Pod skrzydłem archanioła

Urodził się 250 lat temu, był jednym zpierwszych polskich intelektualistów. Jego rodak, profesor fizyki zBrześcia, na nowo odkrywa pamiątki związane zmiejscem jego narodzin.

14.02.2008

Czyta się kilka minut

Pałac w Skokach/fot. Rafał Zubkowicz /
Pałac w Skokach/fot. Rafał Zubkowicz /

Niemcewicz - zanim osiadł w podwarszawskim majątku - który od jego rodowego przydomka przemianowano potem na Ursynów - wiódł życie burzliwe. Podróżował, pisał, zajmował się polityką. Nabywał kindersztuby w towarzystwie księcia Adama Czartoryskiego, który zaangażował go na adiutanta. Był przyjacielem Tadeusza Kościuszki, jego towarzyszem bojów, z nim też po klęsce powstania i dwóch latach w Twierdzy Pietropawłowskiej wyjechał za Ocean. Pionier Polonii amerykańskiej - jako pierwszy Polak uzyskał obywatelstwo USA. Odwdzięczył się za to Amerykanom, pisząc pierwszą biografię prezydenta Jerzego Waszyngtona. Jego "Śpiewy historyczne" stały się bestsellerem 1. połowy XIX w. To dzięki sprzedaży tej książki autor mógł m.in. dofinansować budowę Pałacu Staszica, siedziby warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, któremu prezesował.

Dwukrotny jubileusz

Wyruszył w wędrówkę po świecie z terenów dzisiejszej Białorusi. Skoki, rodzinny majątek jego ojca, znajdują się tuż za Bugiem, kilkanaście kilometrów od Brześcia. W sporej nadbużańskiej wsi jest barokowy pałac, przy wejściu do budynku znajduje się tablica w języku rosyjskim, informująca, że tu w 1757  r. urodził się Julian Ursyn Niemcewicz.

- A to niestety nieprawda - prostuje prof. Anatol Gładyszczuk, którego pasją stała się postać jego rodaka. - Przyszedł na świat w drewnianym dworze, który nie doczekał dzisiejszych czasów. W tym pałacu, który wybudował jego ojciec, Marceli, często przebywał, odwiedzając rodziców.

Pod znakiem zapytania stawiana jest także roczna data urodzenia Niemcewicza. Sam Julian w pierwszym wydaniu "Pamiętników czasów moich" podał 16 lutego 1758  r. Lektura "Pamiętników..." dostarcza też informacji na temat Skoków i miejsca urodzenia autora. Julian sentymentem darzył pierwotną rodową siedzibę. Pisał: "W innym miejscu postawił mój ojciec pałac murowany, lecz i on, i my szczęśliwsi byliśmy w drewnianym".

Gdzie zatem znajdował się drewniany dwór?

Szkoła podziękowała

Pobudowany przez Marcelego Niemcewicza, ojca Juliana, pałacyk o oknach zabitych dechami czeka na renowację. W budowli zatarły się późnobarokowe rysy. Oczekiwanie na remont ciągnie się latami, w zasadzie od kiedy wyprowadził się ostatni użytkownik, czyli miejscowa szkoła. Jej nowy budynek stanął blisko.

Gładyszczuk: - Widocznie komuś zależało, aby zasłonić świadectwo minionej epoki. Ale to właśnie dzięki szkole pałac doczekał początków XXI w. w całkiem niezłej formie. Całe szczęście, że, tak jak w wielu tego typu obiektach, nie zrobiono tu np. magazynu nawozów sztucznych.

Tyle szczęścia nie miał drewniany kościół, gdzie ochrzczono Juliana i pochowano jego rodziców. Został kompletnie zniszczony we wczesnych latach powojennych. Dziś w miejscu, gdzie stał, miejscowi krajoznawcy złożyli wielkie polne kamienie, w ten sposób upamiętniając nieistniejącą świątynię.

Murowany pałac należał do rodziny Niemcewiczów aż do II wojny światowej. Dzięki zapobiegliwości Zofii Niemcewiczowej - założycielki pierwszej szkoły w Skokach - rodowa siedziba przetrzymała sierpniową ewakuację Rosjan w 1915  r. Zanim w pałacu zakwaterowali się Niemcy, zdecydowaną większość wyposażenia, archiwaliów i dzieł sztuki wywieziono do Kaługi. Tam wiedzie trop zaginionego albumu Juliana, w którym literat obdarzony znajomościami zgromadził listy i upominki od najznamienitszych postaci swych czasów. Pośród nich był nawet szkic autorstwa Leonarda da Vinci.

Kolumna wśród pól

W poszukiwaniu kolejnych śladów Juliana ruszamy na historyczny gościniec, który niegdyś łączył Brześć z Drohiczynem i dalej z miastami Korony. Stary golf Gładyszczuka parkuje na poboczu szosy - trakt to wyboista gruntowa droga przez odludne pola. Nieoczekiwanie, pośród zmrożonych ozimin, strzela w niebo pięciometrowa kolumna. Kilka lat temu kolumnę otynkowano, pobielono i opasano mocnym łańcuchem.

- Miejscowi nazywają to miejsce Rachwał - prof. Gładyszczuk zakreśla dłonią szeroki łuk. - Choć często biegam tędy na nartach, przez długi czas sam nie bardzo wiedziałem, co to znaczy.

Skąd wzięła się ta egzotycznie brzmiąca nazwa i komu przyszło na myśl zaznaczyć odludzie potężnym słupem? Domysły rozwiały ostatecznie wspomnienia pozostawione przez Stanisława Ursyna Niemcewicza, który jeszcze przed ostatnią wojną wyjechał do Francji. Pisał on o drewnianym dworku, w którym urodził się Julian i który: "Stał w innym zupełnie miejscu, niedaleko obecnego toru kolejowego, przy gościńcu do gminy Motykały, dotykał też do starego dębowego lasu". I dalej o Marcelim Niemcewiczu, ojcu Juliana: "(...) wzdłuż gościńca ustawił naturalnej wielkości figury »świątków«". Barwnie wymalowane figury podobno płoszyły konie, jednak pobożny ojciec Juliana wolał płacić słone odszkodowania, niż którejkolwiek odmówić miejsca na postumencie.

Układanka powoli zaczęła składać się w całość. Rachwała rozszyfrował Gładyszczuk, kiedy dotarł do następującego fragmentu pamiętników: "niedaleko od dworku stała ceglana kolumna z figurą świętego Rafała. Kolumna ta bez figury zachowała się do obecnych czasów".

Wszystko się zgadzało: kolumna, gościniec i - z pewnością znacznie młodszy - dębowy las nieopodal. Czyli to gdzieś tutaj, a nie w dworku-szkole, znajduje się rzeczywiste miejsce urodzenia Juliana Ursyna Niemcewicza. I tak też głosi białoruskojęzyczna tablica zamontowana trzy lata temu: "Rachwał. Kolumna archanioła Rafała. Ustawiona w latach 70. XVIII w. w miejscu, gdzie 16 lutego 1758  r. urodził się i wzrastał Julian Ursyn Niemcewicz".

- W poleskim dialekcie, którym tu mówimy na co dzień, "f" bywa zastępowane przez miękkie "ch". A że imię, które również pan nosi, w wersji cerkiewnej brzmi Rafaił, stąd zagadkowa nazwa - wyjaśnia fizyk Gładyszczuk.

Figura mego patrona, archanioła Rafała, chyba nieczęsto wieńczyła kapliczki. Ja w każdym razie wiem tylko o tej stojącej na polach należących dziś do kołchozu w Skokach. Wiem za to, że hebrajskie imię archanioła oznacza "Bóg uzdrawia". Wielkie nadzieje musiał pokładać w Rafale Marceli Niemcewicz: z czternaściorga rodzeństwa Juliana dorosłego wieku dożyła jedynie połowa.

Dokładnej lokalizacji dworu, w którym 250 temu przyszedł na świat Julian, nie uda się chyba ustalić.

Na kołchozowych polach, w sąsiedztwie Rachwała, widać stację przesyłową gazu, stąd paliwo płynie na zachód Europy. Rurociągu i stabilności dostaw w dawnych dobrach Niemcewiczów strzeże święty Rafał. Anatol Gładyszczuk mówi o sobie: "starcza jeszcze trochę czasu, by zajmować się również fizyką". Sam mieszka w Skokach. Pomimo że dzielą ich dwa i pół stulecia, on i Julian Ursyn Niemcewicz to najbliżsi

rodacy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2008