Podróż bez bedekera

Marek Zagańczyk: CYPRYSY I TOPOLE

02.07.2012

Czyta się kilka minut

Podróże w tej książce nie prowadzą utartymi szlakami, a jeśli nawet trafimy podczas nich do miasta tak sławnego, jak Florencja, zatrzymamy się najpierw na ulicy „ani pięknej, ani ożywionej, ani bogatej”. Ulica to via Montebello, jej opis wyszedł spod pióra Marii Konopnickiej. Konopnicka odwiedzała tu Teofila Lenartowicza, który w domu przy via Montebello spędził trzydzieści lat. To zaś każe z kolei myśleć o Pawle Hertzu, dla którego Lenartowicz był „ważną figurą artystycznego losu, samotności, zapomnienia, pisania niezgodnego z wymogami literackiej mody”.

Takie właśnie są te podróże: zapośredniczone przez literaturę, która rodzi pragnienie, by skonfrontować czyjąś wizję z rzeczywistością albo dotknąć własną stopą miejsca ważnego dla postaci z przeszłości. Nie tylko pisarzy. Asolo, które jest tematem pierwszego szkicu, stało się schronieniem wygnanej królowej Cypru Katarzyny Cornaro, znanej nam z portretów Belliniego i Tycjana. Trzy wieki później zamieszkał tu angielski poeta Robert Browning. W Asolo kazała się pochować wielka aktorka Eleonora Duse, a przed niespełna dziesięciu laty w miasteczku zmarła w wieku stu lat Freya Stark, brytyjska podróżniczka i autorka wielu książek o Bliskim Wschodzie. A przy tym Asolo jest dla autora ostatnią stacją kolejnych włoskich wypraw, pożegnaniem z Italią.

Podobnie będzie na kolejnych stronach: wrażliwy opis krajobrazu albo dzieła sztuki złączony z pamięcią o przeszłości i zaludniających ją postaciach. Postaciach ważnych dla autora i przydających znaczenia miejscom, które nie muszą się szczególnie wyróżniać. Jak wieża w Donnini niedaleko Florencji, należąca do Gregora von Rezzori, świetnego prozaika pochodzącego z Bukowiny, i udostępniana przez niego równie świetnemu koledze – Anglikowi Bruce’owi Chatwinowi. Nazwę Kirchstetten nosi kilka miejscowości w Austrii – ale tylko w jednej mieszkał W.H. Auden ze swym przyjacielem Chesterem Kallmanem. W Ferrarze jej sławni malarze – Cosimo Tura, Francesco Cossa – są równie ważni jak ogród Finzi-Continich, który powstał w wyobraźni pisarza Giorgia Bassaniego, a dzięki filmowi, który zrealizował Vittorio De Sica, jest dla nas prawdziwszy niż wiele ogrodów realnych.

Ogród włoski, ogród polski. Ogród w majątku Byszewy, oddalonym o sto kilometrów od Warszawy, tak ważnym dla Jarosława Iwaszkiewicza i stanowiącym tło „Panien z Wilka”. Także ogród pruski, czy raczej prusko-angielski, choć znajdujący się dziś w granicach naszego kraju: to Rzędziny na Pomorzu Zachodnim, dawniej Nassenheide, gdzie pod koniec XIX wieku po ślubie z panem von Arnim osiadła Mary Annette Beauchamp. Jej książka „Ogród Elizabeth”, wydana anonimowo, była bestsellerem, który bardzo późno, bo dopiero przed kilku laty doczekał się polskiego przekładu.

Odwiedziny Nassenheide, czyli Rzędzin, są smutne: ogród Elizabeth dawno już nie istnieje, pałac zburzono, zostały tylko drzewa starego parku. Ale podróż może być także całkowicie wyobrażona – jak w szkicu „Inflanty”. „Lubię wymyślone podróże, wyprawy do miejsc dzisiaj już zatartych, odmienionych. Można wędrować bez końca, odchodzić i wracać. Poznawać inny świat, odmienny od własnego życiorys. Byle tylko odnaleźć kilka stronic szczególnie bliskich...”. Takimi stronicami okazują się tutaj małe prozy wspomnieniowe Kazimiery Iłłakowiczówny z tomu „Trazymeński zając”.

Podobnie jak autor uwielbiam tę zapomnianą książkę, a litania nazw na jej pierwszych stronach – Liksna, Baltyn, Wabol, Iłłukszta, Pohulanka pod Dźwińskiem („miała w sobie niezachwianą łagodność sosen, piasków, wody i wrzosów... na niskich łąkach Tatarzy paśli ogromne stado klaczy, z których mleka robiono dla suchotników zbawczy kumys”) – wywołuje krajobraz, który w kształcie opisanym przez poetkę dawno już nie istnieje. Przetrwał tylko we wspomnieniach i wierszach Iłłakowiczówny, ożywiany za każdym razem, gdy ktoś – jak Marek Zagańczyk – podda je próbie czułej lektury. (Zeszyty Literackie, Warszawa 2012, s. 106. Na okładce reprodukcja obrazu Corota „Volterra, kościół z dzwonnicą”.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2012