Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Otwarcie tej paczki i rozcinanie kartek – była to dla mnie naprawdę Wielka Chwila... Jestem najgłębiej Panu wdzięczny za wielostronny wysiłek, jakim było wydanie tej mojej książki” – pisał Teodor Parnicki 27 grudnia 1955 r. Kilka tygodni później Jerzy Giedroyc odpowiadał z bolesną zapewne dla pisarza szczerością: „(...) moralnie jestem nadal bardzo z tej pozycji zadowolony. W sensie sprzedażnym to jest jak dotąd katastrofa”... Mowa o jednej z najwybitniejszych powieści polskich – „Końcu »Zgody Narodów«”.
Dlaczego powieść, której akcja toczy się w II wieku przed narodzeniem Chrystusa, miała swój pierwodruk w Bibliotece „Kultury”? Odpowiedź jest prosta – Parnicki był wtedy emigrantem politycznym. Aresztowany w styczniu ’40 r. we Lwowie przez Sowietów, zwolniony po podpisaniu układu Sikorski–Majski, pracował w ambasadzie polskiej w Kujbyszewie, w 1944 r. mianowano go attaché kulturalnym przy Poselstwie RP w Meksyku. Po wojnie tam pozostał i biedując pracował nad kolejnymi książkami – „Słowem i ciałem” oraz właśnie „Końcem »Zgody Narodów«”.
Ta korespondencja pokazuje Redaktora jako prawdziwie bezinteresownego mecenasa. Świadomy, że w swoich planach politycznych nie będzie miał raczej z Parnickiego pożytku, dostrzega jednak jego wielkość i wspiera go na rozmaite sposoby. Co więcej: nie tylko godzi się z faktem, że Parnicki w okresie odwilży zaczyna drukować w kraju, ale pomaga mu w kontaktach z wydawnictwem Pax, choć co do Paxu jako organizacji nie ma złudzeń. Pisarz z kolei Giedroyciowi ufa – starczy przeczytać poruszające wyznania na temat „kompleksu mieszańca” i polskości, która stała się świadomym wyborem dwunastoletniego już chłopca. Słucha (choć nie zawsze) jego rad, potem pośredniczy w akcji pomocy dla „krajowców”; zleca Paxowi przekazywanie części honorariów osobom wskazanym przez Redaktora, za co otrzymuje równowartość w dolarach. Wśród beneficjentów tej akcji znalazła się m.in. mieszkająca w Krakowie matka Andrzeja Bobkowskiego.
Korespondencja urywa się w styczniu 1968 r., kilka miesięcy po ostatecznym powrocie Parnickiego do Polski. Przed nim jeszcze 20 lat życia i kolejne, coraz bardziej hermetyczne powieści składające się na ogromne dzieło. To, że mogło ono powstać, jest zasługą także Jerzego Giedroycia. ©℗
Jerzy Giedroyc, Teodor Parnicki, „Listy 1946–1968”. Opracował, wstępem i przypisami opatrzył Andrzej Dobrowolski. Instytut Dokumentacji i Studiów nad Literaturą Polską, Association Institut Littéraire „Kultura”, Biblioteka „Więzi”, Warszawa 2014, ss. 436 + 412.