Przyjaciel z Kresów

Inż. Włodzimierz Pruszyński, czyli mój przyjaciel Włodek, urodził się 8 kwietnia 1926 r. w Pustomytach na Wołyniu. Los go nie oszczędzał, a jednak w całym życiu potrafił sprostać najwyższym wymaganiom prawości. Po pięknym dzieciństwie w dostatnim dworze, początkach nauki w lwowskim Korpusie Kadetów im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, wojna spotkała go w rodzinnych Pustomytach najechanych przez Armię Czerwoną. Los jego ojca był taki jak ogromnej części kresowego ziemiaństwa - aresztowanie, więzienie i... ślad zaginął. Na Włodka oczach spłonął rozgrabiony dwór w Pustomytach. Tylko dzięki pomocy dobrych ludzi, przetrwał z małoletnim rodzeństwem walki na terenach ogarniętych konfliktami polsko-ukraińskimi. Po wojnie mieszkał krótko na Dolnym Śląsku; w Wałbrzychu zdał maturę; rozpoczął pracę i studia w Gliwicach, potem we Wrocławiu.

Prawie dwadzieścia lat przepracowaliśmy razem w biurze konstrukcyjnym wielkiej socjalistycznej fabryki "Fadroma". Nasz zespół, składający się w większości z młodych inżynierów, był ewenementem - przez ponad 20 lat w jego gronie znalazła się tylko jedna osoba należąca do PZPR. By taki zespół mógł się utrzymać, potrzebny był odpowiedni klimat i szanowanie zbliżonego systemu wartości. Widzę w tym wielką rolę Włodka; co prawda ja byłem szefem, ale Włodek - autorytetem. Najstarszy, starał się nawiązywać bliskie kontakty z przychodzącymi młodymi inżynierami, prowadził z nimi dyskusje, kształtował postawy. Przypuszczam, że Jego oddziaływanie ukształtowało niepowtarzalny duch zespołu, który później bez wahań zaakceptował "Solidarność". Na zawsze pozostanie mi we wspomnieniach ze stanu wojennego ostatnia strajkowa noc przed likwidacją fabryki, kiedy odbyliśmy razem obchód, oczekując ataku ZOMO. W robotniczej społeczności fabryki Włodek był postacią wyrazistą, odmienną, lecz powszechnie szanowaną i lubianą. Odbijała się w nim kultura wielu pokoleń elit naszego społeczeństwa. Dla ukształtowanego w tej kulturze Włodka wybory, jakich musiał dokonywać w socjalistycznej rzeczywistości, nie stanowiły większego problemu. Po prostu wiedział, jak należy postępować.

Włodek Pruszyński zmarł 8 maja 2006 r. we Wrocławiu; żegnam przyjaciela i rodaka z dawnego kresowego świata, który odchodzi na zawsze.

ZENON WYSŁOUCH

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2006