Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Chciałbym rozwinąć krótko jeden z wątków, jaki pojawił się w dyskusji między Tomaszem Łubieńskim a Ingą Iwasiów w przedostatnim numerze „Tygodnika” [spór dotyczył kultury i tego, jaki obraz Polski pokazuje w swoich filmach Wojciech Smarzowski – przyp. red.]. Stwierdzenie pisarki, że „kulturze polskiej należy się dawka dorosłości”, odnieść można z powodzeniem do polskiej kultury historycznej, która w swoim szkolnym czy publicznym wymiarze jest dość przerażającym połączeniem populistycznego patosu i bezrefleksyjnej estetyzacji. Popularność niezbędnego, ale przecież tak estetyzującego Muzeum Powstania Warszawskiego czy rekonstrukcji historycznych jest dowodem na społeczny sukces historii brązowniczej (L. Gonzales), marginalizującej spojrzenie krytyczne, bardzo politycznej i mitotwórczej.
Trudno oczywiście postulować, aby społeczna recepcja wiedzy historycznej miała krytyczny charakter, skoro – jak pokazują liczne badania – mamy problem z przyjmowaniem czy rozpoznawaniem podstawowych faktów. Ale kiedy historia brązownicza wspierana jest przez instytucje pamięci jako główny model publicznej edukacji, dzieje się jakaś straszna niesprawiedliwość wobec ludzi z przeszłości. Kobiety, mężczyźni, dzieci próbujący radzić sobie często w radykalnie nieprzyjaznych warunkach, czasem bohaterzy, nigdy jednak nie w pełni doskonali, stają się w takiej historii manekinami, na które projektujemy nasze potrzeby sprawiedliwości, piękna czy realności i bezpośredniości boskiej interwencji w historię, która swoją drogą dominuje też w narracji historycznej polskiego Kościoła.
Za Ingą Iwasiów mógłbym powiedzieć, że „potrzebujemy narracji, które dobierają się do rzeczywistości bez znieczulenia i robią to z zastosowaniem docierających do widowni środków”. Potrzebujemy w kinie, w muzeum, pewnie też w Kościele historii złej, tragicznej i niesprawiedliwej, bo także taka ona właśnie jest.