Nobla V.S. Naipaula. „Mrożek to nasza największa chluba” - dodaje Anna Zaremba.

Powodem do dumy jest też dopiero co wydana „Ostatnia powieść” Teodora Parnickiego. Na studiach Anna Zaremba i Jan Michalski należeli do nieoficjalnego koła wielbicieli Parnickiego. Byli dumni, kiedy mogli opublikować po francusku „Koniec Zgody Narodów”. Potem - pierwsze polskie wydanie „Opowieści o trzech metysach”. Na koniec Eleonora Parnicka, wdowa po pisarzu, przekazała wydawnictwu rękopis ostatniej jego powieści. Parnicki miał słaby wzrok, pisał więc kolorowym mazakiem, stawiając ogromne litery. Rękopis przepisano i przystąpiono do pracy redakcyjnej, która trwała cztery lata. Składnia Parnickiego jest tak zawiła, że niemal nad każdym zdaniem redaktorzy, korektorzy, pracownicy fotoskładu głowili się tygodniami. Vera Michalska też nie ufała Parnickiemu, choć jej czujności nie budziła składnia, a hermetyczność jego prozy. W końcu przełamała się i - jak sądzi Anna Zaremba - nie żałuje, że uległa entuzjazmowi polskich współpracowników. „Ostatnia powieść” raczej nie trafi na listy bestsellerów, niemniej Noir sur Blanc zapisuje się tym przedsięwzięciem w historii literatury polskiej. Sama Vera Michalska przyznaje: ,,Z literatury polskiej najbardziej cenię twórczość młodych pisarzy i ten typ humoru, który pojawia się u Mrożka i Leca”.

Oficyna nie ma ambicji wydawania tytułów głośnych i modnych przez pięć minut. Nawet sięgając po powieści kryminalne, po-zostaje w kręgu literatury elitarnej. Rozpoczęła właśnie edycję sensacyjnych powieści i opowiadań Patricii Highsmith, ale to także proza wyrafinowana. Podobnie jak „kryminały” Andrei Camilleriego (dotąd Oficyna wydała trzy jego powieści) czy izraelskiej pisarki Shulamit Lapid bądź Amerykanki Donny Leon, która akcję ośmiu swoich powieści umieściła w Wenecji.

Noir sur Blanc nie musi się obawiać o przyszłość. Krąg czytelników literatury elitarnej nie zmniejsza się nawet w czasach kryzysu. Au-ster czy każda kolejna powieść Umberta Eco przynoszą Oficynie sukces. Rocznie ukazuje się tu kilkanaście książek, w ostatnich latach około trzydziestu-czterdziestu. „Trochę za dużo jak na możliwości czworga pracowników i księgowej” - mówi Anna Zaremba.

Jan Michalski zmarł przed rokiem. Miał zaledwie 49 lat. Choć cierpiał, a mówienie przychodziło mu z trudem, niemal bez przerwy rozmawiał z najbliższymi o przyszłości Noir sur Blanc, przede wszystkim o udziale Oficyny w prywatyzacji krakowskiego Wydawnictwa Literackiego. W Polsce spekulowano, że po jego śmierci Vera Michalska może wycofać się z rozmów z WL, ale podejrzewać ją o to mogli tylko ci, którzy jej nie znają. Od lutego 2003 Michalska ma 85 proc. udziałów w krakowskim wydawnictwie. Anna Zaremba: „Brat marzył, by się związać z WL, bo to jedyne podobne do nas wydawnictwo, tak samo rozmiłowane w literaturze amerykańskiej, francuskiej, rosyjskiej i polskiej. To WL wydawał najpierw Mrożka, i to oni pierwsi pod koniec lat 80. odważyli się publikować Millera”.

Udział Oficyny w prywatyzacji WL nie grozi temu ostatniemu koniecznością zmiany profilu. Nie ma też mowy o wchłonięciu jednego wydawnictwa przez drugie. Istnieją dwa wydawnictwa, tyle że pod jednym prezesem. I może w przyszłości prowadzić będą wspólne działania promocyjne czy handlowe. Już w tej chwili sprzedażą książek Noir sur Blanc zajmuje się dział handlowy WL.

Noir sur Blanc nadal będzie służyć integracji kulturowej. We Francji ukazała się właśnie książka Agaty Tuszyńskiej o Singerze i „Oksa-na” Włodzimierza Odojewskiego. Michalska chce teraz prezentować na Zachodzie pisarzy ukraińskich, np. Jurija Andruchowycza, i autorów z krajów bałtyckich. W Polsce pojawią się w najbliższych latach kolejne tomy Austera, Millera, Cendrarsa, Durrella. Następne książki Mrożka i Naipaula. Wkrótce Oficyna rozpoczyna edycję ekskluzywnych wydawnictw artystycznych wzorowanych na francuskiej serii „Cahiers dessines”. Duży format, znakomity papier, a przede wszystkim rysunki znanych rysowników i pisarzy. We Francji był to np. Friedrich Durrenmatt, Sempe czy Frederic Pajak, w Polsce seria rozpocznie się rysunkami Mrożka.

Ta inicjatywa ucieszyłaby z pewnością Jana Michalskiego, który zawsze zabiegał, by książki Oficyny były dziełami sztuki graficznej. Był wrażliwy na malarstwo, nic zatem dziwnego, że do jego przyjaciół należeli Czapski i Balthus.

W roku 1995 Michalscy otrzymali Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski za rozpowszechnianie kultury polskiej w świecie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2003

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (24/2003)