Przyjaźń, ale z kim?

Na Ukrainie walą się ostatnie fasady demokracji. Prezydent Leonid Kuczma i podległa mu większość parlamentu chcą odebrać Ukraińcom prawo do wyboru głowy państwa. To kolejny krok oddalający Ukrainę od Europy i świata demokracji.

04.01.2004

Czyta się kilka minut

Trudno liczyć na reakcję ze strony Zachodu, który chyba już uznał ten kraj za sferę wpływów Rosji i nie wykazuje nią zbytniego zainteresowania. Inaczej III Rzeczpospolita. Ta szczyci się swoimi stosunkami z Ukrainą, partnerskimi relacjami prezydentów obu krajów; mottem internetowej strony polskiej ambasady w Kijowie są słowa Jerzego Giedroycia: “Nie zdajemy sobie sprawy, jak dla nas ważną jest kwestia niepodległości Ukrainy". “Jesteśmy sojusznikiem i przyjacielem Ukrainy. To nie jest »partnerstwo umowne«" - zapewniał niedawno na łamach “TP" przedstawiciel polskiego MSZ, podkreślając, że “jeżeli dzieją się rzeczy, które hamują proeuropejski kierunek zmian, natychmiast na to zwracamy uwagę".

Na Ukrainie takie “rzeczy" właśnie się dzieją. Tymczasem polskie władze nabrały wody w usta. Ani prezydent Aleksander Kwaśniewski, ani minister Włodzimierz Cimoszewicz nie zdobyli się na żywszą reakcję ani teraz, ani w ciągu ostatnich miesięcy, gdy władza sekowała opozycję, a państwowe służby (jak Inspekcja Podatkowa) niszczyły niezależne instytucje.

W 2003 r. Polska zdała egzaminy z wielkiej polityki międzynarodowej: udział w operacji w Iraku i wygrane referendum unijne, to niewątpliwe sukcesy. Tego ostatniego nie zepsuje nawet doprowadzenie do fiaska na ostatnim szczycie UE w Brukseli. Ale nasze bezpieczeństwo zależy też od sytuacji w państwach położonych na wschód od nas. Ta jest coraz gorsza. Dla Ukrainy najbliższy rok będzie zapewne decydujący: albo powróci na europejską ścieżkę, albo zapadnie się w otchłań rosyjskiej dominacji. Dla Polski - zwłaszcza dla prezydenta Kwaśniewskiego, który w kwestii wschodniej także lubi powoływać się na myśli autorów “Kultury" - będzie to egzamin, czy jesteśmy w stanie samodzielnie odegrać pozytywną rolę międzynarodową: nie u boku Ameryki, bez korzyści z Brukseli i nie na użytek wewnętrznego elektoratu. Czas pokazać, że Polska jest przyjacielem Ukrainy, a nie tylko jej obecnego prezydenta.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2004