Przypowieść o durnym pasterzu

Mój drogi Piołunie,

08.07.2013

Czyta się kilka minut

oto przypowieść o durnym pasterzu. Jak wiadomo, na bakier był biedak z logiką i arytmetyką, bo wciąż łaził za jedną owcą zagubioną, a samopas pozostawiał dziewięćdziesiąt dziewięć potulnych. Na dodatek od wałęsania się po opłotkach, manowcach i peryferiach do cna pomieszało mu się w głowie. Głośno pytał, dlaczego tylu jego kolegów po fachu lęka się wyjść poza owczarnię. Plótł trzy po trzy, że jedna odnaleziona to przecież większa radość niż całe dorodne stado. Narzekać zaczęli inni pasterze, że zhardział i wierzga jak uparty baran. Nie chciał szczuć wrogów psami, ale z wilkami rozmawiał i do zgody namawiał – owo szaleństwo ma zresztą pośród niektórych sług Nieprzyjaciela dłuższą niestety tradycję, poczynając od żenujących zdarzeń w Gubbio. Nasz nieszczęśnik śmiał nawet powtarzać, że najniebezpieczniejsze drapieżniki czasem wdziewają skórę owczą, a wręcz podają się za pasterzy.

Zebrali się mędrcy biegli w sztuce wypasu i strzyżenia maciorek, baranów, jagniąt oraz skopów – ludzie poważani i prawowierni. Wprzódy zapewnili, że jedynie troska o nieszczęśnika oraz dobro pasterstwa powszechnego i lokalnego każe im się pochylić nad zasmucającymi przypadkami, które szkodę przynoszą poważną i zamieszanie. Czy podobnemu pomyleńcowi zawierzyć można choćby małą trzódkę? Nawet ciemny pastuszek wie, że oddalająca się owca krnąbrna jest z natury i po powrocie swą swawolą poduszczy resztę posłusznego niegdyś stada. Gdzie jak gdzie, ale w owczarni strzec się należy bydląt niefrasobliwych i buntowniczych. A rozmowy z wilkami? Toż to dopiero wariactwo i paranoja. Tuziny wrogów czyhają na owce i pasterzy dniem i nocą. Musimy czujność zaostrzyć, szeregi zewrzeć, straże potroić, fosy pogłębić, mury podwyższyć, psy wytresować i owce ponumerować, a nie defetyzm siać. Kto zaś twierdzi, że pasterstwo wieki przetrwało nie dlatego, żeśmy wilki tropili i zabijali, ale dlatego tylko, żeśmy owiec pogubionych szukali – jest mąciwoda, heretyk, odszczepieniec i czarownik, co ma kurzajki na nosie.

Tak to debatowali zatroskani, ale żaden nie mówił, że słowa durnego pasterza w głębi duszy go niepokoiły, a może i zawstydzały. Niejeden przez mgnienie oka pomyślał, że przez lata polubił zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w świątyniach, ale tak dawno nie widział świata poza swą zagrodą...

I już niektórzy mieli na końcu języka, że zastrzeżenia wprawdzie zachowują, bo durny pasterz nieraz gniewu się nie ustrzegł, ale w gruncie rzeczy nie znajdują winy w tym człowieku... Ale wtedy diabeł w skórze najsłodszego jagnięcia zabeczał rozkosznie i ckliwie, aby czcigodni pasterze nie dali się zwieść sentymentom. I dobroć powinna mieć granice tak jasno wytyczone, jak nasza piękna, bezpieczna, solidna i samowystarczalna owczarnia. Zapomnieliście już o jego cierpkich przytykach? O jego szkodliwych naukach? A co, jeżeli na domiar złego inni uznają waszą pobłażliwość za znak, że z wariata należy przykład brać? Kiedy powstrzymać zarazę, jeżeli nie teraz? I kto powstrzyma, jeżeli nie wy, czcigodni?

Dziecka jednak nie wolno wylać z kąpielą. Zwykle się odsyłało takiego delikwenta na pastwiska dalekie i ubogie, żeby zobaczyć, czy wytrwa w powołaniu – no i żeby słuch o wichrzycielu zaginął. Kłopot w tym, że durny pasterz i tak siedział już od dawna w miejscu, gdzie – nie przymierzając – diabeł mówi dobranoc. Może w takim razie opcja zero tolerancji, czyli w ogóle zakazać wypasu? Nie, bo krzyk się zrobi niebosiężny, owcom zaś potrzeba niczym niezmąconego spokoju – i wszystkim wystarczy już awantur.

A może durny pasterz powinien po prostu odpocząć? Emerytura w dość niezaawansowanym jeszcze wieku? Zdarza się, zwłaszcza gdy pacjent nachodził się po szerokim świecie z dala od owczarni. Będzie mieć darmowy wikt i opierunek. A zagubione owce albo znajdą się same, albo same będą sobie winne. O wilkach już nie wspominając.

TWÓJ KOCHAJĄCY STRYJ KRĘTACZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2013