Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Patrząc na zdjęcie weterana UPA, wykonane w czasie uroczystości otwarcia cmentarza Ukraińców w Pawłokomie w maju 2006 r. i ilustrujące tekst Rafała Wnuka, jako Polak-pedagog zadaję sobie pytanie, za co otrzymał odznaczenia umieszczone na piersi... Należę do zwolenników mówienia pełnej, bolesnej prawdy o stosunkach polsko-ukraińskich. Tylko tą drogą dojdziemy do porozumienia między naszymi, słowiańskimi przecież, narodami.
ADAM RZĄSA (Rzeszów)
***
Z wielu listów, jakie otrzymaliśmy po wydaniu dodatku o historii Ukrainy, wynika, że publikacje "TP", zwłaszcza poświęcone UPA, były jednostronne i pomijały kwestię krzywd wyrządzonych Polakom przez Ukraińców. Pojednanie między naszymi narodami wciąż, jak widać, napotyka na kłopoty. Czy można bowiem zliczyć publikacje polskich historyków na temat konfliktów polsko-ukraińskich, w których polskie racje i krzywdy, jakich Polacy doznali, zostały dokładnie opisane? "TP" pisał o Wołyniu wielokrotnie. Co też ważne: polska historiografia stoi na znacznie wyższym poziomie niż ukraińska, w której nawet zbrodnie stalinizmu wymierzone w Ukraińców, np. Wielki Głód z lat 30., nie doczekały się poważnej analizy, a UPA na wschodzie kraju ma czarniejszą legendą niż w Polsce. To sprawia, że Ukraińcy, którzy wciąż nie uporali się z własnymi problemami, rzeczywiście mają kłopot z refleksją na temat tragedii sąsiednich narodów. Uważamy jednak, że Polacy, bardziej świadomi historii, powinni z większym spokojem podchodzić do problematycznych kwestii i starać się pomóc Ukraińcom w zrozumieniu ich historii, by ci z kolei mogli zrozumieć polskie racje. To jedyna droga do pojednania.
ANDRZEJ BRZEZIECKI