Pozór normalizacji

Coraz więcej Egipcjan – zmęczonych trzyletnim chaosem – jest gotowych poświęcić swobody obywatelskie na rzecz stabilizacji. Zwolennicy świeckiego państwa znaleźli się między dwiema potężnymi siłami: armią i islamistami.

25.11.2013

Czyta się kilka minut

W miniony wtorek, 19 listopada, na ulice Kairu znów wyszli młodzi ludzie. Chcieli przypomnieć o wydarzeniach sprzed dwóch lat, gdy na ulicy Muhammad Mahmud młodzi rewolucjoniści starli się z policją. Tak rozprawiała się wtedy Rada Wojskowa – przy cichym poparciu Braci Muzułmanów – z młodzieżą, domagającą się spełnienia postulatów rewolucji, która w styczniu 2011 r. obaliła dyktaturę Mubaraka.

Minęły dwa lata i młodzi rewolucjoniści są w punkcie wyjścia. Władza znów jest w rękach armii, otoczonej nimbem obrońców jedności kraju – po tym, jak latem generałowie siłą odsunęli od władzy Braci Muzułmanów. Egipcjanie zapomnieli o hasłach, pod którymi demonstrowali na początku 2011 r. – zwyciężył strach przed rządami islamistów. Bez szemrania godzą się teraz na powrót cenzury, masowe aresztowania, pacyfikacje demonstracji. Wszystko w imię obrony przed „islamofaszyzmem”, jak zaczęli określać Bractwo egipscy dziennikarze.

DYLEMAT ŚWIECKIEJ OPOZYCJI

W upływającym roku na egipskiej scenie politycznej doszło do wielkich przesunięć. Lewica i liberałowie – wcześniej sprzeciwiający się armii – poparli generałów w walce z Bractwem Muzułmańskim. A islamiści, od obalenia Mubaraka będący często sojusznikiem armii, dziś są jej ofiarami i głównym oponentem. Wielu działaczy demokratycznych ugrupowań zrezygnowało z członkostwa w swoich organizacjach – protestując przeciw poparciu, którego te organizacje udzieliły generałom. Problem świeckiej opozycji to z jednej strony niemożność mobilizowania egipskiej ulicy (inaczej niż jeszcze dwa lata temu), a z drugiej niechęć do łączenia sił z islamistami, mającymi tu większy potencjał mobilizacji.

Teraz, w rocznicę zajść na ulicy Muhammad Mahmud, na placu Tahrir udało się zorganizować demonstracje świeckich przeciwników nowej władzy – po raz pierwszy od odsunięcia prezydenta-islamisty Muhammada Mursiego latem tego roku. Rozejście się dróg rewolucyjnej młodzieży ze zwolennikami armii przypieczętowały starcia z najbardziej fanatycznymi zwolennikami rządów wojskowych. Popleczników generała El-Sisiego – ministra obrony i zwierzchnika armii – sprowokował wielki transparent: „Armii, Braciom Muzułmanom, staremu reżimowi – wstęp wzbroniony!”.

Młodzi rewolucjoniści nie wpuścili natomiast na swoją demonstrację członków organizacji Młodzież Przeciw Zamachowi, powiązanej z Bractwem. Działacze Drogi Rewolucji – taką nazwę przyjął sojusz, skupiający ludzi z Ruchu 6 Kwietnia, Rewolucyjnych Socjalistów i liberalnych islamistów – postanowili wspólnie zdystansować się i od armii, i od Bractwa.

WYJĘCI SPOD PRAWA

Sytuacja nad Nilem jest coraz bardziej złożona. Z jednej strony pojawiają się pierwsze symptomy normalizacji. Właśnie zniesiono obowiązujący od sierpnia stan wyjątkowy, z dokuczliwą godziną policyjną.

Dobiegają też końca prace 50-osobowego komitetu nad poprawkami do konstytucji; na przełomie roku zostaną one poddane referendum. Choć większość członków komitetu to świeccy, poprawki wydają się być kompromisem z obecnymi w komitecie islamistami z Partii Nur (salafici), która poparła usunięcie prezydenta Mursiego. Referendum najprawdopodobniej zbojkotuje największa organizacja opozycyjna, czyli Bractwo Muzułmańskie. Ale proponowane zmiany krytykują też przedstawiciele Koptów, organizacje kobiece i związkowcy.

Próby normalizacji torpedują demonstracje zwolenników obalonego prezydenta, które co chwila wybuchają w różnych częściach kraju. Nie sprzyjają jej też brutalne pacyfikacje protestów przez policję – choć trzeba przyznać, że policja ma tu przyzwolenie znacznej części opinii publicznej. Brak empatii dla śmierci setek rodaków wydaje się szokujący. Ale mieszkańcy dużych miast są już zmęczeni trwającym od trzech lat chaosem – i są gotowi poświęcić swobody obywatelskie na rzecz stabilizacji.

Nowe władze tymczasem traktują wszystkich zwolenników Mursiego jak wyjętych spod prawa terrorystów, co napędza spiralę przemocy. Niedawno od kul zamachowców zginął pułkownik służby bezpieczeństwa, odpowiedzialny za aresztowania islamistów. W przesłanej do mediów informacji zamachowcy żądali uwolnienia wszystkich kobiet aresztowanych podczas demonstracji w obronie Mursiego, grożąc nowymi atakami na funkcjonariuszy policji. Wprawdzie Bracia Muzułmanie odżegnują się od aktów terroru, ale media pełne są oskarżeń jeśli nie o udział, to przynajmniej o czerpanie politycznych korzyści z atmosfery terroru.

SPÓR O LEGITYMIZACJĘ

Tymczasem rząd Hazema El-Beblawiego próbuje łagodzić skutki kryzysu gospodarczego, który dotyka głównie najbiedniejszych. Od stycznia 2014 r. w sektorze publicznym ma obowiązywać płaca minimalna. Równocześnie władze chcą wprowadzić ograniczenia dla najlepiej zarabiających przez ustanowienie płacy maksymalnej dla menedżerów sektora publicznego. Powoli stabilizuje się ruch turystyczny, rośnie obłożenie hoteli w ośrodkach nad Morzem Czerwonym.

Jednak największą przeszkodą w porozumieniu pozostaje w Egipcie spór o legitymizację, którego przejawem był rozpoczęty 4 listopada proces Mursiego. Odsunięty prezydent jest oskarżony o „podżeganie do zabójstwa” w trakcie zamieszek w 2012 r.; zginęło wtedy kilkanaście osób. Mursi odrzuca w ogóle legalność procesu i przedstawia się jako konstytucyjny prezydent. Nie widać wyjścia z tej sytuacji.

„Generał El-Sisi jest uwielbiany za odsunięcie prezydenta Mursiego, ale jak długo może trwać jego popularność?” – pyta znawca Egiptu Robert Fisk na łamach „The Independent”. Co wtedy, gdy nie uda się powstrzymać zamachów terrorystycznych, a kryzys się pogłębi? Władze wojskowe mogą równie szybko utracić zaufanie społeczne. Nie sposób odgadnąć, w którą stronę przesunie się wtedy poparcie społeczne: czy przejmą je znajdujący się dziś w defensywie islamiści, którzy pokazali już przecież, że potrafią dogadać się z każdym, nawet z armią? Czy może Egipcjanie poprą kogoś innego?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2013