Powrót do domu

Amerykański serial „Homeland” okazał się wielkim wygranym tegorocznych Złotych Globów. Otrzymał nagrodę w kategorii „najlepszy serial dramatyczny”, a Claire Danes wybrano najlepszą aktorką w serialu dramatycznym.

23.01.2012

Czyta się kilka minut

Czy terrorysta może mieć rację? Czy istnieje sytuacja, w której zamach bombowy posiada swoje uzasadnienie?

Ameryka posiada nowego bohatera. Jest nim sierżant Brody (w tej roli Damian Lewis znany z „Kompanii braci”), przetrzymywany przez osiem lat w Afganistanie przez islamskich terrorystów. Przypadkowo, odnajduje go jednostka wojskowa. Brody, brudny, zarośnięty, o oszalałych oczach, przypomina zwierzę zagonione w niebezpieczną jamę.

Do Stanów powraca już gładko ogolony i opromieniony sławą zarezerwowaną dotąd dla żołnierzy, którzy uczynili coś więcej, niż dali się złapać, a następnie uwolnić. Najwyraźniej Amerykanie cierpią na deficyt bohaterstwa, wynikły z zasad prowadzenia działań wojennych na Bliskim Wschodzie. Każdy ocalony sprawia radość milionom. Przed takim, którego przedwcześnie pogrzebano, otwierają się nawet drzwi do politycznej kariery.

Nieoczekiwane pojawienie się Brody’ego stanowi szok dla jego najbliższych. Dzieci ledwie pamiętają ojca, żona, pewna śmierci męża, znalazła ukojenie w ramionach innego wojskowego – powrót zza grobu stanowi dla wszystkich, po równo, radość i kłopot.

Sam zainteresowany podchodzi do swojej sławy, jak i problemów rodzinnych, z pełnym spokojem i zdaje się sądzić, że czas przyniesie poprawę sytuacji. Dzieci przywykną, żona pokocha na nowo, media przyszpilą innego nieszczęśnika do mikrofonów i kamer.

Gdyby serial „Homeland”, którego Brody jest bohaterem, opowiadał o żołnierzu próbującym odnaleźć się wśród bliskich i w świecie, po ośmiu latach niewoli, mielibyśmy do czynienia z rzetelną, może nawet znakomitą produkcją obyczajową. Jest jednak jeszcze coś. Carrie Mathison (rewelacyjna Claire Danes), uparta agentka CIA, otrzymuje cynk z pewnego źródła: Brody przeszedł na stronę terrorystów i szykuje zamach w Waszyngtonie.

***

Wątek obyczajowy zostaje skorelowany z sensacyjną, przewrotną fabułą, zmuszającą widza do nieustannego weryfikowania opinii. „Musisz trzymać ludzi na brzegach krzeseł” – wspominał Lewis w jednym z wywiadów. Istotnie, scena detonacji bomby w schronie należy do najmocniejszych, najbardziej trzymających w napięciu w historii telewizji.

Lewis dopowiada, że intencją twórców było przeformułowanie każdego odcinka „Homeland” tak, aby przypominał raczej film niż epizod serialu. Następuje nieustanne żonglowanie pozorami prawdy. Przez dwanaście odcinków zyskujemy niezachwianą pewność, że Brody jest niewinną, nieświadomą niczego ofiarą rozgrywek między siłami, z których istnienia nawet nie zdaje sobie sprawy. Przeistacza się w bezlitosnego muzułmanina zdolnego spalić stolicę jak skręta, to znów zdaje się manewrować między zakleszczającymi się sytuacjami, by niespodziewanie wyrosnąć na głównego rozgrywającego.

Jednocześnie ani na moment nie wychodzi z roli ojca, próbującego zbliżyć się do dzieci, obłaskawia żonę, wyraźnie niezadowoloną z jego istnienia, oraz uśmiecha się do kamer. Na zewnątrz pozostaje takim, jakim chce być dostrzeżony: zwyczajnym Amerykaninem, który doświadczył czegoś niezwyczajnego. W tle plącze się terrorystyczna sieć i toczą walkę agencje rządowe o różnych kompetencjach.

Prawda powoli się odsłania, poznajemy osobę zamachowca (kluczę, by nie zdradzić za wiele), a zarazem jego motywację – ta jest klarowna, a nawet ludzka. Raptem okazuje się, że porządek stanął na głowie. Bomba przytroczona do ciała, wybuch, zdolny zabrać ze sobą wiele istnień, nie jest wynikiem religijnego fanatyzmu, dżihadu, krwawej wendety przeciwko grzesznemu Zachodowi, lecz jedyną szansą na wymierzenie sprawiedliwości za straszliwą zbrodnię, kiedy wszystkie inne możliwości zawiodły.

Sam zamachowiec z figury gorszej od diabła nieoczekiwanie awansuje do grona bohaterów o romantycznych inklinacjach: taki to amerykański Wallenrod, kupujący w centrach handlowych, rozbijający się vanem i pijący piwo z sześciopaka. Zamierza odebrać życie winnym i tylko jedno niewinne, mianowicie swoje własne. Potem: bum! A może i nie bum, gdyż stacja Showtime zapowiada ciąg dalszy.

***

Pomysł, choć inspirowany serialem izraelskim, doczekał się realizacji w Ameryce, której stosunek do terroryzmu i wojny z tymże pozostaje wiadomy. Nieoczekiwanie, terrorysta wyrasta na ostatniego sprawiedliwego, figurę zdolną wypalić zło z kręgów rządowych. Sam sens zmagań na Bliskim Wschodzie nie został zakwestionowany, jednak metodyka poszczególnych działań i owszem – Amerykanie sypią popiołem własne głowy, przyznają się do błędów (interwencje w Iraku i Afganistanie nie należą do szczególnie krwawych), wykazując równocześnie zaskakującą wiarę w możliwość samooczyszczenia.

Ład, na którym zbudowano Stany Zjednoczone, posiada wewnętrzne mechanizmy reagujące, gdy poziom zanieczyszczenia struktur decyzyjnych władzy osiągnie niebezpiecznie wysoki poziom. Wystarczy jeden człowiek, może wariat, może święty, po części, zapewne, jeden z drugim, i wszystko zyskuje szansę na powrót do normy. Powtórzmy, Amerykanie nieustannie sypią popiół na swe głowy – wskazuje na to choćby serial „Deadwood”, ujawniający barbarzyńskie początki tego kraju – lecz popiół ten zmieszano z cukrem.

Przeprowadzenie tego zabiegu zmusza do przyznania odrobiny racji wojującym muzułmanom. Terrorysta niekoniecznie musi być zagubionym człowiekiem, któremu obiecano legendarne już zastępy hurys, nie zawsze rekrutuje się z grona fanatyków indoktrynowanych od maleńkości. Może to być normalny człowiek, który pragnie wieść spokojne życie na Bliskim Wschodzie. W zamian jest świadkiem jednego okrucieństwa, dziesiątego... Miarka się przebiera i nasz spokojny człowiek robi pierwszą przymiarkę z ładunkiem wybuchowym zawieszonym pod marynarką.

Dramat Brody’ego (niezależnie od jego roli w zamachu, trudno mu zazdrościć) nie jest tu jedyny, gdyż nieustępliwa agentka Carrie przechodzi własną gehennę. Nie ulega wątpliwości, że racja znajduje się po jej stronie. Może Brody to zdrajca, może nie, ale bomba z całą pewnością niedługo wybuchnie w Waszyngtonie.

Carrie jest wariatką, która zataiła swoją chorobę i błaga siostrę o kolejne porcje psychotropów. Jadąc na prochach, znajduje się na krawędzi – obsesyjnie oddaje się pracy, je rzadko i przypadkowo sypia na kanapie, ewentualnie z przypadkowo napotkanymi mężczyznami, a w jednej z nielicznych chwil słabości szlocha jedynemu przyjacielowi, że zawsze będzie samotna. Ma rację jak mało kiedy. Oderwana od lekarstw, momentalnie osuwa się w szaleństwo, szaleństwo przybliża ją do prawdy bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Na tym skorzystają już inni, gdyż Carrie musi za swoją postawę zapłacić straszną cenę. Jej postać, brawurowo zagrana, budzi podobnie jak Brody sprzeczne uczucia – współczucie, niechęć i podziw za nieustępliwe dążenie do prawdy, choćby kosztem siebie samej.

Ujawnia się ciemna strona współczesnej heroiny, dzielnej dziewczyny ukształtowanej w duchu gender, samodzielnie zmagającej się z przeciwnościami, na których poległby pluton rosłych facetów. Zagląda też w rejony, w które zazwyczaj nie zapuszczają się bohaterki grane przez Angelinę Jolie czy Gillian Anderson, jakakolwiek próba nawiązania normalnej relacji musi zakończyć się dla niej fatalnie. W tym konkretnym przypadku feminizm dociera do granic, sam siebie zniewala i domaga się pomocy. Od kogo jednak, trudno stwierdzić.

***

Zamachowiec i Carrie, choć grają przeciw sobie, okazują się depozytariuszami cząstek prawdy. Gdyby zdołali się porozumieć, doszłoby do zasklepienia tych cząstek w prawdę kompletną, na co niestety nie możemy liczyć. „Homeland”, amerykański serial o problemach Ameryki, doprowadza do zaskakujących wniosków. Niemal wszyscy zbłądzili. Rację mają wariaci i terroryści działający w słusznej sprawie. Tylko z ich strony można liczyć na ocalenie.  

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2012