Pierwsza pani prymas

Fuksjowa koszula to codzienny strój biskupa luterańskiego. Pięć lat temu trudno było dostać ją w damskim rozmiarze. – To dość mały rynek – mówi Antje Jackelén, arcybiskupka Uppsali.

25.03.2019

Czyta się kilka minut

Antje Jackelén po wyborze na arcybiskupkę Uppsali, czerwiec 2014 r. / MAGNUS ARONSON / IKON
Antje Jackelén po wyborze na arcybiskupkę Uppsali, czerwiec 2014 r. / MAGNUS ARONSON / IKON

Najwyższy czas – miał powiedzieć poprzedni arcybiskup Uppsali Anders Wejryd, oddając swoje stanowisko nowo wybranej. Pierwsza kobieta prymas Szwecji otrzymała 55,9 proc. głosów. Wcześniej Jackelén była biskupką Lund – trzecią kobietą na stanowisku biskupa w Szwecji i pierwszą wybraną przez duchowieństwo, a nie jak jej poprzedniczki przez szwedzki rząd, który wyznaczał biskupów aż do rozdzielenia Kościoła od państwa w 2000 r.

Pomimo że czas rzeczywiście był już najwyższy – kobiety mogą być w Szwecji księżmi od 1958 r., a na czele Kościoła stały już wcześniej w Norwegii, Niemczech czy USA – wybór Jackelén wywołał spore poruszenie. Pytanie o to, jak to jest być „pierwszą kobietą” i czy wybrana została właśnie ze względu na swoją płeć, usłyszała setki razy. Zazwyczaj odpowiada: – Kobietą byłam całe życie, a arcybiskupką zostałam wybrana, bo uważano, że mam doświadczenie, kompetencje i talenty, które właśnie teraz potrzebne są Kościołowi. Ta świadomość daje mi pewność, jednak czasem nie mogę odpędzić myśli: czy to wszystko przydarzyłoby się mi, gdybym nazywała się Anton, a nie Antje?

– Całe życie bywałam ,,tą jedyną”, więc mam trochę doświadczenia – mówi arcybiskupka. – Ciągle zdarza mi się na tym łapać: aha, jestem jedyną kobietą w towarzystwie. Miewa to swoje korzyści: wyróżniając się, nie ginę w tłumie.

W Szwecji, w której obowiązuje niepisane prawo Jantego, czyli zasada niewyróżniania się, niewybiegania przed szereg, to odstawanie od normy może być odbierane negatywnie. Jackelén zdecydowanie tego nie lubi: jej zdaniem jantelagen zabija kreatywność i powoduje, że ludzie trwonią swoje talenty. Czy to ten społeczny koncept spowodował, że trochę czasu zajęło wybranie pierwszej arcybiskupki?

– Nie sądzę, by można tu było postawić znak równości. A jednak Kościół Szwecji do niedawna należał do państwa i choć Szwecja tyle pracuje nad równouprawnieniem, nie mieliśmy jeszcze premiera kobiety – zauważa. – Patriarchat jest rzeczywistością, w jakiej żyjemy, i nawet jeśli mnie osobiście nie dotyka, to jego struktury stoją na drodze nas wszystkich: mężczyzn, kobiet i dzieci. Przez to ludzie nie mogą rozkwitać. Pozbawiając kobiety prawa do rozwoju danych im przez Boga talentów, pozbawiamy czegoś całe społeczeństwo.

Arcybiskupka jest świadoma wyzwań stojących przed kobietami pragnącymi rozwijać swoje talenty w obrębie Kościoła. Nawiązuje do przeprowadzonego niedawno badania dotyczącego zdrowia księży, które wykazało, że kobiety-księża znacznie częściej chorują i przebywają na zwolnieniach lekarskich np. z powodu stresu. – Trudno powiedzieć, z czego dokładnie to wynika, ale myślę, że kobietom brakuje pewności, którą przez lata aktywności zawodowej zdobyli mężczyźni. Poza tym, jak w wielu zawodach, w Kościele kobiety łączą pracę z rodziną – mówi arcy­biskupka, sama żona księdza i matka dwóch dorosłych córek. – I ja czasami czułam, że zaniedbuję życie rodzinne: długie dni, praca w weekendy… Powinniśmy dążyć do rynku pracy dostosowanego do rodziny, aby ludzie mogli żyć pełnią życia. Człowiek pracuje lepiej, jeśli ma czas na szczęśliwe i spokojne życie prywatne – podsumowuje.

Święte oburzenie

Swój sprzeciw wobec patriarchatu arcybiskupka miała ostatnio okazję dobitnie wyrazić. Na fali ruchu #MeToo ze swoimi świadectwami wystąpiło wiele grup zawodowych, w których kobiety nagminnie doświadczają molestowania seksualnego i przemocy. Również kobiety Kościoła Szwecji wystosowały otwarty list, obnażając historie molestowania przez księży i parafian, nierzadko wyciszane przez przełożonych. Pod listem z hasztagiem #vardeljus, czyli bilblijnym, „niech się stanie światłość”, podpisały się 1382 zatrudnione w Kościele kobiety, również Antje Jackelén. Arcybiskupka opublikowała także własny komunikat, w którego pierwszych słowach stwierdza: „#MeToo (…) ujawnia przemoc i nadużywanie władzy, które powinny należeć do przeszłości. Kobiety z wielu branż podnoszą się i w świętym oburzeniu wołają: Dosyć tego!” (strona internetowa „Svenska Kyrkan” z 24 listopada 2017 r.). Jednocześnie zwierzchniczka Kościoła wylicza konkretne działania, które Kościół podejmuje, by zwalczać i piętnować przemoc seksualną: w każdej diecezji biskupi powołują dwie przeszkolone osoby, kobietę i mężczyznę, do których mogą się zgłaszać ofiary. Jeszcze przed #MeToo zaplanowano też konferencję o molestowaniu w Kościele.

– Kościół to ludzie, więc zdarza się im popełniać błędy – mówi. – Ale wierni mają prawo wymagać, aby Kościół żył według swoich własnych nauk. Kiedy księża dopuszczają się przemocy seksualnej, Kościół słusznie traci zaufanie. Dlatego tak ważna jest otwartość i wykształcenie procedur działania. Ta praca nigdy się nie kończy, wręcz przeciwnie: musi teraz zostać zrewidowana i ulepszona.

Święte oburzenie Jackelén dotyczy nie tylko spraw Kościoła. W związku z #MeToo Szwecją wstrząsnął skandal: przyznająca literackiego Nobla Akademia Szwedzka popadła w głęboki kryzys po tym, jak kilkanaście kobiet oskarżyło o gwałty i molestowanie Jeana-Claude’a Arnaulta – dyrektora artystycznego kulturalnego klubu Forum, sponsorowanego przez Akademię, a prywatnie męża jednej z jej członkiń. Informacje o czynach Arnaulta były znane już od 1996 r., kiedy to młoda kobieta poinformowała listownie Akademię, że była przez niego molestowana. W efekcie tej sprawy szeregi Akademii opuściło wielu członków, na czele z pierwszą kobietą pełniącą funkcję stałego sekretarza – Sarą Danius. Nie przyznano też literackiego Nobla w 2018 r.

Arcybiskupka Uppsali odmówiła udziału w świętowaniu zebrania Akademii na zakończenie roku jej prac. Tradycyjnie zwierzchnik Kościoła uczestniczy w tym przyjęciu, podobnie jak szwedzka rodzina królewska i śmietanka świata kultury i sztuki. Media obiegła wiadomość o ,,bojkocie” zebrania, motywowanym działaniem członków Akademii w związku ze sprawą Arnaulta.

– Nie lubię słowa „bojkot” – opowiada Jackelén. – Nie zamierzałam ściągać na siebie uwagi mediów. Ale kiedy przyszło zaproszenie, pomyślałam: no nie… Na takiej kolacji wyraża się swoje poparcie dla Akademii, szacunek okazuje się nawet poprzez powstanie, kiedy członkowie wchodzą do sali. Akademia ma dla mnie ogromne symboliczne znaczenie i ważną rolę: ma stać na straży kultury, języka i edukacji. Kiedy wszystko to się posypało… Kryzys może się zdarzyć, ale sposób jego zażegnania wydał mi się nieprofesjonalny i arogancki. Dlatego pomyślałam: nie mogę po prostu tam siedzieć jak gdyby nigdy nic. Nie mogę tego wspierać. Więc odmówiłam.

Bóg, niekoniecznie Pan

Jackelén często skupia na sobie uwagę opinii publicznej. Jeszcze przed wyborem na stanowisko arcybiskupa kontrowersje wzbudziła jej wypowiedź w kwestii dziewictwa Maryi Panny. Część szwedzkich teologów oburzyły jej słowa: ,,Jeśli sprowadzimy dzieworództwo tylko do zagadnienia biologicznego, to zupełnie nie zrozumieliśmy jego znaczenia”. To wyjęte z kontekstu zdanie niektórzy zinterpretowali jako zaprzeczenie dziewictwa Maryi. Jackelén odpowiedziała na łamach dziennika „Svenska Dagbladet”, tłumacząc, że nie kwestionuje cudu. Chodziło jej raczej o to, by kwestii wiary nie sprowadzać jedynie do biologicznej możliwości lub nieprawdopodobieństwa.

Wykorzystała też okazję, by na łamach świeckiej gazety wspomnieć o niebezpieczeństwach płynących ze zbyt dosłownych interpretacji Biblii: „Jesteśmy dziś boleśnie świadomi, że zarówno narodzin, jak i śmierci Jezusa używano w historii do destrukcyjnych interpretacji: ukrzyżowanie jako argument za karą śmierci czy przypisywanie winy za śmierć Jezusa Żydom, które w swej najbardziej ekstremalnej formie sankcjonuje Holokaust”.

Nie zapomniała też o krzywdzie, którą takie interpretacje wyrządzają kobietom, pisząc: „Wiemy też, jak motyw dziewictwa wykorzystuje się, by kontrolować, wpędzać w poczucie winy i uciskać kobiety”.

Kolejna burza rozpętała się przy okazji prac nad wznowieniem agendy liturgicznej – księgi zawierającej modlitwy i teksty używane podczas luterańskich nabożeństw. Jednym z celów rewizji wydania było uwspółcześnienie i uproszczenie języka tak, by był zrozumiały dla jak największej liczby wiernych. Starano się m.in. zastąpić takie zwroty jak „Pan” i „On” używane w stosunku do Boga na bardziej neutralne płciowo. Kościołowi zależało, by Bóg nie był używany do propagowania patriarchatu – ludzkie podziały płciowe są przecież nieprzekładalne na Boską naturę.

Zmiany w tekście szeroko komentowała prasa, a nawet członkowie Akademii Szwedzkiej, twierdząc, że uwspółcześniona wersja odziera teksty liturgiczne z walorów językowych. Jackelén, orędowniczka nowej wersji, wykazała, że krytyka Akademii odnosiła się głównie do fragmentów z zaakceptowanego już wcześniej wydania z 2000 r., i dodała: „wydaje mi się, że to wasze słowa nie trzymają teraz poziomu wypowiedzi, którego można by się spodziewać po Akademii” („Aftonbladet” z 18 maja 2016 r.).

Nowa agenda liturgiczna zaczęła obowiązywać w Święto Zesłania Ducha Świętego, 20 maja 2018 r.

W dobrym towarzystwie

Arcybiskupka nie boi się też zabierać głosu w palących kwestiach społecznych. Podczas zeszłorocznego zjazdu polityków i organizacji pozarządowych Almedalen na Gotlandii mówiła o roli Kościoła luterańskiego w kształtowaniu wartości szwedzkiego społeczeństwa i apelowała, by nie tracić tych podstaw. Dzisiejsza Szwecja to jednak przede wszystkim kraj wielu kultur i wyznań. Jak pogodzić przywiązanie do tradycyjnych protestanckich wartości z otwartością na nowy kształt społeczeństwa?

– Musimy ze sobą rozmawiać – mówi Jackelén. – Z doświadczenia wiem, że kiedy spotykam muzułmanina, który jest stabilny w swojej wierze i ja jestem stabilna w mojej, to będzie to wzbogacające doświadczenie. Rozpoznamy rzeczy, które nas łączą. Chrześcijanie i muzułmanie to razem ponad połowa ludzkości. Jeśli marzymy o światowym pokoju, musimy żyć ze sobą jak dobrzy sąsiedzi. Może nie zawsze najbliżsi przyjaciele, ale sąsiedzi, którzy mają do siebie głębokie zaufanie, którzy wiedzą, że jeśli u jednego się pali, to drugi zadzwoni po straż pożarną i pomoże, nawet jeśli na co dzień nie zawsze we wszystkim się zgadzamy.

Wielokrotnie angażowała się w sprawy uchodźców. Wraz z przedstawicielami innych chrześcijańskich Kościołów w ramach Szwedzkiej Rady Chrześcijańskiej apeluje do rządu o bardziej humanitarną politykę migracyjną i przyznawanie azylu według prawa łączenia rodzin, którego zasady drastycznie zaostrzono w 2016 r. Krytykowała też deportację uchodźców o nieuregulowanym statusie z ośrodka rodzinnego prowadzonego przez Kościół. Tradycyjnie na terenach kościelnych obowiązuje prawo schronienia, jednak tym razem szwedzka policja zdecydowała się na deportację, a na swoim Twitterze napisała, że Kościół Szwecji musi respektować szwedzkie prawo. Arcybiskupka odpowiedziała: „Naszym wspólnym stanowiskiem powinno być raczej: jak zapobiec traumatyzacji dzieci? (…) Kościół nie stoi ponad prawem. Policja powinna wykonywać swoją pracę, ale potrzebujemy chronionych stref. Inaczej bylibyśmy społeczeństwem na drodze do barbarzyństwa” („Aftonbladet” z 8 września 2017 r.).

Swoje zaangażowanie w sprawy społeczne motywuje prosto: – Wiara nie jest tylko sprawą osobistą: musi przekładać się na nasze wybory. W chrześcijańskim przesłaniu znajdziemy przykazanie opieki nad przybyszem, szczególnie tym prześladowanym. Jestem dumna, że w 2015 r., kiedy tylu uchodźców przybyło do Szwecji, ponad 80 proc. naszych zborów zaangażowało się w pomoc. Rząd przyznał wtedy, że gdyby nie Kościół i organizacje cywilne, nie byliby w stanie temu zaradzić.

Przekonania podpiera Biblią. Nie znajduje w niej nic, co nakazywałoby izolację w obrębie jednego wyznania. Mówi: – „Tak Bóg umiłował świat, że posłał swego syna Jezusa”. To przesłanie miłości do wszystkich ludzi. Nawet jeśli przybysz jest innego wyznania, to jest przede wszystkim człowiekiem. I jeśli wierzymy, że jest on stworzony na obraz i podobieństwo Boga, nie możemy deptać jego godności.

W swojej pracy ekumenicznej podkreśla znaczenie spotkania z papieżem Franciszkiem, zwłaszcza jego udział w celebracji 500-lecia reformacji w Szwecji. Spotyka się też z przedstawicielami islamu i judaizmu, za co atakują ją środowiska ekstremistycznej prawicy. I na to ma gotową ripostę – w „Aftonbladet” powiedziała: „Jestem w dobrym towarzystwie, Jezusa też często krytykowano za to, z kim przestaje”.

Chrzest ważniejszy niż paszport

Pierwsza arcybiskupka Szwecji jest też pierwszą imigrantką na tym stanowisku. Antje urodziła się w Niemczech, a w Szwecji ukończyła studia teologiczne i w 1980 r. przyjęła święcenia kapłańskie. Pracowała też w Chicago, więc – jak sama mówi – czuje się wzbogacona wielokulturowym doświadczeniem. Dodaje: – Z tym byciem pierwszą imigrantką na arcybiskupim tronie to nie jest do końca prawda. Patrząc wystarczająco daleko wstecz, możemy znaleźć informację o tym, że pierwszy arcybiskup Uppsali, który objął rządy w 1164 r., pochodził z Anglii. Kościół jest bardziej międzynarodowy, niż się wydaje: był globalnym ruchem na długo przed wynalezieniem słowa „globalizacja”.

I puentuje: – Pewnie, że się cieszę, iż jako imigrantka mogłam zostać arcybiskupką Szwecji. Teologicznie jednak to żaden problem: w kościele chrzest jest ważniejszy niż paszport. ©

FOT. MATERIAŁY PRASOWE

ODWAGA

Od obu stron spotkanie to wymagało dalekowzroczności, odporności na krytykę i zignorowania dawnych stereotypów. Kościół katolicki przez stulecia był przez ewangelików przyrównywany do biblijnej „nierządnicy Babilonu”. Z kolei do Soboru Watykańskiego protestanci traktowani byli przez katolików jak heretycy odpowiedzialni za tragedię rozłamu w Kościele. Papież jadąc pod koniec października 2016 r. do szwedzkiego Lund, by z ewangelikami obchodzić 500-lecie reformacji, musiał liczyć się z oskarżeniami, że będzie gloryfikował podział chrześcijaństwa. Wiedział też, że podczas ekumenicznego nabożeństwa w katedrze w Lund stanie obok prymasa-kobiety. Chodziło jednak o mocny sygnał, że katolików i ewangelików więcej łączy, niż dzieli. Arcybiskupka Uppsali Antje Jackelén odczytała wówczas fragment Ewangelii św. Jana o krzewie winnym, w którym Jezus wyjaśnia uczniom, co jest najważniejsze. ©(P) ASK

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2019