Podgórze murali. Przewodnik po Krakowie

To zdecydowanie jeden z najciekawszych rejonów na kulturalnej mapie Krakowa. Nie tylko ze względu na liczne wydarzenia i prężnie działające instytucje, ale także w kontekście sztuki, która żyje tu w przestrzeni ulicznej.

29.08.2022

Czyta się kilka minut

Podobizna Alicii Keys autorstwa Pieksy na ścianie kompleksu Shuvary Park przy ul. Saskiej 23. / KATARZYNA DOMAGAŁA
Podobizna Alicii Keys autorstwa Pieksy na ścianie kompleksu Shuvary Park przy ul. Saskiej 23. / KATARZYNA DOMAGAŁA

Murali, czyli wielkoformatowych malowideł ściennych, można znaleźć w Podgórzu mnóstwo. Niektóre nawiązują do wydarzeń z przeszłości, inne stanowią samodzielne dzieła sztuki, a wszystkie sprawiają, że ta część Krakowa jest miejscem wyjątkowym – zarówno dla mieszkańców, turystów, jak i licznie tu przybywających krakowian z innych dzielnic. Aby łatwiej odnaleźć się w tym gąszczu obrazów, zapraszam do krótkiego przewodnika po najciekawszych podgórskich ścianach.

Perełki starego Podgórza

Muralowy spacer proponuję zacząć od centrum starego Podgórza, nieopodal stadionu Korony (obecnie również Centrum Sportu Parkowa) i Rynku Podgórskiego, tuż przy jednym z najpiękniejszych krakowskich terenów zielonych – parku Wojciecha Bednarskiego. Tam, przy ulicy Jana Zamoyskiego, na ścianie jednej z kamienic, przy schodach prowadzących do półdzikiego parku, widnieje szaro-brązowy mural, przedstawiający podobizny pięciu ważnych dla Krakowa postaci. Malowidło powstało na okoliczność setnej rocznicy włączenia Podgórza do Krakowa, która wypadła 4 lipca 2015 r. Mural nieco już wypłowiał, ale jest wart uwagi również ze względu na swój historyczny kontekst.

Agnieszka Jałbrzykowska jako pierwsza kobieta została honorową ­obywatelką Podgórza. Wojciech Bednarski to twórca parku, który obecnie przechodzi proces rewaloryzacji. Antoni Stawiarz zainicjował wyzwolenie Krakowa w 1918 r. ­Antoni ­Mateczny był twórcą uzdrowiska w sąsiedztwie ronda nazwanego jego nazwiskiem, a Franciszek Maryewski ostatnim burmistrzem Podgórza.

W kilka minut spacerem dojdziemy do rogu ulic Józefińskiej i Piwnej, gdzie znajdują się dwa ważne malowidła. Spójrzmy na nie ze styku ulic, gdzie ulokowana jest ogromnych rozmiarów kamienica. Pierwszy mural nosi tytuł „Ding Dong Dumb” i jest autorstwa Blu, pochodzącego z Włoch, jednego z najbardziej znanych na świecie streetartowych twórców. Praca powstała w 2011 r. podczas ArtBoom Festival – festiwalu sztuk wizualnych. Przedstawia tłum bezosobowych, podobnych do siebie postaci, które bezrefleksyjnie wpatrują się, a raczej wsłuchują w głos z megafonu-dzwonu, pomalowanego w barwy flagi Watykanu. Co ciekawe, w dzień odsłonięcia muralu ktoś napisał sprayem w dolnym rogu ściany: „­Never Follow”. Sam artysta ponoć dobrze zareagował na ten gest. Stwierdził, że to dobrze, gdy ktoś wchodzi w dialog z jego pracami, nie pozostaje obojętny. Po jedenastu latach od powstania dzieła ewidentnie widać na nim znak czasu – jest wypłowiały. To m.in. dlatego, że Blu stosuje rozcieńczone farby. Podobno kiedy malował ścianę, do farby dodawał wodę z Wisły.

Z kolei mural na ścianie bloku komunalnego przy Józefińskiej 24 powstał w 2012 r. w ramach Festiwalu Conrada.Na dole ściany widzimy napis: „Pomyśl: Literatura!”, a na górze podobiznę słynnego krakowskiego pisarza science fiction Stanisława Lema i cytat z jego „Dialogów”: „Na koniec ludzie skarleją do wymiaru bezmózgich sług żelaznych geniuszy i, być może, poczną oddawać im cześć boską...”. Trudno się nie zatrzymać i nie pomyśleć: „Literatura!”.

Powyższe murale nie są kontekstowe – nie odnoszą się do charakteru czy historii przestrzeni, w której powstały. Mają jednak inną funkcję, tożsamościową. Same zatem nadały charakter tej przestrzeni, o czym wspomina Artur Wabik, autor murali, popularyzator sztuki ulicznej, członek zespołu ds. murali Miasta Krakowa: – Początkowo obce dla lokalnej społeczności formy plastyczne, z czasem stają się ich znakiem rozpoznawczym i sposobem na określenie tożsamości ulicy czy dzielnicy. Zauważam też, że mieszkańcy Krakowa przywiązują się do murali, również tych, wobec których kiedyś mogli być sceptyczni. Mówią choćby: „My mieszkamy w bloku z robotem”. Co więcej, kiedy zapada decyzja o zamalowaniu konkretnej ściany, zgłaszają sprzeciw.

Teraz kierujemy się w stronę Zabłocia. Przejdźmy przez plac Bohaterów Getta na ulicę Na Zjeździe, gdzie na fasadzie zabytkowego budynku dawnego składu solnego znajduje się jeden z największych krakowskich murali. Zajmuje on 450 metrów kwadratowych. To również kolejny literacki, a ściślej mówiąc, poetycki mural w Podgórzu. Co przedstawia? Wymieszane fragmenty utworów poetów polskich i islandzkich, m.in. Ewy Lipskiej, Adama Zagajewskiego, Agnieszki Wolny-Hamkało, Óskara Árniego Óskarssona czy Kristín Svavy Tomasdottír. Ideą jego powstania było promowanie w Polsce poezji islandzkiej, a w Islandii polskiej w ramach projektu „ORT: Wiersze z Islandii/Wiersze z Polski”. Jak czytamy na stronie miastoliteratury.pl: „malowało [go] 27 osób. Zużyli w tym czasie 250 litrów farby, przenieśli 22 tony rusztowań, złamali 17 paznokci, wypili 48 litrów herbaty i zjedli 11,3 kg kabanosów”. No i mamy efekty! Autorką projektu jest Paulina Lichwicka.

Historyczne i kolorowe Zabłocie

Pora na poprzemysłowe Zabłocie. Są tam m.in. dwa murale przedstawiające historycznego liberatora – samolot, który w 1944 r. rozbił się nad Krakowem, lecąc na pomoc powstańcom warszawskim. Pierwszy mural to praca Mariusza ­M-City Warasa na budynku Zabłocie Concept ­House. Została zrealizowana w ramach projektu „101 murali dla Krakowa” przez artystę znajdującego się w czołówce światowych twórców street artu. Jest też i drugi liberator, przy ulicy Jana Henryka Dąbrowskiego 14, autorstwa Dagmary Matuszak i Artura Wabika, którego projekt powstał we współpracy ze studentami Uniwersytetu Jagiellońskiego. Na białej ścianie widzimy czarny samolot i wychodzącą na pierwszy plan podobiznę pilota.

Tak o pracy mówi sam artysta: – Ten mural jest mocno site-specific, wyraźnie odnosi się kontekstu historycznego. Przy tworzeniu projektu nie chcieliśmy, by był nachalnie dydaktyczny, dosłowny czy martyrologiczny, ale symboliczny i prosty w środkach wyrazu. Stąd pomysł na malowidło przypominające przeskalowany szablon. Stanowi ono kontrast do kolorowych ścian, na których dużo się dzieje, zarówno w formie, jak i treści.

Na Zabłociu znalazło się też miejsce na spontaniczne i oddolne inicjatywy muralowe. Kilka minut pieszo od Zabłocie Concept House jest ulica Ślusarska, a przy niej, na anarchistycznym skwerku, resztki wielobarwnych prac artysty ukrywającego się pod pseudonimem Pieksa. Zasłynął on tym, że maluje podobizny znanych osób z show-biznesu, jak również postacie z kreskówek i seriali.

Zwierzęta nas uczą

Muralową wycieczkę zakończymy przy ulicy Płaszowskiej. To zaledwie kilka przystanków tramwajowych z Zabłocia w stronę Małego Płaszowa. Tam przez kilka kolejnych miesięcy będziemy mogli oglądać mural nawiązujący do relacji między człowiekiem a zwierzętami. Powstał z inicjatywy feministycznego kolektywu RedSheels, który m.in. zajmuje się tworzeniem murali zaangażowanych społecznie. Praca jest również częścią kampanii firmy TIER „Poruszaj się jak zwierzę. Jedź TIER”. Projekt muralu stworzyła krakowska artystka Justyna Stoszek, znana z grafik poświęconych naturze. W efekcie na ścianie jednego z bloków widzimy ogromną podobiznę wilka z napisem „Zwierzęta mogą nas wiele nauczyć”. ­Mural został namalowany farbami oczyszczającymi powietrze.

Kraków to jedno z pierwszych miast w Polsce, w którym powołano zespół ds. murali. Liczy 21 osób. Artur Wabik przekonuje, że dzięki dobrze prowadzonej „polityce muralowej” zarówno mieszkańcy, miasto, jak i twórcy mogą wiele zyskać: – Naszym nadrzędnym celem jest podniesienie jakości malowideł, ale także świadomości wśród twórców, organizatorów i inicjatorów powstawania murali. Ściśle weryfikujemy ­zgłoszenia i kładziemy nacisk na konsultacje społeczne. Chcemy, aby murali było w mieście mniej, za to wysokiej ­jakości.

Pozostaje nam zatem czekać na efekty tej miejskiej polityki miasta. Na Podgórzu już ją widać! ©


Czytaj cały Jesienny przewodnik kulturalny

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2022

Artykuł pochodzi z dodatku „Jesienny przewodnik po Krakowie