Przeszłość jako przyszłość. Felieton Stanisława Mancewicza

Nazywanie Putina nowym Hitlerem coś nam mówi, ale przecież Putin Hitlerem nie jest. Jest zwykłym, najzwyklejszym Putinem.

15.04.2022

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Ten znakomity tytuł wyjaśnia w zasadzie wszystko, co mamy do powiedzenia na temat dzisiejszej sytuacji politycznej i społecznej. Przeszłość jest naszą przyszłością, czy tego chcemy, czy nie, a ten porządek rzeczy ustanawia wielu – użyjmy tego pięknego słowa – zgredów świata tego.

Nic, niestety, nie wskazuje, by na decydowanie o naszych losach chciał się teraz zgodzić ktoś, kto zgredem nie jest. Niezgred jest dziś – popatrzmy – bez szans. Oczywiście, płeć i wiek nie mają tu większego znaczenia. Szokująco wielu zgredów i zgredek znajdziemy w siłowniach, na pływalniach i na bieżniach wszelakich karier, w tym oczywiście politycznych. Uznają oni, że przeszłość to ślicznie wyposażony warsztat do kreacji przyszłości. A zatem, by rzec coś bardzo smutnego, przyszłość jawi się nam jako otchłań pełna przeszłych słów, idei już bez pokrycia, ale też identyfikowania dzisiejszości i ewentualnej przyszłości ze starymi wydarzeniami, głównie oczywiście strasznymi.

Od dawna bolejemy w tym miejscu nad ubożuchnością powszechnego przekazu. Sarkamy na większość, której zadano arcyłatwą zabawę przeszłością, a więc także ćwiczenia w potęgowaniu ukrzywdzenia i w historycznych bekach. Wszystko, co widzimy – i to nam bardzo przeszkadza – opisywane jest za pomocą porównań do wydarzeń i zjawisk sprzed kilkudziesięciu lat, często sprzed blisko wieku albo głębiej, bądź takoż do ludzi, na których wspomnienie cierpnie skóra. Czujemy z tego powodu wielką czczość i jałowość, bowiem niby nazywanie Putina nowym Hitlerem coś nam mówi, ale przecież Putin Hitlerem nie jest. Jest zwykłym, najzwyklejszym Putinem. Aktualność Putina ma się nijak do zarówno nieaktualności, jak i ewentualnej aktualności Adolfa Hitlera. Owszem, wadę takich porównań dostrzega chyba coraz więcej ludzi wypowiadających się publicznie, więc starają się oni być nieco oryginalniejszymi niźli ci widzący w dzisiejszym prezydencie Rosji kanclerza „Tysiącletniej Rzeszy”. Dlatego też Putina porównuje się już – na wszelki wypadek – do pierwszych nadwołżańskich władców czy Dżyngisów, a więc niebawem, tak to wygląda, zabraknie do owej żonglerki postaci z historycznych słowników biograficznych. Powtórzyć więc tu trzeba, że Putin jest Putinem i to starczyć musi, choćby po to, by go nie banalizować i nie rozwadniać w porównaniach tego wszystkiego, co czyni. Szkoda na to czasu, jest to bowiem zwykły Putin i tyle.

Wrócimy jeszcze do ustanawiania przeszłości jako przyszłości. Jest to zjawisko w wielkiej skali i dla naszych nieco zramolałych pokoleń absolutnie nowe. Nasza młodość upłynęła jednak w innym klimacie. No więc Polska – tak się wydaje – odgrywa w tych czynnościach rolę w świecie niemałą. Ale to – szczęście w nieszczęściu – złudzenie. Wszędzie, gdzie się rozejrzymy, na wszystkich kontynentach prócz słodkiej Antarktydy, ludzie chuchają sobie prosto w nosy dawnością, co wywołuje, zdaje się, natychmiastową, odruchową konieczność wstania z kolan. No więc wstają, jak to homo – za przeproszeniem – erectus, i w pozycji stojącej patrzą w przyszłość. A tam? A tam przeszłość, panie dziejku. Słowem – jak okiem sięgnąć – humorek się raczej nie poprawia, choć malkontentom obiecuje się, że już zaraz, niebawem, gdy przeszłość porządnie się z przyszłością zespawa, to humorek wam wróci. Ale nie wraca. Na domiar złego – popatrzmy – zmora dzisiejszości, czyli fake news, oparty jest na fejkowej opowieści o przeszłości, a wszystko to razem wzięte projektuje nam przyszłość.

Ktoś tu teraz ziewnie, ktoś powie, że nie łapie. Ktoś wyzna, że rzeczywistość składa się jednak z faktów, a nie z fejków. Wypada się wreszcie obudzić, wypada włączyć państwową telewizję, a w niej oglądnąć jakąkolwiek konferencję Antoniego Macierewicza i jego podopiecznych. Fakt, że się w ogóle odbywają, że ktoś tego słucha, że ktoś to na serio analizuje – wszystko to świadczy o miejscu, w jakim znalazła się Polska i jej mieszkańcy.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17/2022