Protesty przeciwko odwołaniu dyrektora Teatru Słowackiego

Decyzja o wszczęciu procedury odwołania Krzysztofa Głuchowskiego pod pretekstowymi zarzutami, wśród których szczególnie groteskowy jest ten o naruszaniu dobrego imienia Teatru im. Słowackiego, natychmiast wywołała protest.

21.02.2022

Czyta się kilka minut

Dyrektor Teatru Słowackiego Krzysztof Głuchowski podczas konferencji prasowej po podaniu informacji o uruchomieniu procedury odwołania go ze stanowiska. Kraków, 17 lutego 2022 r. Fot. Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl /
Dyrektor Teatru Słowackiego Krzysztof Głuchowski podczas konferencji prasowej po podaniu informacji o uruchomieniu procedury odwołania go ze stanowiska. Kraków, 17 lutego 2022 r. Fot. Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl /

Historia lubi się powtarzać, nawet jeśli ryzykuje, że powtórzy się farsą.

Kiedy po zaleceniu małopolskiej kurator Barbary Nowak, by szkoły nie chodziły na „Dziady” w reżyserii Mai Kleczewskiej, pojawiły się porównania do reakcji na „Dziady” Kazimierza Dejmka, przedstawiciele obecnych władz wyśmiali je i odrzucili. Ja też uważałem je za przesadzone i niefortunne. Najwyraźniej jednak zarządowi województwa małopolskiego spodobał się scenariusz z marca 1968. Decyzja o wszczęciu procedury odwołania dyrektora Krzysztofa Głuchowskiego (na zdjęciu powyżej) pod oczywiście pretekstowymi zarzutami, wśród których szczególnie groteskowy jest ten o naruszaniu dobrego imienia Teatru im. Słowackiego, natychmiast wywołała protest pracowników placówki, do którego dołączają kolejne zespoły, organizacje i stowarzyszenia z całej Polski.

Skali i skutków tych protestów oczywiście nie sposób dziś przewidzieć, ale jeśli pójść za impulsem powtórki, który tak uwiódł marszałka Witolda Kozłowskiego i jego współpracowników, to rysuje się frapująca perspektywa. Wystąpienia przeciwko zdjęciu „Dziadów” wiosną 1968 r. zakończyły się klęską protestujących, ale przyniosły też kres złudzeń co do charakteru i celów władzy. Powtórka z „Dziadów” wiosną 2022 r. przynieść może skutek podobny. Trudno oczekiwać, że wywoła rewolucję. Raczej umocni poczucie bezradności, które bije z przedstawienia Kleczewskiej. Ale przynajmniej będzie jasne, kto na czyim miejscu stoi. Role Pawła Jasienicy i Witolda Fillera czekają na wykonawców.


Czytaj także: Teatr pozostał sceną publiczną, krytycznie interweniującą w życie narodu. Jest wierny najważniejszej rodzimej tradycji, dla której matecznikiem są „Dziady” – polityczny i metafizyczny zamach na wszystko.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Profesor w Katedrze Performatyki na UJ w Krakowie. Autor książki „Teatra polskie. Historie”, za którą otrzymał w 2011 r. Nagrodę Znaku i Hestii im. Józefa Tischnera oraz Naukową Nagrodę im. J. Giedroycia.Kontakt z autorem: dariusz.kosinski@uj.edu.pl

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2022