Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
AGNIESZKA SABOR: Co tak naprawdę oznacza pojęcie "polityka kulturalna" państwa? Są kraje, które unikają tego sformułowania.
KAZIMIERZ M. UJAZDOWSKI: Fakt, że państwo zobowiązuje się do dbałości o mecenat i promocję dziedzictwa kulturalnego, nie jest szczególnym projektem wolnej Polski. To standardowe zobowiązanie każdego państwa - istnieją jednak różne warianty polityki kulturalnej, począwszy od bardzo liberalnego (Margaret Thatcher powtarzała, że państwo powinno ograniczyć swoją aktywność w tej dziedzinie wyłącznie do największych instytucji kultury i zakupów muzealnych) aż do bardzo opiekuńczego modelu francuskiego.
A model polski?
Państwo powinno brać odpowiedzialność (także finansową) za najważniejsze projekty w każdej sferze kultury. W tym celu konieczne jest stworzenie odpowiednich systemów, począwszy od takich, w których państwo przyjmuje pełną odpowiedzialność, aż po podobne do tego, który pomału zaczyna funkcjonować w filmie, gdzie część wpływów z rynku wspiera działalność rodzimych twórców.
Wokół jakich spraw powinna dziś koncentrować się polska polityka kulturalna?
Po pierwsze, trzeba sobie zadać pytanie o rozwój infrastruktury kulturalnej. Jestem przekonany, że skoro kultura to jeden z najważniejszych czynników rozwoju cywilizacyjnego, inwestycje w jej infrastrukturę - także z użyciem środków europejskich - są konieczne. Dlatego cieszę się, że w ubiegłym roku w ramach europejskiego programu "Infrastruktura i środowisko" udało się przesunąć część środków i przeznaczyć na infrastrukturę kulturalną nie 350 mln euro, ale aż 490 mln.
Kolejna sprawa to elastyczność, umożliwiająca partnerskie współdziałanie państwa z samorządami i osobami prywatnymi. Owocuje to nowymi rozwiązaniami instytucjonalnymi - państwo i samorząd mogą wspólnie prowadzić najlepsze instytucje teatralne czy muzyczne. Jeśli chodzi o osoby prywatne, ostatnio udało się przełamać nieufność państwa wobec ich intencji - dobrym przykładem jest tu kwestia konserwacji zabytków.
A muzea?
Promocja dziedzictwa historycznego (zdecydowanie wolę to pojęcie od terminu "polityka historyczna"), także poprzez muzea narracyjne, ma w dzisiejszym świecie wielkie znaczenie - by przywołać chociażby doświadczenia amerykańskie. Stąd konieczność przeobrażania naszych muzeów w duchu nowoczesności i konieczność tworzenia nowych placówek - z Muzeum Historii Polski i Europejskim Centrum Solidarności na czele.
Przypomnieć trzeba, że jest to sfera szczególnie zaniedbana - po 1945 r. w Polsce powstał jedynie nowy gmach Muzeum Narodowego w Poznaniu i Muzeum Powstania Warszawskiego - to niewiele, nawet w porównaniu z doświadczeniami II Rzeczypospolitej.
Tu trzeba powiedzieć, że po 1989 r. promocja naszego dziedzictwa z trudem zdobywała sobie należne jej miejsce w polskiej świadomości. Tak naprawdę o zmianie zadecydowały dopiero dwie akcje: pierwszą kampanią promującą dziedzictwo było niewątpliwie 25-lecie "Solidarności", w mniejszym stopniu przebiły się wydarzenia związane z działalnością Muzeum Powstania Warszawskiego.
A jak ocenia Pan "sezony polskie", promujące naszą kulturę we Francji, Niemczech, Rosji, a teraz w Izraelu?
To element, jakże istotnej we współczesnym świecie, dyplomacji kulturalnej. A poszczególne sezony oceniam dobrze, pamiętając, że w każdym przypadku pełniły inną funkcję.
We Francji czy w Niemczech stanowiły wyraz zadomowienia się Polski w rodzinie europejskiej. Inaczej było w Rosji. Czasami kultura to najlepszy sposób na przełamywanie lodów między krajami. A państwo ma prawo w tej sferze kierować się własnym interesem, dostosować promocję do swoich celów.
Promując kulturę, bardziej powinniśmy skupić się na dziedzictwie czy też na teraźniejszości?
Jedno nie wyklucza drugiego. Nie chodzi o proporcje, ale o systematyczność. Zresztą, sens polskiego doświadczenia historycznego jest identyczny z przesłaniem naszej kultury: to umiłowanie wolności, obecne zarówno w literaturze romantycznej, jak i etosie "Solidarności".
Czy polityka kulturalna państwa może w ogóle wpływać na naszą tożsamość?
Nigdy i nigdzie polityka państwa nie kształtowała ludzkiej tożsamości, ta bowiem należy do spontanicznej sfery wolności. Państwo odgrywa tu rolę pomocniczą - bez niego trudno byłoby bowiem o dzieła kultury, które nie miałyby podstaw komercyjnych. Bez pomocy państwa nie powstałby "Katyń" Andrzeja Wajdy. Trzeba by zamknąć Muzeum Narodowe w Krakowie. Kłopoty miałby nawet tłumnie odwiedzany Wawel...
KAZIMIERZ M. UJAZDOWSKI (ur. 1964) jest prawnikiem. Pełnił funkcję ministra kultury i dziedzictwa narodowego w rządach Jerzego Buzka, Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Pomysłodawca Muzeum Historii Polski.