Podsłuch polski

Z roku na rok kupujemy coraz więcej sprzętu szpiegowskiego. Wiedza, której nam dostarcza, wcale nas nie uszczęśliwia.

24.05.2015

Czyta się kilka minut

 / Fot. Peter Cade / GETTY IMAGES
/ Fot. Peter Cade / GETTY IMAGES

On: postury raczej drobnej, w szkole słaby z WF-u, nigdy nie miał hobby. Skończył politechnikę, nie lubił studiów. Pracuje w firmie kumpla, nie awansuje, jeździ do klientów citroënem berlingo. Nawet kiedy się dobrze ubierze, wygląda, jakby się za kogoś przebrał. Obgryza paznokcie.

Ona: wysoka, zgrabna, nie związuje włosów do pracy. Ma kiepskie wykształcenie, ale za to CV na dwóch kartkach, bo od małolaty pracowała za barem. Dzisiaj jest panią kierownik w firmie z branży reklamowej, po pracy robi obiad i dba o dom. Kiedy wysiada z windy, sąsiad spod piątki długo wciąga nosem powietrze, w którym czuć jeszcze zapach perfum o nazwie „Kiss”.

Jego kumple przy piwie mówią: „Tylko raz w życiu ci się, stary, pofarciło”.

Jej koleżanki przy winie mówią: „A mogłaś mieć, dziewczyno, każdego”.

On nie lubi, kiedy w kolejce do kasy starsi panowie patrzą na jej nogi; kiedy kierowcy hamują z piskiem opon, żeby przepuścić ją na przejściu; kiedy koledzy z jej pracy, a zwłaszcza taki jeden, na powitanie całują ją w policzek; kiedy wraca z pracy później i kładzie się spać, żeby odpocząć.

Ona nie lubi, kiedy on się czepia, bo przecież dawniej taki nie był. I kiedy ona nie ma nic złego na sumieniu, a on na dźwięk jej telefonu pyta: „Co, esemesik od kochanka?”.

Sąsiedzi, którzy śledzą ich życie przez cienkie ściany, mówią: „Włoska rodzina, dłużej się godzą, niż kłócą. Ale jak się kłócą, to kryształy w regałach chodzą”.

Któregoś dnia on włącza z nudów internet i wpisuje: „aparaty fotograficzne”, „kamery”.

Chwilę później już wie, że nie kupi zwykłej lustrzanki.

Co zrobić, żeby poczuć się jak James Bond i nie zostać zdemaskowanym

Dyktafony cyfrowe, kamery i kamerki, wykrywacze i lokalizatory, zagłuszacze sygnałów, monitoring komputera, szpieg karty SIM, mikrofony długozasięgowe, fotopułapki oraz podsłuchy w sensie ścisłym – to najpopularniejszy sprzęt dostępny na polskim rynku, zarówno w sklepach internetowych, jak stacjonarnych. Podsłuchy, kamerki i dyktafony można ukryć w długopisie, zegarku, zasilaczu lub w innym dowolnym przedmiocie. Sprzedawca zagwarantuje anonimowość i usługę „dyskretnej wysyłki”.

Właściciele sklepów wskazują jako ciekawostkę, że jedną trzecią kupujących stanowią kobiety. Ceny nie są wygórowane, choć w oczy rzuca się proporcja między ich wysokością a jakością towaru. Minikamery można kupić już za 150 zł, najdroższe, montowane w budziku – za 1,6 tys. zł. Sprzęt do szpiegowania dziecka kosztuje od 200 do 4,4 tys. zł (za smartfon z podsłuchem). Ceny podsłuchów kształtują się od 120 do 1,9 tys. zł. W ofercie sklepów znajdują się również mniej standardowe sprzęty, np. wykrywacz zdrady małżeńskiej, który kosztuje ok. 300 zł. Jak wynika z raportu popularnej sieci sklepów za rok 2014, sprzedaż takich urządzeń wzrosła o 25 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Szczególnie dobrze idą dyktafony szpiegowskie i podsłuchy.

W społeczeństwie wzrasta również świadomość, że szpieguje coraz więcej z nas: według danych wspomnianej sieci sprzedawalność wykrywaczy podsłuchów wzrosła o 96 proc.

On kupuje, ona nie zauważa

On klika „kup teraz” przy długopisie z wmontowanym dyktafonem. Płaci tyle, co za rolety do sypialni, które wymieniał w zeszłym tygodniu. Niska cena wprawia go w dobry nastrój. Jest przekonany, że nie robi niczego złego.

Ona chodzi do pracy, nie związuje włosów, gotuje obiady i dba o dom. Czasem wraca później. Narzeka: „Mógłbyś raz ten sufit wybielić”.

On dostaje przesyłkę do pracy. Odpakowuje, cmoka z podziwem, że długopis taki zwykły, nierzucający się w oczy, a uruchamia się pod wpływem głosu. W domu, kiedy nie będzie widziała, wsunie go do tego śmiesznego piórniczka, który ona nosi ze sobą w torebce. Pomyśli: „Tyle ma tych długopisów, nawet nie zauważy”.

Ona rzeczywiście nie zauważy.

On, kiedy ona będzie się przechadzać po salonie w samym szlafroku, będzie marszczył brwi i prychał w myślach: „Ciekawe, dla kogo tak jeszcze chodzi”. Kiedy ona się do niego przytuli, on powie: „Dzisiaj nie mam ochoty”, a pomyśli: „Idź sobie do swoich koleżków”.

Ona do podpisów składanych na umowach z klientami będzie używać wiecznego pióra, które dostała od rodziców na urodziny.

Co zrobić, żeby poczuć się jak James Bond i nie pójść za to do więzienia

Maciej Zygmunt, przedstawiciel jednego ze sklepów: – Na łódzkim rynku działamy od stycznia 2011 r. Początki były praktycznie takie same jak teraźniejszość, tylko ceny inne. Sprzęt staje się coraz tańszy i coraz łatwiej dostępny. Pierwsze nasze kroki to było oczywiście poznawanie konkurencji oraz nastawienie na współpracę z lokalnymi detektywami. Dzięki temu nasz sprzęt był testowany operacyjnie i można było wyselekcjonować najlepiej działające rozwiązania.

Klienci sklepów szpiegowskich dzielą się na kilka grup.

Pierwsza, najbardziej oczywista, to małżonkowie podejrzewający zdradę. Właściciel jednego ze sklepów pamięta sytuację, w której mąż i żona, nie wiedząc o sobie nawzajem, kupili taki sam sprzęt, by śledzić potencjalnie niewiernego małżonka.

Druga grupa to zawodowcy: detektywi, dziennikarze śledczy, a także komornicy, którzy potrzebują dowodów na agresywne zachowanie jakiegoś dłużnika.

Trzecia grupa to przeciętni Polacy, którzy próbują załatwić trudną sprawę w urzędzie, mając nadzieję, że nakryją urzędnika na nadużyciach lub korupcji.

Czwarta grupa to biznesmeni, instalujący w samochodach pracowników lokalizatory GPS albo używający podsłuchów podczas trudnych negocjacji.

Nietypowe sytuacje? – Pewnego razu przyszedł do nas pan z urządzeniem i poprosił o jego identyfikację – opowiada Maciej Zygmunt. – Na wiadomość, że to typowy radiowy podsłuch, zbladł i poprosił o wodę. Powiedział, że ma duży majątek i podejrzewa, iż podsłuchuje go rodzina. Kiedy się już otrząsnął, pomyślał, że zrobi tak samo. Kupił pięć takich podsłuchów. Wrócił jeszcze raz, po tygodniu. Nie poznałem go. Był dosłownie wrakiem człowieka i powiedział, że podsłuchy uratowały mu życie – żona z synem planowali jego zabójstwo. Sprawa oczywiście została zgłoszona na policję. Innym razem pewna pani leżąca w szpitalu zamówiła kamerkę ukrytą w pilocie samochodowym, w celu nagrania księdza-zboczeńca, który podobno podglądał starsze panie przy myciu.

Zdarza się, że sprzęt szpiegowski pojawia się w sklepach, hurtowniach i magazynach, z których znikają towary. Według adwokat Anny Jakuć takie praktyki są zgodne z prawem, o ile pracodawca informuje o zainstalowanym monitoringu i przy jego pomocy nie narusza prywatności pracowników.

Art. 267 par. 3 kodeksu karnego głosi, że karze do dwóch lat pozbawienia wolności podlega ten, „kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem”. Sprzedawcy sprzętu szpiegowskiego zabezpieczają się zapisami, że oferowane urządzenia służą wyłącznie „kontroli” – rodzicielskiej lub nad pracownikami. Aby można im było postawić jakikolwiek zarzut, trzeba by udowodnić, że mieli świadomość, iż sprzedany towar zostanie użyty niezgodnie z prawem.

Prawnicy cytowani przez magazyn „Bloomberg” wskazują, że ewentualna odpowiedzialność prawna szpiegującego jest uzależniona od sytuacji. Zazdrosny mąż może odpowiedzieć za naruszenie dóbr osobistych, podobnie podejrzliwa rodzina skrycie nagrywająca nianię. Ale już obywatela skrycie nagrywającego urzędnika tłumaczy prawo do informacji publicznej.

Dlaczego Polacy coraz częściej kupują sprzęt szpiegowski? – Jest kilka czynników zwiększających zainteresowanie naszą branżą – mówi Maciej Zygmunt. – Po pierwsze, coraz większa świadomość istnienia coraz bardziej dostępnych cenowo rozwiązań. Po drugie, pogłębiający się kryzys i naturalne dążenie do ochrony zmniejszających się zysków przed nieuczciwą konkurencją lub w związku z niewłaściwym zachowaniem pracowników. Ważny jest też postęp technologiczny: zauważyliśmy, że lepsze telewizory, telefony i komputery, a także częstsze otaczanie się coraz większą liczbą tego sprzętu – wzmaga strach i potrzebę dbania o swoje bezpieczeństwo.

Według Pawła Wujcikowskiego, założyciela sieci sklepów i autora bloga o szpiegowaniu, przeciętny Polak decyduje się na zakup podsłuchu lub ukrytej kamery przede wszystkim dla zapewnienia bezpieczeństwa domu i rodziny. Zdaniem właściciela innego sklepu, cytowanego przez dziennikarkę „Bloomberg Businessweek”, na wzrost zainteresowania szpiegowaniem wpływa emisja każdego kolejnego filmu o Jamesie Bondzie.

Powód zapewne najważniejszy: według „Diagnozy Społecznej 2013” prof. Janusza Czapińskiego tylko 12,2 proc. Polaków ufa innym.

Ona nie reaguje, on odsłuchuje

Ona: chodzi do pracy, nie związuje włosów, gotuje obiady i dba o dom.

On: pomalował sufit i patrzy, jak ona zareaguje.

Ona wraca z pracy późno, nie zauważa.

On jest już pewny. Planuje, że jak wszystko się wyda, wyprowadzi się do rodziców. Po robocie całe dnie gra na konsoli. Obgryza paznokcie, kiedy strzelą mu gola. Zastanawia się, co będzie z konsolą, bo to ona mu ją kupiła.

Ona czasem zapyta: „Co ty taki dziwny jesteś ostatnio?”.

On, kiedy ona nie widzi, wyciąga długopis z dyktafonem z jej podręcznego piórniczka. Zrzuca pliki na komputer. Zakłada słuchawki, słucha, jak ona na nagraniach mówi.

Że kierowniczka dostała rozwolnienia, pewnie jakaś jelitówka panuje; że ostatnie zlecenie na reklamę outdoorową to jest kicha; że Gośka to się w ogóle nie przykłada, a bierze najdroższych grafików na rynku; że prezes to łobuz; że jakoś zimno ostatnio; że dzisiaj na obiad zrobi pomidorową.

On wychodzi z mieszkania, niby na spacer, obchodzi osiedle dookoła i wrzuca długopis do śmietnika pod wieżowcem po drugiej stronie uliczki. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, z „Tygodnikiem” związany od 2011 r. Autor książki reporterskiej „Ludzie i gady” (Wyd. Czerwone i Czarne, 2017) o życiu w polskich więzieniach i zbioru opowieści biograficznych „Himalaistki” (Wyd. Znak, 2017) o wspinających się Polkach.

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2015